Naukowcy opracowali nową metodę oceny, czy jakiś związek może przyczyniać się do rozwoju nowotworu piersi. Okazuje się, że ponad 900 związków obecnych w produktach konsumenckich może podnosić ryzyko.
Na rynku znajdują się dziesiątki tysięcy syntetycznych substancji i cały czas powstają nowe. Choć wiedza o tym, które mogą szkodzić ma kluczowe znaczenie dla ludzkiej populacji, określenie stopnia tej szkodliwości stanowi nie lada wyzwanie.
Teraz zespół z amerykańskiej organizacji non-profit Silent Spring Institute opracował sprawną metodę oceny, które substancje prawdopodobnie sprzyjają nowotworom piersi.
„Nasze nowe badanie udostępnia mapę, pozwalającą instytucjom regulacyjnym i producentom na szybkie oznaczenie związków, które mogą przyczyniać się do rozwoju raka piersi. Pomoże to zapobiegać stosowaniu tych substancji w produktach konsumenckich i poszukiwać bezpieczniejszych alternatyw” – mówi dr Jennifer Kay, główna autorka badania opisanego na łamach pisma „Environmental Health Perspectives” (DOI 10.1289/EHP13233).
Rak piersi – zwracają uwagę naukowcy – to jeden z najczęściej diagnozowanych nowotworów. Co więcej, w ostatnim czasie choroba coraz częściej dotyka młode kobiety, czego nie można wyjaśnić czynnikami genetycznymi.
„Potrzebujemy nowych narzędzi pozwalających na identyfikację czynników środowiskowych, które mogą przyczyniać się do obserwowanych trendów oraz na opracowanie strategii zapobiegawczych i zmniejszających obciążenie społeczeństwa chorobą” – podkreśla dr Kay.
Badaczka i jej zespół przeanalizowali dostępne bazy danych z informacjami o różnych chemikaliach. Znaleźli 921 substancji, które prawdopodobnie sprzyjają rozwojowi raka piersi. Z tej puli 278, jak już wiadomo, powoduje tego typu nowotwory u zwierząt.
Analiza wskazała ważne zależności. Rakotwórcze związki często zaburzają pracę kobiecych hormonów płciowych – estrogenu i progesteronu. „Rak piersi to choroba hormonalna, więc fakt, iż tak wiele związków zaburza pracę estrogenu i progesteronu niepokoi” – zwraca uwagę dr Kay.
Dla rozwoju choroby znaczenie mają też uszkodzenia DNA. Badacze znaleźli 420 chemikaliów, które mogą prowadzić do takich uszkodzeń, a jednocześnie zaburzają działanie hormonów. Na przykład związki, które są znane z powodowania raka sutka u zwierząt, często wykazują właśnie takie podwójne działanie.
„Historycznie, rakotwórcze działanie u zwierząt pozwalało przewidzieć ryzyko dla ludzi. Jednak badania na zwierzętach są drogie i czasochłonne, dlatego wiele substancji nie zostało przebadanych. Nasze wyniki pokazują, że analiza substancji chemicznych pod kątem oddziaływania na hormony może być efektywną strategią znajdowania związków rakotwórczych” – podkreśla współautorka publikacji, dr Ruthann Rudel.
Odkrycie ma szczególne znaczenie w obliczu coraz większej liczby danych o środowiskowych czynnikach rozwoju raka. Badania wskazują m.in. na pestycydy, barwniki do włosów czy zanieczyszczenia w powietrzu. Niektóre odkrycia mówią z kolei o dużym znaczeniu działania toksycznych związków w okresie płodowym.
Aby dobrze poznać ten wpływ, naukowcy musieli przez wiele lat obserwować setki tysięcy osób wystawionych na działanie różnych substancji.
„To ani nie jest wykonalne, ani etyczne, żeby tak długo czekać. To kolejny powód, dla którego potrzebujemy lepszych narzędzi do przewidywania, które związki mogą powodować raka piersi. Pomoże nam to ich unikać” – wyjaśnia dr Rudel.
Uzyskane przez badaczy wyniki mogą już wkrótce wpłynąć na regulacje – uważają naukowcy. Zwracają uwagę, że znaleźli m.in. 30 niebezpiecznych substancji wśród pestycydów dopuszczonych do użycia w USA, pomimo wcześniejszych dowodów wskazujących na ich rakotwórcze działanie.(PAP)
Marek Matacz
mat/ bar/