Bardzo poważnym wyzwaniem w najbliższych latach może okazać się zapewnienie bezpieczeństwa żywieniowego świata.
Tomasz Deptuła
Co łączy słodkie desery z piwem, winem czy kawą? Zostawmy na boku skojarzenia o używkach związanych z grzesznym nieumiarkowaniem w jedzeniu i piciu. Jeśli wierzyć prognozom amerykańskiego Departamentu Rolnictwa i organizacji międzynarodowych, wszystkie te produkty z pewnością podrożeją w 2024 roku. Wszystko przez zmiany klimatyczne.
Zostawmy na boku dyskusje o tym, czy zmieniający się klimat jest dziełem człowieka, czy naturalnym procesem, mającym ciągły charakter. O tym, że pogoda się zmienia, nie trzeba już nikogo przekonywać – dowodów na zmiany klimatyczne w zasadzie nikt już nie podważa. Dla rolnictwa na całym świecie oznacza to poważne problemy. Dlatego z taką uwagą śledzone są cykle El Nino i La Nina nad Pacyfikiem, powtarzającej się zmiany cyklów wiatru i temperatury powierzchni wody na tropikalnych wodach powierzchniowych największego oceanu świata, od której zależy układ pogodowy dla sporej części globu.SUSZE, POŻARY I NIEURODZAJEDepartament Rolnictwa USA informuje, że amerykańscy konsumenci odczuli w 2023 roku podwyżki cukru i słodyczy o około 8,9 proc. Prognoza na 2024 rok jest niewiele lepsza, bo słodkości mają podrożeć o kolejne 5,6 proc. – także znacznie powyżej stopy inflacji. Powodem są wywołane przez susze nieurodzaje w Tajlandii i Indiach – największych po Brazylii eksporterów cukru. Także globalne zbiory ziarna kakaowego okazały się niższe od prognoz. Wzrastają więc ceny nie tylko samego cukru, ale także czekolad, batonów i innych łakoci.
Międzynarodowa organizacja producentów wina (International Organization of Vine and Wine – OIV) straszy, że ubiegłoroczne zbiory winorośli przyczyniły się do spadku produkcji tego trunku do najniższego poziomu od 30 lat. Przyczyny nieurodzajów są różne – susza i pożary w Chile, upały w hiszpańskich Andaluzji i Katalonii, deszcze i niepogody w innych częściach świata.
Kryzys na rynku piwa jest z kolei wywołany problemami na rynku chmielu. W Europie spada zarówno ilość, jak jakość chmielowych koszyczków, nadających aromat temu napojowi. Wszystko przez wysokie temperatury choćby w takich piwnych krajach, jak Niemcy i Czechy, a przytaczane przez „Guardiana” prognozy naukowców mówią o spadku zbiorów o 20-31 proc. do roku 2050, o ile rolnictwo nie poradzi sobie z dostosowaniem upraw do wymogów coraz cieplejszego klimatu.
Na złe perspektywy dotyczące rynku kawy wskazują z kolei wyniki badań opublikowanych przez pismo „PLOS Climate”. Po przebadaniu cykli pogodowych w latach 1980-2020 w regionach, gdzie uprawia się 90 proc. wszystkich krzewów i drzew kawowca – Brazylii, Peru, Meksyku, Ugandzie, Etiopii, Wietnamie i Indonezji – stwierdzono wzrost liczby sezonów z „zagrożeniami klimatycznymi”, w których odnotowano okresy zarówno zbyt wysokich, jak i zbyt niskich temperatur dla upraw ziaren kawy. „Podobnie jak w przypadku innych upraw, rośnie systemowe ryzyko dla światowego obrotu kawą, wywołane przez coraz częstsze nieurodzaje” – ostrzega główny autor badań Doug Richardson.
NIE TYLKO „GRZESZNE” ZBIORYPrzytoczony przykład czterech produktów pokazuje, jak poważnym wyzwaniem w najbliższych latach może okazać się zapewnienie bezpieczeństwa żywieniowego świata. Susze, upały i inne zjawiska związane ze zmianą klimatu odbiły się także negatywnie na zbiorach innych płodów rolnych. Z zestawienia przygotowanego przez „Forbesa” wynika m.in., że zmiany klimatyczne w USA, Azji i krajach Unii Europejskiej odbiły się w 2023 roku na zbiorach ryżu. Do wzrostu cen przyczyniły się także Indie oraz Indonezja, które zabroniły wywozu niektórych rodzajów tego zboża. Ponieważ kraje te są odpowiedzialne za połowę globalnego eksportu ryżu, ceny na giełdach towarowych poszybowały w górę. W październiku 2023 roku publikowany przez United Nations Food and Agriculture Organization indeks cen wszystkich gatunków ryżu znajdował się na poziomie 128,9 pkt – o 24 proc. więcej niż rok wcześniej. Spadła także produkcja ryżu we Włoszech, gdzie na areały tego zboża, wymagającego dużych ilości wody, przeznaczono najmniejszą powierzchnię od dwóch dekad.
Gorące temperatury ostatniego lata w basenie Morza Śródziemnego drastycznie zmniejszyły też zbiory oliwek. W samej tylko Hiszpanii produkcja oliwy zmniejszyła się o 50 proc. Odbije się to nie tylko na cenach tego produktu, ale także wielu innych, np. konserw z przysłowiowymi sardynkami. Media donoszą także o kryzysie na plantacjach czarnych jagód w RPA i Peru, związanym z falami upałów, a zmniejszony eksport zaowocował wzrostem ich cen. Nieurodzaj uderzył także w globalny rynek awokado i innych owoców.
KARTOFLANY ARMAGEDONZłe prognozy dotyczą także ziemniaków. Według szacunku pisma „Climate”, w ciągu najbliższych 45 lat ich produkcja ma się zmniejszyć w granicach 18-32 proc. Początki tego zjawiska widać już w Europie i w Ameryce Południowej. Na Starym Kontynencie ulewne deszcze uniemożliwiły lub drastycznie ograniczyły w ostatnim sezonie zbiory w Wielkiej Brytanii, Francji i Belgii, co wyśrubowało w góry ceny ziemniaków. Z kolei na płaskowyżach Boliwii przyczyny słabych zbiorów były zupełnie odmienne – późniejsze nadejście pory deszczowej, a potem przyspieszone przymrozki, które także uznano za symptomy zmian klimatycznych.To nie tylko kwestia jednego nieudanego sezonu. Bezprecedensowa susza we wschodniej Afryce trwa już czwarty rok. Innym problemem – tym razem całkowicie wywołanym przez człowieka – jest zagrożenie dla światowego handlu zbożem i olejem słonecznikowym po niesprowokowanej agresji Rosji na Ukrainę. Takie regionalne kryzysy mogą wywołać prawdziwy efekt domina, i to w wielu dziedzinach życia. Fale migracji, wywołane m.in. brakami na rynku żywności, już właściwie ruszyły. Ale są także globalne giełdy towarowe, które reagują zwyżkami cen na każdą prognozę spadku podaży, zakłócany przez restrykcje eksportowe światowy handel żywnością i perspektywa dalszego wzrostu liczby ludności. To wszystko sprawiać będzie, że żywność będzie coraz droższa. „Problemem może okazać się dostępność żywności. W USA i innych bogatszych krajach gospodarstwa domowe będą przeznaczać coraz większą część dochodów na żywność. Ale prawdziwy problem stanowi sytuacja w biedniejszych krajach, gdzie co najmniej 40 proc. dochodów przeznacza się na jedzenie” – ostrzega Joseph Glaubel, analityk International Food Policy Research Institute z Waszyngtonu. I trudno znaleźć jakiekolwiek przesłanki wróżące jakiś happy end.