Miłośnicy żeglowania i szant pojawili się w piątek, 21 kwietnia 2023 roku, w Klubie Wisła w Garfield, NJ, aby popłynąć w świat marzeń. Polski Klub Żeglarski, z komandorem Tomaszem Skrobeckim, zorganizował muzyczną podróż „Z morza w krainę łagodności“. Podróż ta trwała ponad trzy godziny.
Janusz M. Szlechta
Aby zagrać i zaśpiewać dla Polonii, przylecieli z Polski: Anna „Emolka“ Dębicka, Wojtek Maziakowski i Roman Tkaczyk, a z Kanady dotarł Arek Wlizło. Towarzyszyła im Elżbieta Klęsk, która pełni funkcję kierownika programowego Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Żeglarskiej Shanties w Krakowie.
Pierwszy na scenie pojawił się, z nieodłączną gitarą, Roman Tkaczyk. Najpierw zagrał i zaśpiewał własny utwór „Lady Mary“. Potem zagrał kilka piosenek z niedawno wydanej płyty „Wielkie podróże“: „Gdy wstanie słońce“, „Panie szyper“, „Niepogoda“, „19 mil“. Utwór „Księżniczka z Mazur“ pojawi się na drugiej płycie, która jest w trakcie tworzenia. Autorem muzyki do tych piosenek jest Roman Tkaczyk, a słowa napisał Bartosz Grabowski. Dużymi brawami został przyjęty przez widzów utwór „Pozmieniały się nam porty“:
Wschody słońca są podobno takie same
Krzyki mew o świcie też znajomo brzmiące
Widok z okna na jezioro, wciąż podziwiam
kalejdoskop zmian corocznych w moim porcie (…)
Dziś na jachtach są ostrygi, są szampany,
No a w portach gruby „pieniądz“, rewia mody
Nam wystarczał przysłowiowy grosz na szczęście
W nas szalała pospolita chęć przygody.
Ja po trosze to rozumiem, świat dziś biegnie
Ja z nim biegnę, choć swych myśli nie forsuję
Może wolniej, trochę z tyłu, może biedniej
Taki we mnie wybryk zeschłej jest natury.
„Pochodzę z Mikołajek, słynnego miasta na Mazurach. Z muzyką jestem związany od dzieciństwa, ale z żeglarską związałem się w 2018 roku – powiedział „Nowemu Dziennikowi“ po koncercie Roman Tkaczyk. – W Mikołajkach prawie w każdej knajpce słychać muzykę szantową, więc zaraziłem się nią. Pomysł nagrania płyty ‚Wielkie podróże‘ pojawił się podczas spotkania z Baroszem Grabowskim. Powiedział mi, że napisał kilka tekstów i poprosił mnie o skomponowanie do nich muzyki. Wydawało mi się, że nie potrafię czegoś takiego zrobić, ale… napisałem jedną piosenkę, potem drugą i trzecią. I tak powstała płyta. W tych utworach można odnaleźć cząstkę mojego ‚ja‘. Planujemy nagranie drugiej płyty, już mamy 70 procent materiału. Na ten tour po Stanach Zjednoczonych trafiłem dzięki temu, że zdobyłem nagrodę na tegorocznym Festiwalu Shanties w Krakowie. Arek Wlizło wręczył mi nagrodę i… zaprosił na cykl koncertów piosenki szantowej w USA. Dla mnie jest to przygoda życia, bo pierwszy raz jestem w Stanach“.
Potem na scenie zameldowali się: skrzypaczka Anna „Emolka“ Dębicka, gitarzysta basowy Wojtek Maziakowski i Arek Wlizło. Wojtek wiele lat grał w kultowym zespole Wolna Grupa Bukowina. Grał też w zespołach: Hałabuda, Do Góry Dnem i innych. Utworami, które zagrali, stworzyli taką atmosferę, że chciało się płynąć i płynąć. Arek, w tak znakomitym towarzystwie, zagrał i zaśpiewał wiele swoich piosenek, m.in.: „Świat jest kołyską“, „Królowa Śniegu“, „Cabo de Hornos“, „Misiek“, kultowy utwór „Skąd“ i premierową piosenkę „Tobie“. Zaśpiewał też piosenkę „Popatrz, synu“, którą napisał dla swojego 15-letniego syna.
Popatrz synu jaki wiatr, chciałbym byś go czytać mógł
Wskazać drogę gdy jest mgła i gdy nie znajdziesz gwiazd
Gdy nad ranem tęgi mróz na policzkach skuje łzy
Choć do domu wiele mil z komina swego poznasz dym.
Popatrz synu jaki świat, chciałbym byś go poznać mógł
Wszystkie miejsca, w których świt rankiem wita Bóg
A gdy pierwszej kawy łyk rozpromieni jego twarz
Byś mógł cieszyć się wraz z nim, że też je znasz.
… a gdy już ustawisz jacht na obrany cel
będziesz wiedział jak jest źle, a co dobre jest
i gdy przejdzie twoja łódź huragany, wielki sztorm
chciałbym wtedy abyś mógł przy mnie siąść.
„Obserwuję ludzi i czasami nie rozumiem, skąd się to u nich bierze… Po rejsie trwającym 8 miesięcy facet wraca do domu i wie najlepiej, co i gdzie w domu powinno stać, jaki kolor powinny mieć ściany. Podobnie jest z nami emigrantami, kiedy jedziemy do rodziny do Polski – mówił Arek Wlizło ze sceny. – Dlatego właśnie napisałem przekornego bluesa ‚Nie to prawo‘“.
Zaśpiewał też utwór „Zefirek“, w którym przypomina o tym, co wydarzyło się na Ukrainie. „Miałem nadzieję, że piosenka szybko przestanie być aktualna, ale niestety… jest aktualna do dziś“ – stwierdził Arek.
Po przerwie do artystów dołączył Roman Tkaczyk i wspólnie wykonali kilka utworów Andrzeja Koryckiego oraz Janusza Sikorskiego. Potem zaczęli śpiewać piosenki napisane i skomponowane przez Jerzego Porębskiego: „Jejku, jejku“, „Barmanka z Vancouver“, „Niedaleko mojego domu“ i „Gdzie ta keja“. Publiczność nie szczędziła braw, więc już na pożegnanie zagrali i zaśpiewali „Sarajewo“ (Arek zaśpiewał refren po serbsku) i „Cztery piwka“.
„Skąd ta ksywka ‚Emolka‘? Lata temu przyjechałam do Wrocławia na studia w Wyższej Akademii Muzyki. Szybko zaczęłam chodzić po klubach, aby znaleźć jakiś zespół, w którym mogłabym grać i zarobić na swoje utrzymanie. Poznałam zespół Kormorany, który grał muzykę undergroundową. Była to bardzo znana kapela w świecie muzyki alternatywnej w Polsce. Przyszłam na próbę. Byłam bodajże setnym muzykiem, który przewinął się przez zespół. Chłopaki powiedzieli mi, że nigdy nie było baby w składzie zespołu. Nazwali mnie ‚Demolka‘. Po paru próbach stwierdziłam, że większość utworów grają w tonacji e-moll. Powiedziałam wtedy: „Chłopaki, zmieńmy chociaż w jednym kawałku tonację“. I stąd wzięła się moja ksywka ‚Emolka‘, bo okazało się, że nie robię w zespole rewolucji, lecz ewolucję – wyjaśniła Anna „Emolka“ Dębicka. – Od 13 lat gram w zespole, który skupia się na poezji śpiewanej. Chłopaki są ze Szczecina, wokalistki z Ostrowa Wielkopolskiego, a my z Wojtkiem z Wrocławia, więc się śmiejemy, że tworzymy Trójmiasto. Wojtek Maziakowski jest moim partnerem życiowym, mamy 7-letniego syna Juliana. W Szczecinie pięć lat temu został zorganizowany koncert ‚Śpiewające żagle‘. Jest to festiwal muzyki żeglarskiej. Imprezę organizuje mój zespół. Na tę imprezę przyjechał Arek Wlizło. Po raz pierwszy wyszłam razem z nim na scenę i grałam piosenki, o których nie miałam pojęcia. Jestem muzykiem improwizującym, więc patrząc i słuchając jego gry łapałam się w tych akordach. Po tym koncercie Arek zaprosił mnie do stałej współpracy. Jest cudownym człowiekiem, więc trudno było mu odmówić. Wojtek, basista, mój mężczyzna, dba o całą realizację studyjną nagrań, wykonuje tę robotę, której prawie nie widać. Kilka lat temu byliśmy w Stanach, ale cieszę się, że znowu tu jesteśmy. Bardzo fajnie nam się tutaj gra. Ja lubię grać na koncertach, dla ludzi i widzieć ich reakcję“ – podkreśliła Anna.
Arek Wlizło, w imieniu wszystkich artystów, podziękował komandorowi Tomaszowi Skrobeckiemu i Polskiemu Klubowi Żeglarskiemu za zorganizowanie koncertu, załodze Klubu Wisła za przygotowanie sali i stworzenie świetnej atmosfery oraz wszystkim osobom, które przyszły na koncert.
*
Pierwszy koncert artyści zagrali w American Polish Club „Sobieski“ w Greenacres na Florydzie. Potem wystąpili w Klubie Wisła w Garfield, NJ. Następne dwa koncerty zagrali w Chicago, a ostatni dadzą w Kanadzie – w Polsko-Kanadyjskim Yacht Clubie „Zawisza Czarny” w Hamilton. Takich ludzi, którzy grają taką muzykę, chce się oglądać i słuchać. Popłynęliśmy z nimi na ocean, poczuliśmy wiatr w żaglach i w sobie, oglądaliśmy świat z innej strony. Chciałoby się z nimi popłynąć w kolejny rejs…
Więcej informacji można znaleźć na stronie Polskiego Klubu Żeglarskiego w Nowym Jorku www.zeglarzeny.org.