W Kalifornię czwarty rok z rzędu nawiedza ekstremalna susza. Cierpią na tym zwłaszcza mieszkańcy zależni od wód gruntowych, a także rolnicy. 215 tys. hektarów ziemi uprawnej nie obsadzono w tym roku z powodu braku wody.
Według Kalifornijskiego Departamentu Zasobów Wodnych (CDWR) w tym roku wyschło tam ponad 1200 studni, o niemal 50 proc. więcej, niż tym samym okresem ubiegłego roku.
„Kryzys wód gruntowych jest najbardziej dotkliwy w San Joaquin Valley, rolniczym sercu Kalifornii. Eksport owoców, warzyw i orzechów płynie stamtąd na całym świecie” – podkreśla AP.
Monitorujący suszę U.S. Drought Monitor ocenił, że 94 proc. stanu objęła „ciężka, ekstremalna lub wyjątkowa susza”.
Rolnicy w niewielkim stopniu mogą korzystać z wyczerpanych zbiorników stanowych toteż pompują więcej wód gruntowych dla nawodnienia uprawnych terenów. Powoduje to spadek poziomu wód w całej Kalifornii. W 64 proc. studni jest on poniżej normy.
Nie wszyscy otrzymują pomoc z programu stanowego, który zapewnia wodę butelkowaną i napełnia zbiorniki. Dostarcza też fundusze na wymianę suchych studni, ale jest to długi proces.
AP podaje przykład firmy, która musi teraz wiercić na głębokość 152 do 183 metrów, aby uzyskać stały dopływ wody gruntowej. Wcześniej wystarczyło od ok. 80 do niewiele ponad 100 metrów.
Niedobory wody już teraz zmniejszają produkcję rolną. Wysychają sady. Ministerstwo Rolnictwa szacuje, że ok. 215 tys. hektarów ziemi uprawnej nie obsadzono w tym roku z powodu braku wody do nawadniania.
Jak przewiduje kalifornijski instytut ds. polityki publicznej (PPIC) w ciągu najbliższych dwóch dekad stan utraci 202 tys. hektarów gruntów rolnych. Jest to blisko 10 proc. ziem uprawianych teraz.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)