„Świetny film z piękną muzyką ” – to najczęstsza opinia, jaką można było usłyszeć po specjalnej projekcji „Chłopów”, która odbyła się 23 stycznia w siedzibie Konsulatu Generalnego RP w Nowym Jorku.
Wojtek Maślanka
W specjalnym pokazie filmu – zorganizowanym przez Instytut Kultury Polskiej i Sony Pictures Classic – wzięło udział około 130 osób, wśród których byli zarówno Polacy, jak i Amerykanie. Chyba nikt po projekcji filmu wyreżyserowanego przez Dorotę Kobielę-Welchman i Hugh Welchmana nie wyszedł z konsulatu niezadowolony, a jeśli już, to raczej z faktu, że nie otrzymał on nominacji do Oscara.
Publiczność była zachwycona sposobem, w jaki ta produkcja została zrealizowana, czyli techniką animacji malarskiej, która idealnie zsynchronizowała się i dopasowała do historii opisanej przez noblistę Władysława Reymonta. Właściwie po obejrzeniu filmu trudno jest sobie wyobrazić, by mógł być on nakręcony w tradycyjny sposób, mimo że taka wersja już powstała w 1973 roku. Jednak zastosowana obecnie technika animacyjna nadała tej adaptacji nowego wymiaru.
„Obejrzałem film z wielkim zainteresowaniem i dużym wzruszeniem. Wywarł on na mnie ogromne wrażenie, ponieważ były w nim pokazane ludzkie zachowania w różnych sytuacjach. Widzieliśmy złość, pazerność i przede wszystkim ludzką zawiść i brak tolerancji, którą tak pięknie w swojej powieści opisał Władysław Reymont” – powiedział po projekcji „Chłopów” Stan Borys. Zwrócił też uwagę na kwestie związane z artystycznym wydźwiękiem filmu.
„Cieszyłem się bardzo, że w produkcji w sposób animacyjny były przedstawione postaci polskich aktorów, których znamy i pamiętamy, a którzy wcielili się w głównych bohaterów – stwierdził piosenkarz. – Bardzo ciekawie były pokazane krajobrazy mające bardzo piękną kolorystykę. A wśród kadrów całe morze malarskich inspiracji wielu słynnych polskich malarzy, takich jak Józef Chełmoński, Julian Fałat czy Jan Stanisławski i wielu innych. Poza tym ogromne wrażenie robiła muzyka i ścieżka dźwiękowa filmu” – dodał Stan Borys.
Właśnie muzyka, obok pięknych pejzaży i świetnie zrealizowanych scen stanowi ogromny atut tego filmu. L.U.C., czyli Łukasz Rostkowski, kompozytor i producent ścieżki dźwiękowej, pokazał swój geniusz i idealnie uzupełnił opowieść przedstawioną w filmie poprzez odpowiednie „nutki” i ludowe przyśpiewki.
Muzyka i wykorzystane na ścieżce utwory są dopełnieniem scen, którym towarzyszą i powodują, że są zdecydowanie bardziej wymowne. Dlatego wielka szkoda, że teksty tych przyśpiewek nie są przetłumaczone i zaprezentowane w postaci dodatkowych napisów, tak jak cała narracja filmu. Przez to Amerykanie tracą ten dodatkowy przekaz, który na pewno pozwoliłby im lepiej zrozumieć tradycje i zwyczaje panujące na polskiej wsi w XIX w.
Ważnym aspektem w tej adaptacji są także wspomniane przez Stana Borysa inspiracje malarskie, których twórcy obrazków wykorzystanych do animacji nie ukrywają. Już pierwsze kadry „Chłopów” kojarzą się z obrazami Józefa Chełmońskiego „Bociany” i „Babie lato”.
Jednak twórcy animacji czerpali natchnienie nie tylko z twórczości polskich malarzy, jak m.in. wspomniani wcześniej Chełmoński, Fałat, Stanisławski czy też Masłowski, Rapacz, Ruszczyc, Ślewiński, Wierusz-Kowalski i Wyczółkowski, ale także artystów z innych krajów specjalizujących się w XIX-wiecznej tematyce chłopskiej, jak np. Bruegel, van Gogh, Milet, Munch czy Vermeer. Postać Jagny, również przedstawiona w pierwszych kadrach filmu, od razu budzi skojarzenia z „Dziewczyną z perłą” tego ostatniego malarza. Przez to film nie tylko promuje i pokazuje polską chłopską kulturę, ale też światową sztukę malarską z tzw. najwyższej półki.
Na namalowane 40 tys. obrazków wykorzystanych do animacji – jak powiedziała przed projekcją filmu Agata Lupomeska, dyrektor Instytutu Kultury Polskiej w Nowym Jorku – wykorzystano ponad 1350 litrów farby. To świadczy o ogromie pracy i rozmachu, z jakim stworzono nową adaptację „Chłopów”.
„To jest bardzo ciekawy film, który w pewnym stopniu może połączyć Polonię z Amerykanami – podkreślił w rozmowie z „Nowym Dziennikiem” wicekonsul Stanisław Starnawski. – Dla nas jest to historia, którą bardzo dobrze znamy, bo większość z nas w młodości czytała tę powieść Władysława Reymonta, czy to w szkole, czy też na studiach. W związku z tym ciekawie było zobaczyć tę historię oddaną w piękny sposób poprzez niezwykłą wizję artystyczną” – podkreślił dyplomata. Dodał też, że także ważne jest, by film ten zobaczyło jak najwięcej Amerykanów, ponieważ jest on uniwersalny. Zaznaczył też, że nieprzypadkowo Reymont dostał za tę powieść literacką Nagrodę Nobla.
„Wielką siłą tego filmu, poza ciekawą historią i jego estetyką, czyli sposobem, w jaki jest on przedstawiony, jest to, że pokazania w nim kultura chłopska jest bardzo wiarygodna. Nie jest ona spłaszczona, co się często zdarza nawet w naszych polskich produkcjach, tylko pokazuje swoją barwę, głębię i bogactwo – stwierdził wicekonsul. – Myślę, że dzięki temu sięga dogłębnie i czerpie z całego jej bogactwa. Jest to ważne, ponieważ lubimy się chwalić naszą kulturą wysoką, czy to Chopinem, czy też Paderewskim, a przecież mamy także bardzo dużo wątków w kulturze chłopskiej. Jest ona niezwykle ciekawa i mamy nadzieję, że dzięki temu film ten nieco zaintryguje Amerykanów, nam bliskim, a im nieco egzotycznym wymiarem” – podkreślił Stanisław Starnawski.
******
Obecnie nową adaptację „Chłopów” można obejrzeć w wybranych kinach na terenie całych Stanów Zjednoczonych.