Rosji nie udało się zniszczyć masowym cyberatakiem w trakcie lutowej inwazji ukraińskich systemów komputerowych. Stało się tak m.in. dzięki wsparciu amerykańskiej krajowej misji sił cybernetycznych (CNMF).
Ukraina już od 2014 roku była celem częstych i dotkliwych cyberataków. Między innymi wyłączono jej jedną z elektrowni.
Jak podała BBC, zespół z USA przybył na krótki rekonesans na Ukrainę jeszcze w grudniu 2021 roku. Po ocenie sytuacji zdecydował, że tam pozostanie.
„Nie wycofaliśmy zespołu, wzmocniliśmy go” – wyjaśnił BBC gen. dyw. William J. Hartman kierujący CNMF.
„Infiltracja sieci komputerowych przez wiele lat dotyczyła przede wszystkim szpiegostwa, kradzieży tajemnic, ale ostatnio jest coraz bardziej zmilitaryzowana i powiązana z destrukcyjnymi działaniami, takimi jak sabotaż lub przygotowanie do wojny” – podkreśliła BBC.
Zwróciła uwagę, że amerykańscy specjaliści wojskowi już od 2018 roku, przychodząc z pomocą, zostali rozmieszczeni w krajach sojuszniczych w tym w Europie. Nie obejmowało to mających własnych ekspertów państw jak Wielka Brytania, Niemcy czy Francja.
BBC wskazała na drażliwość sprawy. Po rewelacjach byłego pracownika wywiadu USA Edwarda Snowdena, Amerykanie musieli bowiem przekonywać inne kraje, że chcą pomóc, a nie szpiegować. Jak dodała stacja, dzielą się z partnerami informacjami, aby mogli pozbyć się hakerów np. z Rosji, a nie zajmują się tym sami.
„Na godziny przed rozpoczęciem inwazji 24 lutego cyberatak sparaliżował amerykańskiego dostawcę komunikacji satelitarnej, który wspierał ukraińskie wojsko. Wielu przewidywało, że będzie to początek fali ataków mających na celu zniszczenie kluczowych obszarów, między innymi sieci kolejowej. Tak się jednak nie stało, podkreśla BBC, przytaczając słowa Hartmana, który akcentował, że Rosjanie nie odnieśli sukcesu, ponieważ Ukraińcy byli dobrze do cyberataków przygotowani.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)