Polska Akcja Humanitarna kończy 30 lat. W ostatnich latach jej pracownicy dotarli z pomocą m.in. do Wenezueli, Afganistanu czy Japonii. Człowiek ma największą satysfakcją, kiedy widzi, jak pomoc dociera do najbardziej potrzebujących – powiedział w rozmowie z PAP.pl Grzegorz Gruca z PAH.
Gruca podkreślił, że przez trzy dekady, od kiedy działa Polska Akcja Humanitarna, „rzeczywistość wokół nas się bardzo zmieniła, podobnie jak forma i sposób udzielania pomocy humanitarnej”.
„Na początku były to tylko konwoje, nie było mediów społecznościowych, obecność telewizji i radia nie była tak powszechna. Dlatego, żeby pokazać ludziom, jak ważna jest pomoc i jak ona działa, zabieraliśmy dziennikarzy ze sobą, którzy naocznie mogli się przekonać, jak dostarczana jest pomoc” – wyjaśnił.
Jego zdaniem od początku wszystkie działania PAH były przejrzyste, co było kluczowe dla sukcesu całej organizacji.
„Pomoc humanitarna rządzi się pewnymi zasadami, których my przez 30 lat się uczyliśmy, ale najbardziej istotna jest potrzeba” – podkreślił. Dodał, że „miliony Polaków przekonały się, na czym polega pomoc humanitarna podczas wojny w Ukrainie, kiedy całe społeczeństwo stanęło w równym szeregu i pomagało Ukrainie i uchodźcom, którzy znaleźli się w Polsce”.
Przypomniał, że PAH wyrosła z organizacji francuskiej niosącej pomoc w Polsce.
„Kiedy Polacy stali w długich kolejkach po to, żeby kupić cokolwiek do jedzenia, kiedy nie było w Polsce lekarstw ani odzieży. To ważne dla Polskiej Akcji Humanitarnej, że nadal pamiętamy, jak to jest otrzymywać pomoc i jak czasami ta pomoc może być nietrafiona oraz bolesna dla tych, którzy ją otrzymują” – powiedział.
Odniósł się też do pierwszych dni po wybuchu wojny w Ukrainie, kiedy granicę z Polską przekraczały autobusy pełne ludzi uciekających z kraju.
„Okazało się, że na pokładzie jednego z autobusów razem z opiekunami przyjechały koty, psy, chomiki i była potrzebna żywność dla zwierząt. Oczywiście podstawowym naszym działaniem jest pomaganie ludziom, ale nie zapominamy też o najmniejszych, które potrzebują pomocy i cierpią w sytuacjach wojennych” – stwierdził.
Jak zauważył, przez 30 lat PAH pomogła ponad 14,5 mln osób w 51 krajach.
„Z pomocą trafialiśmy do dziwnych i trudnych miejsc. W ostatnich latach dotarliśmy z pomocą do Wenezueli, przez wiele lat byliśmy w Afganistanie, pomagaliśmy po tsunami w Japonii. Obecnie jesteśmy w Jemenie i w Sudanie Południowym” – wskazał.
Według Grucy największą satysfakcją jest moment, „kiedy człowiek widzi, jak pomoc dociera do najbardziej potrzebujących”.
„Trudne jest odmawianie. Rzeczywistość jednak pokazuje, że nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim” – wyjaśnił.
Podkreślił, że największym wyzwaniem dla organizacji jest wojna w Ukrainie.
„Nie widać, żeby ten konflikt się kończył, a potrzeby rosną niewiarygodnie. Obawiam się, że przyszły rok nie będzie spokojny, dlatego apeluję do wszystkich, że ta droga to jest marsz, a nie sprint. Nie zapominajmy, że konflikty na świecie się tlą, a ten najbliższy nas będzie wymagał od nas jeszcze sporo wyrzeczeń” – powiedział.
„W nadchodzącym nowym roku życzę wszystkim, abyśmy nie tracili nadziei i mieli siłę, aby pomagać innym. Pamiętajmy, że dobro wraca i to co zrobimy dla innych, na pewno będzie nam w życiu oddane. Tak jak Polska wielokrotnie przekonała się, że może liczyć na pomoc świata, tak bądźmy solidarni i pomagajmy na świecie” – podsumował Gruca.
PAH działa w dziesięciu krajach na trzech kontynentach. Jak wynika z analiz organizacji, w przyszłym roku 339 mln osób będzie potrzebowało pomocy. Blisko 18 mln z nich znajduje się tuż za naszą wschodnią granicą. (PAP)
Autorka: Agnieszka Gorczyca