New York
57°
Clear
6:59 am6:27 pm EDT
5mph
64%
29.9
WedThuFri
68°F
63°F
70°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Publicystyka
Wywiady

Stawiam na dania tradycyjne

30.12.2023
Kuchnia polska nie jest trudna, może być trochę czasochłonna, ale do skomplikowanych nie należy – mówi Anna Hurning

Powrót do dań kuchni polskiej dla niektórych oznacza odnalezienie zapomnianych potraw, które zniknęły ze stołów wraz z odejściem ich bliskich. To ma dla nich ogromne znaczenie, a mnie daje motywację do dalszego działania – mówi Anna Hurning, blogerka i autorka książek kucharskich w języku angielskim o kuchni polskiej.

Opowiadałam o Pani córce opisując Panią jako doskonałą kucharkę, pasjonatkę gotowania, promotorkę polskiej kuchni. Córka popatrzyła na mnie i powiedziała: aha, czyli taka influencerka? Czuje się Pani influencerką?

To pojęcie kojarzy mi się z kimś, kto promuje rzeczy materialne, namawia do używania sprzętów danej firmy, kupowania ciuchów markowych firm, kosmetyków sponsora, ja promuję więzi rodzinne, tradycje i namawiam do kontynuacji dziedzictwa narodowego i smaków tradycyjnej kuchni polskiej. Chcę, by każdy, kto będzie miał ochotę, miał dostęp do przepisów ukochanej kuchni domowej, kojarzącej się z ciepłem rodzinnym, babcią, mamą, dziadkiem, rodziną. Jeśli jednak nazwiemy bycie influencerką, to niech będzie.

Myślę, że jak najbardziej! Pani idea to promowanie wartości i stylu życia, które mogą to życie ubogacić i upiększyć. No i ma Pani miliony „followersów” dzięki blogowi i kanałom na Youtubie. Co Pani mówią o Pani przedsięwzięciach?

Wielu czytelników, szczególnie tych, którzy są ze mną od początku, zacięcie mi kibicuje. Wiedzą, ile pracy w to wszystko włożyłam. Blog prowadzę już od ośmiu lat. Potem było samodzielne wydanie książek, produkcja filmów na YouTubie. To czasochłonny proces tworzenia, związany także z nakładem środków finansowych, bo moje wydawnictwo jest małym, rodzinnym przedsięwzięciem. Przy pierwszym wydaniu książki “My Family Table” to moi fani pomogli sfinansować proces wydawniczy. Bardzo to doceniam!

Czym jest dla Pani gotowanie i dzielenie się swoimi doświadczenia z innymi, teraz już także zebranymi w kilka przepięknych książek?

Na początku była to dla mnie chęć zapisania przepisów rodzinnych na własne potrzeby, dla córki. Gdy zaczęłam o tym blogować, okazało się, że osób szukających takich przepisów jest masa. Ludzie odczuwają potrzebę nawiązania kontaktu ze swoimi tradycjami, a osób polskiego pochodzenia rozsypanych po całym świecie jest bardzo dużo. Chciały mieć dostęp do kultury polskiej, ale niekoniecznie znały język polski, by zasięgnąć w nim informacji. Teraz, gdy blog odwiedzany jest przez miliony czytelników rocznie, gotowanie i dzielenie się przepisami i doświadczeniami nabrało dla mnie jeszcze większego znaczenia. Powrót do dań kuchni polskiej dla niektórych czytelników oznacza odnalezienie zapomnianych potraw, które zniknęły ze stołów wraz z odejściem ich bliskich. To ma dla nich ogromne znaczenie, a mnie daje motywację do dalszego działania. W tym sensie gotowanie ma więc dziś dla mnie podwójną wartość.

A jak zaczęła się Pani przygoda z gotowaniem? Czy zawsze Panią pociągało, czy dopiero zaczęło być ważne w jakimś momencie?

Gotować uwielbiałam zawsze. Patrzeć, smakować, pomagać w kuchni. Już jako dziecko byłam otwarta na “dziwne” smaki polskiej kuchni. Z chęcią zajadałam flaki, obgryzałam łapki z rosołu, jadłam śledzie w śmietanie i inne przysmaki, których dzieci często nie tkną. Miałam szczęście spędzać dużo czasu z babcią, która była mistrzynią gotowania, jak to wszystkie babcie. Gdy o tym dzisiaj myślę, to chyba ona przekazała mi tę miłość do gotowania, a z nią zainteresowanie tradycją i związkami między tym, co stawiamy na stół, a tym kim jesteśmy, co nas łączy z naszymi przodkami.

Nieocenionym walorem Pani książek dla osób mieszkających poza granicami Polski jest oczywiście to, że są napisane po angielsku. Do tej pory „biblią” polskich przepisów kulinarnych po angielsku było tłumaczenie „Kuchni polskiej” Roberta Strybla, poniekąd kulinarnej legendy. Czuła Pani, że się z nim w pewnym sensie mierzy?

Nie, kompletnie o tym nie myślałam. Powody do opublikowania książki były całkowicie niezwiązane z chęcią konkurowania. Jak mówiłam, kierował mną w pewnym sensie egoizm, chęć zaspokojenia własnych potrzeb spisania rodzinnych przepisów. Towarzyszyła mi nadzieja, że zainspiruję odbiorców do własnego gotowania i pomogę im rozpocząć ich własną przygodę z kuchnią polską.

W jaki sposób Pani zdaniem „Polish Your Kitchen” jako książka kucharska jest inna od tego, co jest dostępne na rynku?

Myślę, że od książek wydanych w latach wcześniejszych książka różni się tym, że jest wydana w nowoczesnym stylu, a do tego przepisy zawierają dokładne opisy składników tak, by każdy wiedział, o co chodzi. Miary też są zrozumiałe dla każdego bez względu na miejsce zamieszkania. Bardzo ważne są też zdjęcia, coś, co nie zawsze można spotkać w starszych książkach kucharskich, a co jest ogromnie pomocne dla osób bez doświadczenia w kuchni. W ten sposób każdy, kto weźmie książkę do rąk, będzie w stanie odtworzyć specjały kuchni polskiej bez zastanawiania się, czy to, co stworzy, to rzeczywiście to, o co chodzi w przepisie. Z rozmysłem też stawiam w moim zbiorze na przepisy na dania tradycyjne, które serwowano w naszych domach rodzinnych, mówię tutaj o doświadczeniach osób wychowanych w Polsce bądź znających polską kuchnię z lat 80., 90. ub. wieku, a więc tę tradycyjną, ale nie zamierzchłą. Niczego w moich przepisach nie “upiększam” nowościami, co jest dzisiaj tak modne.

Dodam tutaj, że wszystkie zdjęcia w książce są Pani autorstwa i są bardzo atrakcyjne. A zdjęcie z okładki książki ma nawet swoją historię. Zdradzi Pani, o co tam chodzi?

Długo myślałam nad okładką, chciałam by była jednoznaczna, a jednocześnie miała pewne powiązanie z moim domem rodzinnym. Na okładce widniej chusta mojej prababci. Tak jak przepisy i tradycje przekazane przez nią, i dalej przez moją babcię, ta chusta jest z nami. Metaforycznie pozwala na to, byśmy nadal zasiadali przy stole z naszymi babciami i dziadkami, których już zabrakło, wiąże nas z nimi na zawsze.

Co jest najtrudniejsze do „ogarnięcia” w polskiej kuchni dla obcokrajowca i jak Pani sobie z tym radzi?

Stawiam na jak największą prostotę przepisu, jeśli to oczywiście możliwe. Staram się tak pisać przepisy, by każdy, kto się zabiera do gotowania, miał dostęp do składników, czasami upraszczam szukając zamienników dla produktów. Gwarantuję jednak, że składniki dostępne będą w każdym sklepie spożywczym na świecie. Poza tym nie mam ortodoksyjnego podejścia do gotowania. Namawiam moich czytelników i widzów do eksperymentowania, do próbowania dań, z którymi nigdy wcześniej nie mieli styczności. Wszyscy uczymy się podejmując wyzwania oraz przez pomyłki. A pomyłki w kuchni mogą być całkiem przyjemne i smaczne.

W serii książek „Polish Your Kitchen” mamy specjalne wydanie na święta: „Polish Your Kitchen; A Book of Memories, Christmas Edition”. Które ze świątecznych przepisów są Pani szczególnie bliskie?

Trudno wybrać jeden, wszystkie są bliskie mojemu sercu, gdyż, jak wspominałam to dania domowej kuchni rodzinnej. Jestem z nimi związana sentymentem, pamiętam, jak były przygotowywane wspólnie z nieżyjącą już babcią. Zarówno ich przyrządzanie, jak i jedzenie przynosi mi ogromną radość.

Czy są jakieś przepisy świąteczne, który były większym wyzwaniem, by zaprezentować je w zachęcającej formie dla współczesnego kucharza?

Zawsze powtarzam, że kuchnia polska nie jest trudna, może być trochę czasochłonna, ale do skomplikowanych nie należy. Przygotowanie 12 dań może wydawać się wyzwaniem, ale można sobie poradzić rozkładając pracę na kilka dni czy nawet tygodni albo angażując rodzinę do przygotowań świątecznych. W mojej małej polsko-amerykańskiej rodzinie tradycją jest już wspólne lepienie pierogów przed świętami. Zawsze zachęcam do angażowania dzieci do prac w kuchni, okazuje się, że bardzo to lubią i są wtedy bardziej skłonne do jedzenia. Polecam spróbować we własnym domu!

Jakie potrawy znajdą się na świątecznym stole w Pani domu?

Zgodnie z tradycją, staram się przygotować 12 dań, choć w kilku ubiegłych latach, by iść trochę za ideą “no waste”, przygotowuję niektóre dania wigilijne przez cały grudzień. W ten sposób każdy ma szansę posmakować potraw tak rzadko przygotowywanych, jak na przykład ryba po grecku, która nie zawsze znajdzie amatora podczas świąt wypełnionych pierogami. Stałym zestawem jest oczywiście barszcz z uszkami na mocnym wywarze warzywno-grzybowym, pierogi z kapustą kiszoną własnej roboty, karp, którego uwielbiam, śledź w śmietanie z parzoną cebulką i słodkim jabłkiem serwowany na gorących ziemniakach. Obowiązkowo będzie także kompot z suszu, makowiec, sernik, jabłecznik na kruchym cieście, a także keks i piernik. Poza rodziną lubię spędzać święta także z przyjaciółmi z innych kręgów kulturowych. Dzielenie się naszymi przysmakami i tradycjami, a z drugiej strony możliwość poznania tego, co oni celebrują i stawiają na stole w święta, otwiera nam oczy na różnorodność i też uczy pokory. To piękne i bardzo przyjemne doświadczenie wymiany. Nas wprowadza w ich tradycje kulturowe i rodzinne, a im daje wgląd w nasze. Gorąco polecam otworzyć drzwi sąsiadowi z obcego kraju i wypełnienie tego pustego miejsca przy wigilijnym stole takim właśnie doświadczeniem podzielenia się świętami z kimś spoza naszego kręgu kulturowego.

Na koniec proszę zdradzić (i doradzić!) bez jakich pięciu przypraw nie mogłaby się Pani obyć w swojej kuchni?

To bardzo proste: na pierwszym miejscu stoi sól, bez soli nie ma smaku, proszę się jej nie bać. Wyciąga ona prawdziwe właściwości smakowe absolutnie wszystkiego. Bez soli nie ma także kiszonek, a bez kiszonek nie ma życia. Czym byłaby polska kuchnia bez kapusty kiszonej czy ogórka kiszonego? Zestawem przypraw, które dodaję do prawie każdego dania jest zestaw, który nazywam “Polish trio”: liść laurowy, pieprz ziarnisty oraz ziele angielskie. “Trio” ląduje w każdej zupie, sosie, kapuście, bez niego polska kuchnia byłaby trochę bez smaku. I na koniec czosnek, także wierny towarzysz polskiej kuchni, nie żałuję go w kuchni, bo jest smaczny i zdrowy.

Rozmawiała Eliza Sarnacka-Mahoney

Anna Hurning to szczecinianka, autorka popularnego w Stanach Zjednoczonych bloga kulinarnego pt. “Polish Your Kitchen”. Mówi o sobie, że jest kucharką domową. Na blogu i kanale YouTube przedstawia swoim widzom domową kuchnię polską, sentymentalną, łącząca nas z domem rodzinnym, daniami przygotowanymi przez nasze babki i mamy. Zanim wraz z córką i mężem Markiem nie wróciła w 2018 r. do rodzinnego Szczecina przez 17 lat mieszkała w USA w Oklahomie, Wisconsin, Kansas, Georgii, Pensylwanii i na Hawajach. Pomysł projektu „Polish Your Kitchen” narodził się w Ameryce i zaczął się od bloga założonego w roku 2105. „Polish Your Kitchen” to dziś popularna i rozpoznawalna na całym świecie marka kulinarna promująca polską kuchnię, a także seria trzech książek kucharskich pod tym samym tytułem: „Polish Your Kitchen: My Family Table”, “Polish Your Kitchen: A Book of Memories, Easter Edition” oraz “Polish Your Kitchen: A Book of Memories, Christmas Edition”. Ta ostatnia jest ukłonem w stronę polskich tradycji bożonarodzeniowych i świątecznych smaków z rodzinnego domu autorki. Książki dostępne są na stronie autorki: polishyourkitchen.com , a także przez Amazona w USA. Panią Annę i jej przepisy, a ostatnio również wspólne z rodziną podróże po Polsce, które podpowiadają, co warto w Polsce zobaczyć i zjeść, można znaleźć w sieci pod adresami: FB: https://www.facebook.com/polishyourkitchen Instagram: https://www.instagram.com/polishyourkitchen/ YouTube: https://www.youtube.com/polishyourkitchen

Śledzie w śmietanie

z książki bożonarodzeniowej pani Anny

Czas przygotowania: 10 minut + czas na moczenie śledzi

Porcja dla 4 osób

Składniki:

220 g filetów śledziowych a la Matjas, 1 duża cebula, 1 jabłko, 235 ml kwaśnej śmietany, 3-5 ziemniaków, czarny pieprz

Przygotowanie:

1. Filety przekładam do miski, napełniam ją zimną wodą i moczę śledzie przez 2 godziny, zmieniając wodę co 30 minut.

2. Cebulę kroję na pół, a następnie w cienkie plasterki. Przekładam na sitko i parzę przelewając sitko gotującą wodą. Odstawiam do wystygnięcia.

3. Po wymoczeniu filety przekładam na deskę, nadmiar wody wycieram ręcznikiem papierowym i kroję je w 3-centymetrowe kawałki. Przekładam do miski.

4. Jabłko ścieram na tarce z grubymi oczkami, dodaję do śledzi, dodaję też ostudzoną cebulę i śmietanę, mieszam. Doprawiam pieprzem i wstawiam do schłodzenia na co najmniej godzinę.

5. Podaję ze świeżo ugotowanymi ziemniakami.

FOTO: ARCH. AH

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner