Janusz M. Szlechta
Znany podróżnik Edward Bochnak i jego żona Dorota zaprosili miłośników gór i podróży do swojej „Chaty Inki“ przy Cooper Avenue na Queensie, dzielnicy Nowego Jorku. Spotkanie odbyło się w niedzielę, 14 maja wieczorem, a jego specjalnym gościem był Krzysztof Wielicki.
Ten znany w świecie himalaista przyleciał do Stanów Zjednoczonych, gdyż został zaproszony na Dzień Otwartych Drzwi ambasad krajów europejskich w Waszyngtonie. Miał okazję spotkać się z uczniami szkół średnich. Do Nowego Jorku przyjechał na chwilę, aby się spotkać z miłośnikami gór i podróży.
Krzysztof Wielicki to jeden z najwybitniejszych himalaistow świata, legendarny zdobywca Korony Himalajów i Karakorum. 17 lutego 1980 roku, jako członek narodowej wyprawy na Mount Everest pod kierownictwem Andrzeja Zawady, wspólnie z Leszkiem Cichym, dokonali pierwszego zimowego wejścia na ośmiotysięcznik. Na szczyt ośmiotysięcznika Broad Peak wszedł sam w ciągu jednego dnia (zdarzyło się to po raz pierwszy). Zorganizował Polską Wyprawę Zimową Netia K2 2002–2003 na K2, która jednak nie zdobyła szczytu. Na przełomie lat 2006/2007 podjął kolejną zimową próbę zdobycia ośmiotysięcznika, tym razem Nanga Parbat, lecz z powodu skrajnie trudnych warunków pogodowych musiał wycofać się wraz ze swoim zespołem. Tych opowieści o jego wspinaniu się na szczyty, o pokonywaniu własnych słabości, o samotności, ale i o powodach do uśmiechu wszyscy słuchali z uwagą. Świetnie zrealizowany film dokumentalny był najlepszym z możliwych podsumowaniem tej opowieści.
Krzysztof Wielicki opowiedział też o swojej najnowszej książce „Solo. Moje samotne wspinaczki“. Jest to zapis jego samotnych wejść na najwyższe góry świata (między innymi Broad Peak, Lhotse i Nanga Parbat) okraszony subtelnymi refleksjami autora o kondycji człowieka, o górach, partnerstwie i samotności. Książkę tę można było nabyć z dedykacją autora.
Chata Inki
Miejsce, w którym odbyło się spotkanie, też jest wyjątkowe. Niewielki drewniany budynek został wybudowany w roku 1895. Ed Bochnak nazwał go „Chata Inki“, ponieważ pierwszych siedem swoich wypraw odbył do Peru i zakochał się w kulturze i historii plemienia Inków. Wszystko w tej chacie zrobił sam, nawet podłogę. Ułożył z płytek na podłodze inkaski krzyż. Wykuł dwa świetliki, w które włożył złapane motyle. Każda ściana to inny region świata, artefakty z różnych wypraw, ktore odbył na przestrzeni 20 lat. Są tu też ciekawe zdjęcia z jego podróży.
– Co kilka miesięcy staram się zaprosić do Chaty Inki ciekawą osobę. Kolega, z którym byłem na kilku wyprawach, zadzwonił do mnie i zapytał, czy nie chciałbym ugościć niezwykłego gościa – Krzysztofa Wielickiego. No i zawitał do nas w niedzielę – powiedział
„Nowemu Dziennikowi“ Ed Bochnak. – Jestem pod jego wrażeniem, gdyż jest bardzo otwartym człowiekiem. Mimo że sam byłem w wielu krajach, wspinałem się po górach, podziwiam go za to, czego dokonał w swoim życiu. Czuję się zaszczycony, że zechciał do nas przyjechać.
Spotkanie z Krzysztofem Wielickim było już 12., które udało się Edwardowi zorganizować w swojej Chacie Inki. Najpierw zorganizował maraton filmów górskich. Potem były spotkania: z himalaistą i taternikiem Dariuszem Załuskim, podróżnikiem Andrzjem Śmiałym z Rzeszowa, dwukrotnie z Ryszardem Pawłowskim – świetnym himalaistą, który zdobył 11 ośmiotysięczników. Następnie udało mi się zorganizować festiwal filmów górskich, spotkanie z podróżnikiem i pisarzem Wiesławem Cyprysiem oraz z Sylwią Perkowską, która mieszka w Cusco w Peru i prowadzi tam swoją agencję turystyczną. Byli tutaj również: Piotr Nawrot, Jan Gać, Jerzy Adamuszek, Wiesław Zdaniewski oraz Andrzej Piętowski, jeden z odkrywców kanionu Colca w Peru. Ja osobiście wygłosiłem prelekcję o wyprawie śladami Tony’ego Halika, który w 1976 roku, wraz z Elżbietą Dzikowską, odkrył zaginioną ostatnią stolicę Inków – Wielką Vilcabambę. W 40. rocznicę ich wyprawy, dwa tygodnie przeprawiając się przez Andy i dżungle, dotarłem do Vilcabamby.
Tych ludzi łączy piękna idea
– Edek mnie zaprosił tutaj, a ja takim zaproszeniom nie odmawiam – powiedział „Nowemu Dziennikowi“ Krzysztof Wielicki. – Wiedziałem, że będę w Nowym Jorku, więc to było oczywistę, że zgłoszę się do Chaty Inki, bo będzie tu wielu przyjaciół, którzy też chodzą po górach i lubią podróżować. Szerzą przy opkazji idę „Art of Suffering“, czyli „Sztuki cierpienia“, bo idąc w góry czy jadąc na jakąś wyprawę trzeba trochę pocierpieć. Tych ludzi łączy jedna idea – góry i wyjazdy! Jest to piękna idea. Dlatego tutaj jestem. Chciałem się podzielić moimi doświadczeniami, zainspirować innych do tego, aby wyruszyli w góry. Przy okazji pokazałem film z mojego życia. Góra z górą się nie spotyka, ale człowiek z człowiekiem jak najbardziej. Powinniśmy więc spotykać się, wymieniać poglądy, inspirować się wzajemnie. W dzisiejszych czasach digitalizacji i internetu bardzo ważne jest, aby spotkać się z drugim człowiekiem, spojrzeć sobie w oczy, porozmawiać. To jest humanizowanie życia – musimy o to zadbać. Wszystko co robię to robię w tym kierunku. Spotkanie było świetne. W tym miejscu czuje się klimat. Jestem pod wrażeniem tej Chaty Inki, nie wiedziałem, że tutaj jest tak wiele wspaniałych eksponatów, pamiątek z całego świata. Na to wszystko składa się pamięć o ludziach, którzy byli bądź są, ale przecież odejdą i… coś jednak po nich zostanie – podkreślił Krzysztof Wielicki.
Zbyszek Łukasik, którego pasją jest fotografia, podarował Krzysztofowi Wielickiemu trzy piękne, duże zdjęcia, przedstawiające panoramę Manhattanu. Wydrukował je w niedzielę rano, przed wyprawą na spotkanie. Zachwycony tym gestem Miron Chlebosz podarował Zbyszkowi książkę autorstwa Krzysztofa Wielickiego „Korona Himalajów 14×8000“, z dedykacją dla niego. Jest to książka, którą Wielicki wydał w 1997 roku, po zdobyciu Korony Himalajów. Został potem zaproszony przez Polonijny Klub Podróżnika Jurka Majcherczyka na Bal Podróżnika.
– Właśnie podczas Balu Podróżnika kupiłem tę książkę i otrzymałem piękną dedykacją Krzysztofa Wielickiego – powiedział Miron Chlebosz. – Po 23 latach podarowałem tę książkę Zbyszkowi jako dowód wdzięczności za jego wspaniały gest. A Krzysztof Wielicki dopisał swoją dedykację dla Zbyszka – dodał.
ZDJĘCIA: JANUSZ M. SZLECHTA/NOWY DZIENNIK