Długo oczekiwany koncert szant zatytułowany „Z morza w krainę łagodności“ odbył się w piątek, 27 stycznia, w Klubie Wisła w Garfield, NJ. Grali na gitarach i śpiewali: Waldemar Mieczkowski (grał też na harmonijce), Arek Wlizło i Jacek Wójtowicz.
Janusz M. Szlechta
Koncert trwał blisko cztery godziny. Świetni szantymeni grali z pasją, a widzowie wciąż prosili o kolejne utwory.
Waldemar Mieczkowski w 1984 roku zaczął pływać jako oficer na żaglowcu „Zawisza Czarny”. W 1994 r. wygrał konkurs na kapitana harcerskiego „Zawiszy Czarnego”, prowadząc go m.in. na amerykańskie Wielkie Jeziora i do Chicago na Festiwal Dziedzictwa Morskiego. W 1999 roku dwukrotnie poprowadził „Zawiszę Czarnego” wokół przylądka Horn. Dla kapitana Mieczkowskiego praca na „Zawiszy” jest spełnieniem marzeń. Ma jeszcze jedną pasję, także związaną z morzem i żeglarstwem – są nią szanty. W 1979 r. założył zespół muzyczny. Od tego czasu występuje z różnym zespołami lub indywidualnie na festiwalach i przeglądach piosenki żeglarskiej, zdobywając liczne nagrody i wyróżnienia. Podczas koncertu w Klubie Wisła zaśpiewał wiele wspaniałych szant. Zaczął od Nostalgii”, której autorem jest Janusz Sikorski.
Dziś odwiedziła mnie nostalgia
We włosach miała morską sól,
Mówiła coś od rzeczy o brzuchatych żaglach,
Z butelki piła rum.
Siedziała u mnie aż do rana,
Mieszała z rumem cierpki gin,
Paliła czarny tytoń, na gitarze grała,
Opowiadała sny (…).
Zaśpiewał też kilka innych utworów tego autora: „Balladę o wszechżonie“, „Do Anioła Stróża“ i „Tawerna pod dorodną flądrą“. Usłyszeliśmy też utwory Krzysztofa Jurkiewicza, m.in.: „Rejs za rejsem“ i „Nie ma rzeczy niemożliwych“. Na okładce swojej płyty „Ulubione“, którą można było nabyć, napisał: „Każdy z nas ma ulubione buty, sprzęty, klimaty, piosenki. O ile sprzęty i buty trzeba czasem oddać lub wyrzucić, to piosenki mogą zostać na całe życie. Oczywiście nie wszystkie zostają – tylko te najważniejsze. I zawsze dobrze jest do nich wrócić, powspominać“.
Jacek Wójtowicz jest chirurgiem gastroenterologiem w Żyrardowie koło Warszawy, ale od zawsze był zaintersowany żeglarstwem i muzyką. Występował w Polsce, USA i Kanadzie na jednej scenie m.in. z takimi tuzami muzyki szantowej, jak Marek Szurawski, Andrzej Korycki, Ryszard Muzaj, i z zespołem The Nierobers na organizowanych przez Arka Wlizło festiwalach „ Z morza w krainę łagodności”. Wprowadzał nastrój melancholii i nostalgii śpiewając, przy akompaniamencie gitary, ballady morskie i poezję, wyraźnie stojąc po stronie krainy łagodności. Jacek Wójtowicz zaśpiewał kilka ballad Andrzeja Koryckiego i Jaromira Nohavicy: „Balladę o wyjątkowym dniu“, „Plasterek cytryny i ja“, „Byle dalej“, „Sarajevo“ i „Na stacji“.
Z kolei Arek Wlizło śpiewał swoje utwory: „Skąd“, „Dokąd“ i „Misiek“. To chłopak z Mazur, który osiedlił się w Kraju Klonowego Liścia. Tworzy i wykonuje autorskie piosenki. Arek jest nie tylko twórcą, ale i promotorem kultury morskiej. Współtworzył Festiwal Piosenki Żeglarskiej „Knaga” w Kanadzie. Wydał albumy solowe „Dokąd” i „Skąd”. Od dawna związany jest z Polsko-Kanadyjskim Klubem Żeglarskim „Zawisza Czarny”, powstałym w 1996 roku, z siedzibą w Hamilton. Od roku 2019 jest komandorem tego klubu. W Kanadzie bierze udział w większości regat na jeziorze Ontario. A oto fragment jego ballady „Dokąd“:
Jeszcze jeden taki zmierzch,
Jeszcze jeden taki brzask
i zawieje znowu mi
niespokojny wiatr.
Jeszcze jeden taki dzień
jeszcze jedna taka noc
i wywieje znowu mnie
do nieznanych stron.
Refren:
Dokąd mnie poniesie nadchodzący szkwał?
W jakim porcie zagram znów, kto mi będzie piwo lał?
Jaki kolor oczu oczaruje mnie?
Jaki sztorm mnie złoży na ich dnie? (…)
Waldemar Mieczkowski, Jacek Wójtowicz i Arek Wlizło wspólnie zaśpiewali kilkanaście utworów, między innymi: „Czarny blues o czwartej nad ranem“ Starego Dobrego Małżeństwa i „Gdzie ta keja“ Jurka Porębskiego. Cała sala śpiewała wraz z nimi, bo to był kultowy utwór Jurka. Na koniec zaśpiewali „Pożegnanie Liverpoolu“ – jedną z najsłynniejszych piosenek szantowych. Polskie słowa napisali Krzysztof Kuza i Jerzy Rogacki. Piosenkę wykonywał pierwotnie zespół Cztery Refy. Właśnie Krzysztof Kuza dołączył do artystów na scenie i zaśpiewał wraz z nimi.
Koncert zakończył się tuż przed godziną 11 w nocy. Jego organizatorem był Polski Klub Żeglarski w Nowym Jorku. Przybyła spora grupa miłośników szant, a wśród nich byli: aktualny komandor PKŻ Tomasz Skrobecki, sekretarz zarządu Elżbieta Ziółkowska i bosman Mieczysław Paszkiewicz. Obecni też byli komandorzy PKŻ w minionych latach: Elżbieta Sawicka i Janusz Kędzierski.
„Po raz pierwszy wystąpiłem na koncercie w stanie New Jersey. Mam nadzieję, że nie ostatni. Piękna sala w Klubie Wisła, świetne nagłośnienie i cudowna publiczność sprawiły, że grało mi się bardzo dobrze“ – powiedział Jacek Wójtowicz „Nowemu Dziennikowi“.
„To był mój kolejny koncert w Klubie Wisła. Grało nam się świetnie. Profesjonalnie przygotował nagłośnienie Janusz Włodyka, no i była wspaniała publiczność. Widać tu rękę Poręby, który wiele potu wylał, aby ta publiczność była przygotowana do słuchania takich piosenek. Ludzie śpiewali jego piosenki razem z nami. Autentyczność w piosence szantowej jest bardzo ważna. To wszystklo, co zaśpiewa kapitan Mieczkowski, jest cudowne. Nie ma drugiego takiego człowieka w Polsce, który by tak dobrze wiedział o czym śpiewa“ – dodał Arek Wlizło.