Co najmniej 12 osób zginęło w rejonie Buffalo po tym, jak historyczna zamieć zawitała do stanu Nowy Jork. Całe miasto zostało sparaliżowane, a lotnisko całkowicie zamknięto.
Do niedzielnego poranka potwierdzono 7 zgonów. Dwie z ofiar śmiertelnych doznały nagłych wypadków medycznych w swoich domach. Niestety, ze względu na wyjątkowo ciężką sytuację na drogach, ekipom ratunkowym nie udało się do nich dotrzeć na czas. W niedzielę wieczorem, liczba ofiar wzrosła już do 12.
Karetki potrzebowały ponad trzech godzin na pojedynczy wyjazd, ponieważ zaspy oraz porzucone samochody, skutecznie blokowały przejazd w niektórych miejscach. Dodatkową przeszkodą były pozrywane linie energetyczne.
W sobotę w Buffalo spadło aż 28 cali śniegu. W ubiegłym miesiącu, na południe od miasta opady wyniosły nawet 6 stóp.
Gov. Kathy Hochul ogłosiła stan wyjątkowy. Do Buffalo wysłała 54 członków Gwardii Narodowej, aby pomóc mieszkańcom.