New York
45°
Sunny
7:13 am6:58 pm EDT
7mph
48%
29.87
TueWedThu
64°F
54°F
52°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Świat
Opinie i Analizy

Ukraina: niebezpieczne zmęczenie

01.05.2023
Zniszczone budynki mieszkalne po jednym z rosyjskich nalotów na Bachmut FOTO: PAP

Kto dziś pamięta o Ukrainie? Po ponad roku od inwazji Rosji konflikt zaczyna coraz bardziej męczyć. W mediach jest o nim już ciszej, a coraz więcej sygnałów zaczyna przemawiać za tym, że wojna będzie trwała jeszcze przez dłuższy czas. Do tego pojawiła się rozbieżność interesów między Ukrainą a krajami okazującymi jej pomoc, dotyczący produktów rolnych. To niebezpieczny moment, bo solidarność wolnego świata z napadniętym krajem jest poddawana poważnej próbie.

Tomasz Deptuła

W ostatnich miesiącach Stany Zjednoczone i kraje europejskie przekazywały Ukrainie sporo nowoczesnego uzbrojenia, ale linie frontu nie przesunęły się znacząco. Toczą się ciężkie walki pod strategicznie niewiele znaczącym Bachmutem, ale żadna ze stron nie ma przewagi, pozwalającej na rozstrzygnięcie wojny na swoją korzyść i przejście do etapu odbudowy.

Wiele mówi się o nadchodzącej ofensywie Kijowa, ale nie brak też głosów, że ukraińskie siły zbrojne nie dysponują wystarczającą siłą uderzeniową, aby rozstrzygnąć wojnę na swoją korzyść. Tymczasem nałożone na Rosję sankcje zaczynają coraz bardziej “uwierać” kraje zaangażowane w pomoc dla Ukrainy. Ceny surowców energetycznych utrzymują się na poziomie, który utrudnia zwalczanie inflacji. Ta z kolei staje się plagą, która ma przełożenie na jakość życia całych społeczeństw.

BEZ CUDOWNYCH ROZSTRZYGNIĘĆ

Oznaki zmęczenia konfliktem widać w USA. Przewodniczący szefów połączonych sztabów Mark Milley przyznał, że Zachód nie jest w stanie przekazać jakiegoś konkretnego systemu uzbrojenia, które pozwoliłoby Ukrainie wygrać wojnę. Nie tylko obiecane czołgi M1 czy samoloty F16, o które prosi Kijów, albo systemy rakietowe dalekiego rażenia, baterie Patriot czy artyleria 155 mm – żadna z tych broni nie daje, według amerykańskich wojskowych, gwarancji zwycięstwa, i to pomimo niskiego morale rosyjskich sił zbrojnych.

Szef Pentagonu Lloyd Austin zapowiedział co prawda przyśpieszenie harmonogramu dostarczania Ukrainie czołgów Abrams, które w najbliższych tygodniach mają trafić do Niemiec, gdzie rozpoczną się szkolenia. Ale 60 obiecanych Abramsów nie stworzy masy krytycznej pozwalającej na wygranie wojny. Wszystkie wzmocnienia, według amerykańskich planistów wojskowych, nie wystarczają do przeprowadzenia udanej ofensywy.

REPUBLIKAŃSKI SCEPTYCYZM

W Kongresie odezwała się grupa republikanów, która zaapelowała do prezydenta Joego Bidena o nieudzielanie Ukrainie „pomocy in blanco”. Zarzucili Białemu Domowi brak wyraźnej strategii dyplomatycznej prowadzącej do zakończenia wojny.

Republikanie wyraźnie naciskają na przejście do negocjacji w miejsce dozbrajania Ukraińców. To kolejny sygnał świadczący o tym, że kwestia, czy i jak pomagać walczącemu krajowi, budzi coraz więcej wątpliwości.

Atmosfery nie poprawił także największy w ostatniej dekadzie wyciek amerykańskich tajnych danych dotyczących m.in. wojny na Ukrainie. Pokazał on m.in. drastyczne różnice między tym, co alianci obiecali Ukraińcom, a co w rzeczywistości dostarczyli. Na przykład większość przekazanych czołgów stanowiły nie nowoczesne i zaawansowane technologiczne maszyny, ale zrewitalizowane czołgi z epoki sowieckiej.

Dokumenty świadczą także o tym, że Ukraina bardzo szybko zużywała przekazywaną jej amunicje i pociski manewrujące używane w obronie przeciwlotniczej podczas odpierania masowych rosyjskich bombardowań. Co więcej, zapotrzebowanie na amunicję, zwłaszcza kalibru 155 mm, jest na Ukrainie tak duże, że ciągle jej brakuje, a zwiększenie produkcji do zadowalającego poziomu zajęłoby Zachodowi długie lata.

KRYZYS ZBOŻOWY

Na problemy pomocy wojskowej nakładają się kwestie gospodarcze i polityczne. Ukraińskie zboże i inne produkty rolne, które miały tylko przejeżdżać przez Europę, zalały rynki tych krajów. Doprowadziło to do obniżki cen na rynkach i wywołało protesty lokalnych rolników. Ten konflikt interesów stał się problemem politycznym m.in. w Polsce, gdzie toczy się już kampania wyborcza. Warszawa na kilka dni kompletnie zablokowała wwóz produktów rolnych z Ukrainy na terytorium RP. Szefowie rządów Polski, Bułgarii, Węgier, Słowacji i Rumunii wezwali Komisję Europejską do interwencji w sprawie masowego napływu ukraińskiego zboża. Domagali się uruchomienia środków na dopłaty dla własnych rolników, a także na uruchomienie eksportu ukraińskich nadwyżek towarów rolnych do krajów Afryki i Bliskiego Wschodu, bo trzeba opróżnić europejskie spichlerze przed nadchodzącymi żniwami. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej zagroziły wręcz ponownym wprowadzeniem ceł i kontyngentów taryfowych na przywóz towarów z Ukrainy. Pokazuje to, że uruchomienie mechanizmów przepływu handlowego żywności i łagodzenie wpływu inwazji Rosji na Ukrainę na kraje trzecie nie jest tak proste, jak to pierwotnie zakładano.

Niezależnie od tego jak zakończy się konflikt, odsłonił on trudności, jakie przyniesie w przyszłości odbudowa i integracja Ukrainy z Unią Europejską, mocno kontrolującą własny rynek rolny. Pojawienie się w zjednoczonej Europie nowego gracza – wielkiego producenta zbóż, roślin przemysłowych i oleistych, a zwłaszcza kukurydzy, rzepaku i słonecznika – może okazać się bardziej skomplikowane niż integracja innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Perspektywa przedłużającej się wojny staje się coraz trudniejszym doświadczeniem. Naciski na wprowadzenie zawieszenia broni i rozpoczęcie negocjacji będą więc coraz silniejsze. Od Ukrainy może to wymagać głębokich kompromisów, ponieważ jej celem jest odzyskanie kontroli nad wszystkimi okupowanymi przez Rosję terytoriami, włącznie z zajętym jeszcze w 2014 roku Krymem. Nawet najbardziej udana kontrofensywa nie pozwoli Ukrainie na osiągnięcie tego celu – Rosjanie kontrolują po prostu zbyt duży obszar swojego sąsiada. Każde działania ofensywne mają też swoją cenę – wiążą się ze stratami zarówno w ludziach, jak i sprzęcie. Wymagać to będzie dalszej pomocy z Zachodu, a te możliwości są ograniczone. W tym kontekście zapewnienia szefa NATO Jensa Stoltenberga i amerykańskiego dowództwa sił zbrojnych o solidarności z Ukrainą i konieczności sprzeciwiania się próbom dzielenia sojuszników zaczynają brzmieć jak wołanie na puszczy.

Osiągnęliśmy etap, w którym sojusznicy Ukrainy podzielili się z nią wszystkim, czym się można było podzielić, bez uszczerbku dla własnych zdolności obronnych. Resztę trzeba będzie wyprodukować, co nie jest logistycznie proste. Czy wolny świat będzie zdolny do dalszych wyrzeczeń dla Ukrainy? Od odpowiedzi na to pytanie może zależeć przyszłość tej części Europy, w której leży Polska.

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner