W feralne piątkowe popołudnie zaniepokojeni kierowcy obserwowali, jak mała awionetka – jednosilnikowa Cessna 182 – powoli opada na ruchliwą drogę bulwaru uniwersyteckiego w Orlando. Jeden z kierowców zarejestrował finał nurkowania – uchwycił momentu tuż przed uderzeniem oraz częściowo samo uderzenie o podjazd przy drodze.
Tragedia mogła objąć także kierowców, którzy w tym samym czasie poruszali się na jezdni, gdyż samolot leciał z prędkością zaledwie kilku metrów na sekundę, szczęśliwie przelatując nad jadącymi pod nim autami.
Pilot przeżył wypadek. 40-letni Remy Colin był jedyną osobą na pokładzie Cessny. Powiedział ABC News, że brał udział w locie próbnym po corocznym przeglądzie samolotu, ale przyznał, że był rozproszony podczas naprawy uszkodzonego radia i nie zauważył, że skończyło mu się paliwo.
Dodał, że nie widział żadnego innego miejsca do lądowania i podjął decyzję o „poświęceniu samolotu”, starając się jednocześnie unikać jakichkolwiek pojazdów na drodze.
Jakimś cudem Colins doznał jedynie powierzchownych obrażeń w postaci siniaków. Nikomu innemu nic się nie stało.
Droga, na której doszło do rozbicia awionetki, została zamknięta na kilka godzin.