Dużym zainteresowaniem cieszył się piknik myśliwski zorganizowany przez koło łowieckie Saint Hubert Hunting and Fishing Club, działające przy parafii św. Krzyża na Maspeth. Była to zarazem pierwsza plenerowa impreza na jej terenie od czasu pandemii, w dodatku oznaczająca symboliczny powrót do normalności.
„Przez trzy lata, w związku i obostrzeniami pandemicznymi, nie mogliśmy nic tutaj zorganizować, ale w końcu udało nam się powrócić do naszej tradycji, którą chcemy dalej podtrzymywać – zapewnił w rozmowie z „Nowym Dziennikiem” Michał Matejkowski, szef myśliwych z Maspeth. – Chcemy dalej szerzyć kulturę polską oraz tradycję łowiecką, a przede wszystkim scalić Polonię, mieszkańców naszej dzielnicy oraz wiernych z parafii św. Krzyża, przy której nasz klub działa od 12 lat” – dodał prezes Saint Hubert Hunting and Fishing Club.
Piknik odbył się w niedzielę, 7 sierpnia, i trwał kilka godzin. Rozpoczął się o 2 po południu, a zakończył zabawą taneczną po 9 w nocy.
Wśród uczestników, prócz myśliwych i sympatyków łowiectwa, pojawiło się wielu parafian oraz mieszkańców Maspeth i okolicznych polonijnych dzielnic. Byli przedstawiciele zaprzyjaźnionego greenpoinckiego klubu myśliwskiego Centennial Gun & Bow Club z prezesem Jerzym Walczykiem na czele, a także kapelan Saint Hubert Hunting and Fishing Club ks. Dariusz Blicharz, administrator parafii św. Macieja na Ridgewood, oraz bp Witold Mroziewski, proboszcz parafii św. Krzyża na Maspeth. Pojawili się także goście specjalni, m.in. wicekonsul Stanisław Starnawski oraz zastępca dyrektora Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą Zbigniew Ciosek.
Na uczestników pikniku, prócz świetniej atmosfery, czekała wyśmienita kuchnia myśliwska. Były swojskie przysmaki m.in.: bigos na dziczyźnie, szaszłyki, karkówka, różne kiełbasy, boczki i szynki, a także pierogi i placki ziemniaczane. Na dzieci czekała również wata cukrowa i popcorn. Przez cały czas do zabawy przygrywał zespół Bez Szefa.
Wszystkich gości, w imieniu organizatorów, powitał prezes Saint Hubert Hunting and Fishing Club Michał Matejkowski, a także bp Witold Mroziewski, pełniący rolę gospodarza miejsca. Proboszcz parafii św. Krzyża na Maspeth odmówił również okolicznościową modlitwę, udzielił błogosławieństwa uczestnikom pikniku, a także wyraził wdzięczność za jego organizację. Zwrócił szczególną uwagę na pracowitość członków Saint Hubert Hunting and Fishing Club przy przygotowywaniu plenerowej imprezy oraz kontynuację tradycji sprzed pandemii. Nie szczędził pochwał skierowanych do – jak sam stwierdził – „ludzi szczególnej dedykacji, otwartych i życzliwych oraz biorących udział w parafialnych i polonijnych uroczystościach, a także godnie reprezentujących Polonię i Polskę w Nowym Jorku”. Oczywiście w ten sposób określił myśliwych z Maspeth.
„Dziękuję za to, że tworzycie to, co jest bardzo ważne na ziemi amerykańskiej, przekazując z waszych serc płynącą więź z Polską i to, co wynieśliśmy z domu rodzinnego, z kraju nad Wisłą, z miejsca, które nam jest drogie, bliskie i bardzo kochane” – podkreślał bp Witold Mroziewski.
Słowa uznania dla członków Saint Hubert Hunting and Fishing Club wyraził także wicekonsul Stanisław Starnawski. „Dziękuję za to, że podjęliście państwo wysiłek, żeby po przerwie spowodowanej pandemią wrócić i po raz kolejny wspólnymi siłami zorganizować piknik, na którym wszyscy możemy się spotkać” – podkreślił przedstawiciel polskich władz. Głos zabrał także zastępca dyrektora Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą Zbigniew Ciosek. Również on nie szczędził pochwał dla organizatorów imprezy. Przekazał też wszystkim jej uczestnikom pozdrowienia z polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
„Bardzo się cieszę, że mimo tak wielkiego upału chcieli państwo się spotkać i razem kultywować myśliwskie i polskie tradycje” – podkreślił gość z Warszawy.
Obecność polskich władz – wicekonsula Stanisława Starnawskiego oraz zastępcy dyrektora Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą Zbigniewa Cioska – była dla uczestników imprezy miłą niespodzianką, a dla myśliwych bardzo dużym wyróżnieniem.
„Cieszymy się z tego, że mieliśmy przyjemność gościć tak ważne osoby, tym bardziej że chcemy bardzo podkreślać nasze polskie korzenie” – stwierdził prezes Saint Hubert Hunting and Fishing Club. Michał Matejkowski zapewnił, że klub łowiecki, któremu szefuje, będzie się starał – wzorem lat przedpandemicznych – organizować piknik myśliwski każdego roku. Poza tym klub powróci od innych stałych imprez, które wpisały się już w ich tradycję.
„Będziemy organizować nasze bale myśliwskie, a najbliższy odbędzie się 29 października w audytorium parafii św. Macieja na Ridgewood, później w listopadzie w kościele św. Krzyża na Maspeth zostanie odprawiona msza hubertowska, a przed Bożym Narodzeniem zorganizujemy tradycyjne spotkanie opłatkowe” – wyliczał prezes koła łowieckiego z Maspeth.
Piknik myśliwski był nie tylko pierwszą po pandemii plenerową imprezą klubu łowieckiego zorganizowaną na placu przy kościele św. Krzyża, ale także zainicjował powrót do tego typu wydarzeń w tym miejscu. Z tego powodu radości nie krył proboszcz tej parafii bp Witold Mroziewski.
„Jestem zadowolony, że podjęto inicjatywę powrotu do działalności tego typu jak pikniki czy różne spotkania, ponieważ to wzmacnia naszą wspólnotę” – podkreślił biskup. Zwrócił uwagę, że jest to także dowód na to, że życie w społeczeństwie znów się stabilizuje.
„To pokazuje, że możemy powoli wracać do normalności w normalności. Tak więc wkład myśliwych w organizację tego pikniku ma pod tym względem wielką wartość i jestem im za to bardzo wdzięczny, tym bardziej że była to impreza otwarta dla wszystkich chcących wspólnie spędzić czas” – dodał proboszcz kościoła św. Krzyża. Zaznaczył też, że wśród uczestników widział wiele znanych mu osób tworzących wspólnotę parafialną oraz polonijną w okolicy.
„Jako kościół staramy się wspomagać każdą polonijną i polską organizację, i dla każdej z nich jest miejsce pod dachem i niebem naszej parafii, czego przykładem jest koło myśliwskie” – dodał na zakończenie bp Witold Mroziewski.
Autor tekstu: WOJTEK MAŚLANKA