Za ich podróż przez pół kraju płacą władze tych dwóch przygranicznych stanów. Ich republikańscy gubernatorzy – Greg Abbott w Teksasie i Doug Ducey w Arizonie – chcą w ten sposób pokazać władzom liberalnych miast, jakim problemem są w ich stanach migranci, którzy przekraczają granicę w nadziei na uzyskanie azylu i w poszukiwaniu lepszego życia, wolnego od biedy i przemocy.
Pierwszy akcję rozpoczął gubernator Teksasu w kwietniu br. w proteście przeciwko planom administracji Joego Bidena zniesienia wprowadzonego na czas pandemii przepisu, zwanego Title 42, pozwalającego władzom USA na zawrócenie migrantów z granicy do kraju pochodzenia. “Dlatego, że prezydent Biden odmawia dojrzenia kryzysu, jaki wywołała jego polityka otwartych granic, stan Teksas musiał podjąć bezprecedensowe działania, żeby zapewnić bezpieczeństwo naszym społecznościom” – napisał Abbott w oświadczeniu. Gubernator Ducey poszedł za jego przykładem w maju.
Krytycy, w tym republikańscy przedstawiciele władz lokalnych, od dawna nazywają akcję autobusową Abbotta “politycznym teatrem”. “Gubernator Teksasu wykorzystuje istoty ludzkie jak pionki do swoich rozgrywek politycznych. To obrzydliwe” – stwierdziła nowojorska gubernator Kathy Hochul. Wbrew temu, co mówią środowiska konserwatywne, administracja Joego Bidena nie prowadzi polityki otwartych granic. Niemniej jednak pojawienie się w Białym Domu demokratycznego prezydenta, o wiele bardziej przyjaznego dla imigrantów niż jego poprzednik, zachęciło setki tysięcy mieszkańców krajów za południową granicą USA do prób przedostania się do Ameryki. Od początku kadencji Bidena około miliona zostało wpuszczonych i czekają na azyl albo deportację. Zanim nie dołączą do krewnych i znajomych rozsianych po całym kraju, migranci przebywają w Teksasie i Arizonie.
***
Migranci, głównie z pogrążonej w kryzysie Wenezueli, ale też z innych krajów Ameryki Centralnej, po przejściu granicy w Teksasie czy Arizonie dostają darmowy bilet i przyjeżdżają do Waszyngtonu sześć dni w tygodniu od 6 rano do 11 wieczorem. Od ub. piątku bezpośrednie autobusy zaczęły ich przywozić do Nowego Jorku. W ten sposób do stolicy kraju napłynęło już ponad 7 tysięcy przybyszy z Południa. Wysiadają na głównym dworcu, Union Station, a tam liczyć mogą tylko na pomoc wolontariuszy, którzy robią, co mogą, żeby zapewnić im jedzenie i schronienie.
“To straszne. Wysyłają ich tutaj i zostawiają na ulicy – mówi w rozmowie z National Public Radio Abel Nunez z Central American Resource Center. – Gubernator Teksasu spycha problem na D.C., ale my nie jesteśmy miastem przygranicznym, więc nie mamy środków ani doświadczenia w tym zakresie” – dodaje Nunez, którego organizacja pomaga tym, którzy wysiadają na Union Station z autobusów z Teksasu.
Ponad 15 procent migrantów nie ma gdzie się podziać, więc kierowani są do przytułków w stolicy. Część, jeżeli ma fundusze na podróż, udaje się przetransportować do innych stanów, gdzie mieszkają ich znajomi lub krewni. Inni ruszają w stronę Nowego Jorku, ponieważ – nawet bez żadnego punktu zaczepienia – mają nadzieję na znalezienie pracy w mieście uchodzącym za przyjazne dla imigrantów. Według danych miejskich, w ten sposób od maja do Wielkiego Jabłka przybyło już ponad 4 tysiące migrantów z terenów przygranicznych.
“Oprócz Waszyngtonu miasto Nowy Jork jest idealnym miejscem dla tych migrantów, gdzie mogą otrzymać pomoc socjalną, którą chwali się Eric Adams, burmistrz tego ‘miasta sanktuarium dla imigrantów’ – napisał w oświadczeniu gubernator Abbott, który od tygodni prowadzi ostrą wymianę zdań w mediach społecznościowych na temat migrantów z burmistrzem Nowego Jorku, a w piątek wysłał do tego miasta pierwszy bezpośredni autobus z migrantami. – Mam nadzieję, że spełni swoje obietnice przyjmowania ich z otwartymi ramionami, a nasze przygraniczne miasta będą mogły odetchnąć z ulgą” – dodaje.
Eric Adams rzeczywiście zapewnił tydzień temu, że “nadal będzie przyjmował migrantów z otwartymi ramionami”, ale podobnie jak burmistrz Waszyngtonu Muriel Bowser, bije na alarm do władz federalnych, że jego miasto nie jest przygotowane na taki napływ mieszkańców potrzebujących całego wachlarza pomocy. Jeszcze przed pierwszym bezpośrednim transportem migrantów z Teksasu schroniska nowojorskie miały ponad 50 tysięcy podopiecznych, 10 procent więcej niż 4 miesiące wcześniej. Tydzień temu, w ramach środków nadzwyczajnych, Adams zarządził przyspieszone zwiększenie w mieście liczby łóżek dla bezdomnych, by pomieścić przybyszy z Południa oraz lokalnych bezdomnych, dla których brakuje miejsc schronienia.
“To, co on robi, jest złośliwe i okrutne – oświadczył nowojorski burmistrz, oskarżając gubernatora Teksasu, że wbrew woli migrantów zmusza ich do podróży Nowego Jorku. – Część z tych rodzin chciała jechać gdzie indziej. Nie pozwolono im. Wsadzono ich do autobusu do Nowego Jorku”.
“To okropne. Nie ma nic bardziej nieamerykańskiego niż wysłanie ludzi autobusem w 45-godzinną podróż bez zapewnienia im podstawowych potrzeb i planu działania” – stwierdził Adams, który w ubiegły weekend witał na Port Authority migrantów, którym miasto oferowało jedzenie oraz schronienie, m.in. w hotelach. Wolontariusze pomagają w zaaranżowaniu podróży dla tych, którzy chcą dołączyć do krewnych w innych częściach kraju.
“Okropna to jest polityka Bidena – uważa natomiast włodarz Teksasu – ponieważ za jego przyzwoleniem 2 miliony nielegalnych imigrantów przekracza granicę. Burmistrz Nowego Jorku nie ma pojęcia, co to naprawdę znaczy”.