New York
34°
Clear
7:09 am4:30 pm EST
6mph
37%
30.41
FriSatSun
37°F
37°F
43°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Warto przeczytać
Kultura
Społeczeństwo
Polonia

Wielkie zainteresowanie obrazami Jacka Gulli

22.02.2023
Jedną z prac Jacka Gulli cieszącą się dużym zainteresowaniem uczestników aukcji był dwuczęściowy obraz zatytułowany "Young Afrrodite 1 & 2" / Foto: WOJTEK MAŚLANKA/NOWY DZIENNIK

Niezwykłym sukcesem zakończyła się aukcja obrazów pozostawionych przez zmarłego w listopadzie ub.r. Jacka Gulli. Podczas licytacji zorganizowanej w niedzielę, 22 stycznia, w Fundacji Kościuszkowskiej, nowych nabywców znalazło 58 obrazów z 60 wystawionych na sprzedaż.

„Celem aukcji było zebranie funduszy na to, żeby zabezpieczyć dobytek i dziedzictwo Jacka Gulli. Chcemy to wszystko zachować i pokazać ludziom, a w przyszłości otworzyć fundację, która zajmie się propagowaniem jego twórczości i promocją tego, co po nim pozostało – wyjaśnił w rozmowie z „Nowym Dziennikiem” Marek Kożusznik, wyznaczony przez nowojorski sąd administrator dobytku zmarłego w samotności artysty, a prywatnie jego wieloletni przyjaciel, jeszcze z czasów młodości spędzonej w Krakowie. – Chcemy o to zadbać nie zważając na to, jak był postrzegany, ponieważ wszystkie jego życiowe błędy, wzloty i upadki nie wykluczają tego, że był dobrym artystą i świetnym pisarzem” – stwierdził nasz rozmówca i zarazem administrator Jacek Gulla Estate, który nie krył radości z zakończonej sukcesem licytacji.

Fakt, że sprzedały się prawie wszystkie prace wystawione na aukcję, zaskoczył zarówno jej uczestników, jak i organizatorów. Świadczy to o popularności i sympatii, jaką był darzony – mimo swojej ekstrawagancji i kontrowersyjności – zmarły w listopadzie artysta.

„Jacek był bardzo popularny, i to nie tylko w środowisku polonijnym, ale również amerykańskim, czego dowód mieliśmy dzisiaj, gdy kilka jego prac wylicytowali Amerykanie” – podkreślił Mietko Rudek, przyjaciel zmarłego artysty, ale również osoba zaangażowana w zorganizowanie jego pogrzebu i upamiętnienie. To właśnie on wybrał obrazy na niedzielną aukcję, zorganizował ją, opracował katalog i poprowadził licytację.

Aukcję prowadził Mietko Rudek / Foto: WOJTEK MAŚLANKA/NOWY DZIENNIK

„Pomyślałem sobie, że nie ma takiej osoby w środowisku polonijnym, która by nie znała Jacka Gulli, ale także, która chociaż raz nie dała mu kilku dolarów. Tak więc pomyślałem, że może trzeba dać tym wszystkim ludziom szansę, żeby teraz wyłożyli nieco więcej, 200, może 300 dolarów i zakupili sobie na pamiątkę jakąś jego pracę” – wyjaśnił aukcjoner, który był pod wielkim wrażeniem zainteresowania i hojności uczestników licytacji. W sumie w Fundacji Kościuszkowskiej zebrało się kilkadziesiąt osób.

„Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ prawie wszystko zostało sprzedane. Kilka obrazów, chyba pięć czy sześć, osiągnęło nawet cenę powyżej 1000 dolarów. To jest naprawdę bardzo duże osiągnięcie” – podkreślił Mietko Rudek. Dodał, że zamierzeniem niedzielnej aukcji, prócz zebrana funduszy na zabezpieczenie dziedzictwa, jakie po sobie pozostawił zmarły w samotności artysta, była także promocja jego twórczości.

Jacek Gulla za życia nie zabiegał o rozgłos i sławę, nie promował swojej twórczości ani zbyt często nie pokazywał publicznie obrazów, a ostatnią wystawę najprawdopodobniej miał kilkanaście lat temu w nieistniejącej już manhattańskiej Galerii „Nowego Dziennika”. Jak zapewnił Mietko Rudek, Jacek Gulla Estate jest w posiadaniu jeszcze ponad 200 jego obrazów, które być może trafią na aukcję w przyszłym roku, jeśli oczywiście będzie ku temu jakaś szczególna okazja.

Jacek Gulla był bardzo barwną postacią co oddają także jego obrazy / Foto: WOJTEK MAŚLANKA/NOWY DZIENNIK

Dużym zainteresowaniem twórczością zmarłego nieco ponad dwa miesiące temu artysty bardzo pozytywnie zaskoczony był Marek Skulmowski, prezes i dyrektor wykonawczy Fundacji Kościuszkowskiej.

„Chętnie udostępniliśmy, w dodatku bezpłatnie, nasze pomieszczenia organizatorom aukcji, ponieważ Jacek Gulla był naszym częstym gościem, zresztą podobnie jak i wielu innych organizacji. Był człowiekiem niezmiernie znanym i utalentowanym, był malarzem, pisarzem, poetą i dziennikarzem, a poza tym posiadał bardzo kolorową osobowość, co widać nawet na obrazach wystawionych na dzisiejszą licytację” – podkreślił nasz rozmówca. Marek Skulimowski zwrócił też uwagę, że Gulla był nie tylko barwną, ale również nietuzinkową postacią w społeczności polonijnej Nowego Jorku.

„Oczywiście targały nim także różne emocje i problemy, czasami był wręcz postacią kontrowersyjną, ale za to bardzo aktywną artystycznie. Szkoda, że nie udało się zebrać w jedną całość jego twórczości i niestety wiele jego prac i wierszy zaginęło, ponieważ on nie dbał o nie i zostawiał je w różnych miejscach. Dlatego bardzo się cieszę, że dzisiaj mogliśmy zebrać i zobaczyć w jednym miejscu przynajmniej 60 jego obrazów, a przez to przypomnieć jego postać” – stwierdził prezes i dyrektor wykonawczy Fundacji Kościuszkowskiej.

Niektóre obrazy tworzyły pewien cykl i były sprzedawane w kompletach / Foto: WOJTEK MAŚLANKA/NOWY DZIENNIK

Wśród osób biorących udział w aukcji byli zarówno Amerykanie, jak i Polacy. Niektórzy z nich wylicytowali nawet większą liczbę jego prac.

„Uważam, że trzeba było kupić te obrazy w dobrej intencji i zadbać o pamięć Jacka Gulli – powiedział Czesław Konarzewski, który stał się właścicielem kilkunastu prac. – Zrobiłem to trochę spontanicznie. Początkowo myślałem, że kupię ze dwa, trzy obrazy, ale okazało się, że ostatecznie mam ich o wiele więcej. Oczywiście nie wszystkie są dla mnie, niektóre przekażę jako darowizny, a inne będą prezentami dla moich znajomych” – podkreślił pan Czesław dodając, że najważniejsze jest to, iż powstaje fundacja, która ma dbać o dorobek Jacka Gulli.

Kilkanaście prac wylicytował też pan Robert, który w przeszłości miał okazję poznać, a nawet polubić Jacka Gullę.

„Chciałem mieć jakąś pamiątkę po nim, a poza tym traktuję to jako inwestycję na przyszłość” – stwierdził nasz rozmówca. Przystępując do aukcji miał wybrane obrazy, które chciał nabyć i poza jednym udało mu się wszystkie zdobyć. Kupił nawet więcej, ponieważ wcześniej nie wiedział, że niektóre z nich będą sprzedawane w kompletach.

„Mimo że zależało mi na jednym konkretnym obrazie, to kupiłem cały zestaw, ale dzięki temu będę mógł przekazać pozostałe na jakiś szczytny cel” – podkreślił pan Robert. Jeden z obrazów, „Znaki w jutro 4”, od razu podarował na rzecz aukcji, która zostanie przeprowadzona podczas charytatywnej akcji organizowanej przez Children’s Smile Foundation.

Licytacja zorganizowana w Fundacji Kościuszkowskiej była pierwszą tego typu formą promocji i sprzedaży prac zmarłego artysty, ale jak zapewnili organizatorzy z Jacek Gulla Estate, na pewno za jakiś czas będą kolejne tego typu aukcje oraz wystawy.

Niektóre prace zestawione w kilkuelementowy cykl nabierały nowego blasku i wymowy / Foto: WOJTEK MAŚLANKA/NOWY DZIENNIK

***

Jacek Gulla urodził się 15 czerwca 1948 roku w Krakowie, gdzie spędził dzieciństwo i młodzieńcze lata; zmarł 14 listopada ub.r. w jednym z nowojorskich szpitali. Był artystą malarzem, filozofem, poetą i eseistą publikującym przed laty m.in. w „East Village Eye” i „Nowym Dzienniku”. Swoją artystyczną przygodę rozpoczął w liceum plastycznym. Był związany z popularnym w latach 60. ubiegłego wieku ruchem hipisowskim, awangardą oraz z artystyczną bohemą krakowską i warszawską. Współpracował z Tadeuszem Kantorem i Jerzym Beresiem oraz wieloma innymi znaczącymi postaciami ówczesnego świata kultury. Swoje pierwsze wiersze publikował w popularnym w latach 70. miesięczniku literackim „Nowy Wyraz” i już wówczas uznawany był za bardzo utalentowanego poetę.

W 1972 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych i osiadł w Nowym Jorku, gdzie mieszkał do końca swoich dni. Jako poeta pisał po polsku i po angielsku, a swoją twórczość publikował zarówno w amerykańskich, jak i polskojęzycznych periodykach literackich, m.in. w prestiżowej „Oficynie poetów i malarzy”. Zaliczany był do współczesnej awangardy i należał do artystycznej bohemy, a o jego życiu i działalności nakręcono nawet film pt. „Jacka Gulli żywot w NYC-ości”. W 2013 roku otrzymał nagrodę przyznaną przez czasopismo „Poetry & Paratheatre” w dziedzinie sztuki i w kategorii poezji.

Jacek Gulla publikował m.in. w „East Village Eye” oraz na naszych nowodziennikowych łamach. Jego refleksyjne poetyckie eseje były miłym zaskoczeniem dla czytelnika, przyzwyczajonego do typowych recenzji sztuki. Wydał kilka tomików poezji w języku polskim i angielskim, a jego wiersze i teksty ukazywały się w wielu publikacjach polskich i amerykańskich. W Nowym Jorku brał także udział we wspólnych czytaniach poezji, między innymi z Allenem Ginsbergiem. Był także malarzem, a swoje obrazy prezentował na wielu różnych wystawach.

Zmarły artysta był całkowicie wyalienowany, nie interesował się otaczającym go światem, tylko całkowicie oddał się sztuce.

„Zupełnie świadomie zdecydował się na biedne życie wybierając taki zawód i sposób bycia. Niestety był schizofrenikiem, co też nie ułatwiało mu normalnego funkcjonowania, a wręcz przeciwne. Jednocześnie był pod każdym względem potwornie utalentowany. Pisał po polsku i angielsku, miał kontakt z amerykańskim środowiskiem, a nawet publikował recenzje w galeryjnej gazetce 'Art News’, więc przed laty jeździł na wystawy po całych Stanach Zjednoczonych” – wspomina Mietko Rudek. Dodaje, że jego wiersze i grafiki zostały także wydane przez Zbigniewa Michaela Legutkę, właściciela nowojorskiej Lipert Gallery, w książce pt. „Trójgłos”. Dodatkowo zawierała ona sześć całostronicowych linorytów Jacka Luzara Gulli. Wydawnictwo to miało limitowaną edycję (200 sztuk) i zostało wydrukowane na papierze czerpanym oraz w ręcznie wykonanej oprawie przez Piotra Panasiewicza.

Autor tekstu: Wojtek Maślanka

W aukcji uczestniczyło kilkadziesiąt osób / Foto: WOJTEK MAŚLANKA/NOWY DZIENNIK

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner