Janusz M. Szlechta
32. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Trenton, stolicy stanu New Jersey, odbył się w Ambassador Banquet Hall, dzięki uprzejmości jego właścicieli Jagody i Grzegorza Wojterów. Orkiestra gra w tym miejscu już od 2014 roku. Wystartowała w niedzielę, 28 stycznia w samo południe, a zakończyła granie o godzinie 9 wiecz.
Ze względu na kiepską pogodę organizatorzy obawiali się, że może być mało uczestników, ale okazało się, że frekwencja przerosła najśmielsze oczekiwania. Osoby parkujące samochody obok restauracji Ambassador witali funkcjonariusze lokalnej policji oraz straży pożarnej. Potężny wóz strażacki i policyjne samochody przyciągały uwagę migającymi kolorowymi światłami. Od czasu do czasu słychać było też syreny.
Przybyli uczniowie i nauczyciele z polskiej szkoły przy parafii św. Jadwigi w Trenton. Przybyły całe rodziny z okolicznych miasteczek, a także z Filadelfii. Dzieci miały gdzie się bawić i czekało na nie wiele atrakcji. Rozbawiły ich pokazy amerykańskiego magika Fausta i spotkanie z szalonym naukowcem.
TAŃCE, LOTERIA I LEKCJA HISTORII
Przybyłych do restauracji Ambassador powitał Zbigniew Mystkowski – szef sztabu WOŚP, pełnego oddanych i aktywnych wolontariuszy. Jako pierwszy wystąpił Dziecięcy Zespół Pieśni i Tańca „Maki” z Polskiej Szkoły Dokształcającej im. Aleksandra Janty-Połczyńskiego w Lakewood, NJ. Zatańczył poloneza, kujawiaka, a następnie wiązankę tańców krakowskich. W drugiej części, dwie godziny później, zespół zatańczył suitę tańców górali żywieckich, oberka, a na koniec krakowiaka z Lajkonikiem. Dzieci ubrane w piękne, krakowskie stroje wzbudziły zachwyt swoim śpiewem i tańcami.
Potem była krótka lekcja historii. Zaprezentowała się grupa rekonstrukcyjna polskiego rycerstwa – Polish Living History. Agnieszka i Adam Machala, w pięknych strojach sprzed kilku wieków, zaprezentowali je i opowiedzieli, jak rycerze przygotowywali się do boju. Wiele osób, zaintrygowanych ich opowieścią i strojami, chętnie robiło sobie z nimi zdjęcia.
Marcin Małowski, prowadzący co roku finały Orkiestry, zaprosił na scenę grupę strażaków z West Trenton i miasta Highstown oraz policjantów z Lawrence Township. Wszyscy wystąpili w mundurach, co pokazywało, że… są na służbie. Marcin podziękował im za wspieranie WOŚP i zaprosił do wspólnych zdjęć z dziećmi i dorosłymi.
Wiele emocji wzbudziła loteria, gdyż było dużo fajnych rzeczy do wygrania. Prowadził ją Marcin Małowski i Mariusz Kałamaga, który przyleciał specjalnie z Polski, aby dołączyć do WOŚP w Stanach Zjednoczonych.
Jest to komik stand-up comedy, ostry, nieobliczalny, poruszający tematy dla niego ważne. Mariusz Kałamaga, dzięki swojej charyzmie i umiejętności szybkiego nawiązywania kontaktu z publicznością, nadaje charakter każdemu wydarzeniu, w którym bierze udział. Jest artystą kabaretowym, uprawiającym charakterystyczną formę satyryczną, jaką jest stand-up. Większość ludzi kojarzy go z popularnego kabaretu Łowcy.B, gdzie przez wiele lat występował w stylowym żółtym sweterku. Jako konferansjer telewizyjny współprowadził kilka ciekawych programów z Piotrem Bałtroczykiem, Katarzyną Cichopek czy Tomaszem Kammelem. Przewrotnie śmieszny, zwraca uwagę na to co głupie, nonsensowne i kontrowersyjne. Kiedy więc pojawił się na scenie, zawsze znalazł okazję, aby się uśmiechnąć, zażartować i rozbawić uczestników loterii czy aukcji. A do tego wiele osób wylosowało fajne nagrody.
Nie sposób było się nudzić, bo wciąż coś się działo. Po zakończeniu loterii wystąpił zespół folklorystyczny PKM Polish Folk Dance Ensamble z Filadelfii, pod kierownictwem Marcina Niemca. Zatańczyli z rozmachem kilka polskich tańców ludowych, aż podłoga drżała.
OSTATNIA AUKCJA DRUCH STUDIO GALLERY
Nieodłącznym elementem finału są licytacje ciekawych rzeczy. Aukcję dzieł sztuki poprowadził Ryszard Druch, założyciel i właściciel Druch Studio Gallery, która w grudniu zakończyła swoją działalność. Na licytację zostało wystawionych 31 obrazów, grafik i fotografii, w tym prace artystów z Polski: rysunki Henryka Cebuli i Jerzego Fedra oraz zdjęcia Jerzego Janickiego. Do kupienia była także jedna rzeźba. Ze swoich prac Druch przekazał na aukcję m.in.: monotypię „Native American” oraz „Rybka”.
„Była to XI Aukcja Sztuki Druch Studio Gallery i ostatnia. Ze sprzedaży wystawionych prac uzyskaliśmy dzisiaj 6670 dolarów – powiedział Ryszard Druch po zakończonej aukcji. – Podczas jedenastu aukcji, w latach 2014-2024, „ugraliśmy” dla WOŚP w sumie 44 064 dolary! Licytujący wykazali wielkie zaufanie do mojej osoby. Trójka rodaków licytowała trzy rysunki Jerzego Fedra, wspaniałego rysownika, karykaturzysty oraz nauczyciela akademickiego z Polski, mimo że jego prace są aktualnie w drodze i mają dotrzeć do USA za kilka dni – dodał. – Za pomoc w organizacji całego przedsięwzięcia dziękuję serdecznie Łukaszowi Żochowskiemu oraz małym hostessom: Julii Guździoł, jej siostrze Emilce oraz Oli Trzasko. Moje chapeau bas dla wszystkich tych, którzy wzięli czynny udział w aukcji” – podkreślił Ryszard Druch.
Najwyższą cenę – 4500 dol. – uzyskała unikalna, strzelista rzeźba Miry DeMartino, wykonana ze specjalnego metalu, przedstawiająca nagą kobietę. Autorka nazwała ją „SieMa2024”. Rzeźbę zakupili Elżbieta i Zbigniew Chrzanowscy.
DRUGA AUKCJA ZE ZŁOTYM SERDUSZKIEM WOŚP
Zanim rozpoczęła się druga aukcja, była chwila na… ładny oddech. Przed sceną pojawiła się bowiem grupa pięknych, młodych tancerek z Viva Ballroom Dance Studio w Lawrenceville, NJ. Dziewczęta zatańczyły kilka współczesnych tańców. Zachwyciły swoją urodą i energią. No i oczywiście tańcem.
A potem Mariusz Kałamaga i Marcin Małowski poprowadzili aukcję rzeczy, które wiele osób podarowało dla sztabu WOŚP w Trenton, oczywiście z przesłaniem, że znajdą nabywców, którzy przy okazji wesprą finansowo osoby potrzebujące w
Polsce. Prezentacja tych rzeczy była dziełem Kingi Jadackiej. W razie potrzeby pomagały jej inne wolontariuszki.
Czapka z podpisem znanej piosenkarki Agnieszki Chylińskiej została kupiona za 500 dol. Koszulka Piotra Chrapkowskiego, kapitana reprezentacji Polski w piłce ręcznej, z jego podpisem i podpisami drużyny, poszła za 210 dol. Banknot kolekcjonerski „O euro” znalazł nabywcę za 150 dol. Czapka starszego szeregowego wojsk lądowych w PRL też znalazła nabywcę, który zapłacił za nią… 310 dol.
Voucher na przelot samolotem dla trzech osób, z West Trenton na Manhattan, kupił Marcin za 300 dol. Z kolei jedna z wolontariuszek zapłaciła 5100 dol. za wynajęcie na tydzień, w okresie między majem a sierpniem tego roku, domu na wyspie Brigantine, tuż obok miasta kasyn Atlantic City. W domu tym są cztery pokoje, a to oznacza, że przez tydzień może tam wypoczywać 8 osób.
Wielkie emocje towarzyszyły licytacji koszulki z napisem IGA i jej podpisem – mowa oczywiście o koszulce dedykowanej naszej wspaniałej tenisistce Idze Świątek. Koszulkę tę kupiła Anna Łuczak podczas turnieju tenisowego w Cancun w Meksyku. Iga po meczu złożyła podpis na tej koszulce. Pani Anna przekazała ją na licytację. Koszulkę kupił Marian Kapała z Princeton, NJ, za jedyne… 2 tysiące dol.
Jeszcze większe emocje towarzyszyły licytacji złotego serduszka WOŚP 2024 z numerem 85. Cena wywoławcza 1500 dol. nikogo nie zraziła. Kilka osób walczyło o ten złoty symbol Orkiestry. Ostatecznie kupił go Artur (prosił o niepodawanie jego nazwiska) – za 10 tys. dol.
Na aukcji zostały wystawione dwa unikalne obrazy, których autorami są 14-letnia Natalka i jej 15-letni brat Sebastian. Niestety, oboje już nie żyją, bo zginęli śmiercią tragiczną. Rodzina przekazała te obrazy na aukcję WOŚP, aby przypomnieć, że dobro, zdrowie i szczęście dzieci tworzą pełną rodzinę. Obrazy te kupił za tysiąc dolarów Tomek podczas aukcji, która odbyła się w sobotę, 20 stycznia 2024 roku w restauracji Amsterdam Alley w Linden, podczas koncertu rockowego. Przekazał te obrazy na aukcję WOŚP w Trenton, aby dać wszystkim nadzieję, że taka tragedia już się nie powtórzy.
Aukcja trwała ponad dwie godziny i zakończyła się o godzinie 8.30 wiecz.
KULTOWY JUNAK
DJ Tomek (na co dzień grający w restauracji Ambassador) zapewnił nagłośnienie i dobrą muzykę, no bo pod koniec finału znalazło się trochę chętnych osób, aby zatańczyć.
Można też było zobaczyć fajne rzeczy. W pobliżu wejścia do Ambassadora stał stary, ale świetnie zachowany polonez – kultowy samochód z czasów PRL-u. Można było zobaczyć go z bliska, a nawet usiąść na chwilę za kierownicą. Dbali o to członkowie Polskiego Klubu Motorowego „Polish Legion”. Oni też prowadzili na zewnątrz stoisko, gdzie można było zjeść gorącą, pyszną grochówkę oraz wypić grzańca. Specjalne stoisko Polish Legion uruchomił również w środku. W pobliżu sceny, pod ścianą, miłośnicy jazdy na motocyklach postawili trzy unikalne motory, w tym starego junaka M10. Maszyny te były produkowane w latach 1956-1965 w Szczecinie. Pomimo swoich niektórych wad były jednak motocyklami lubianymi, stając się z czasem kultowymi. Junak był nawet nazywany „polskim harleyem”.
Orkiestra grała długo w Trenton, więc sztab WOŚP zadbał, aby nikt nie był głodny. Zorganizowane zostało stoisko, gdzie można było kupić gorące jedzenie. Jak twierdziły panie, które je obsługiwały, najchętniej były kupowane pierogi, frytki i zapiekanki. A obok, w barze, można było kupić kawę, piwo lub lampkę wina.
ŚWIETNY WYNIK KOŃCOWY!
Podczas finału w Trenton, jak zwykle, było głośno, radośnie i bardzo przyjemnie. Ubiegłoroczny, 31. Finał WOŚP zakończył się z rekordowym wynikiem: 150 609 dol. i 66 centów. Efekt końcowy w tym roku też jest wspaniały. Sztab z wielką radością poinformował, że wprawdzie nie pobito ubiegłorocznego rekordu, ale i tak ugrano 112 966 dol. i 28 centów. Pieniądze te zostaną niebawem przekazane dla fundacji Jurka Owsiaka w Warszawie. Jak zapewnia szef sztabu WOŚP w Trenton Zbyszek Mystkowski, wciąż napływają pieniądze i na pewno jeszcze ich przybędzie. Ostateczny wynik będzie znany za kilka dni. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wynik tegorocznej zbiórki może być wyższy od tego z ubiegłorocznego finału.
Wielu wolontariuszy podkreślało w niedzielę, kiedy finał dobiegał końca, że bicie rekordów nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, że od lat, w styczniu, jesteśmy razem na tej wspaniałej, niepowtarzalnej imprezie i że bawimy się, ale przede wszystkim otwieramy swoje serca i pomagamy innym. Ale tak naprawdę pomagamy też sobie!
ZDJĘCIA: JANUSZ M. SZLECHTA