Stany Zjednoczone są jednym z najbardziej niebezpiecznych krajów rozwiniętych jeśli idzie o porody. Średnio każdego dnia umierają dwie kobiety z powodu powikłań w trakcie ciąży i porodu. Co godzinę umierają dwa niemowlęta, informuje portal HealthDay.
HealthDay(HD) cytuje raport March of Dimes, organizacji non profit działającej na rzecz poprawy zdrowia matek i niemowląt, która przytacza dane, z których wynika, że aż 36 proc. hrabstw w USA nie ma szpitala położniczego, ani innych tego typu obiektów. Dotyczy to zwłaszcza obszarów wiejskich i zamieszkałych przez społeczności kolorowe.
„Opieka położnicza jest coraz gorsza w miejscach, gdzie jest najbardziej potrzebna. W ostatnich dwóch latach nastąpił wzrost tych +pustyń+ o 2 proc.” – podkreśla „HD”.
Dyrektor generalny March of Dimes Stacey Stewart zauważyła, że przy średniej liczbie dwóch kobiet umierających każdego dnia z powodu komplikacji w czasie ciąży i dwóch niemowląt umierających co godzinę, Stany Zjednoczone stoją przed wyjątkowym wyzwaniem.
„Wraz z zamknięciem szpitali, inflacją i koronawirusem ograniczającymi dostęp do opieki medycznej, skomplikowane problemy naszych czasów uderzają w rodziny. Muszą one szukać nowych sposobów, aby zapewnić sobie opiekę położniczą i pozwolić na jej sfinansowanie” – oceniła.
Według raportu prawie 7 milionów kobiet w wieku prokreacyjnym mieszka na obszarach bez lub z ograniczoną opieką okołoporodową. Dotyczy to również prawie pół miliona dzieci.
„W ciągu dwóch lat w ponad 110 hrabstwach nastąpiło ograniczenie dostępu do opieki położniczej. Około jedno na ośmioro dzieci rodzi się na obszarach o ograniczonej opiece położniczej lub jej braku, w
tym jedno na czworo dzieci rdzennych Amerykanów i jedno na sześć czarnoskórych” – wyliczono w raporcie.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)