Cztery osoby zginęły w nocy ze środy na czwartek z powodu tornada, które uderzyło w miasteczko Matador w zachodnim Teksasie. Meteorolodzy twierdzą, że wystąpiła nietypowa, nieszczęśliwa kombinacja wiatrów huraganowych, tornada oraz gradu większego od piłek tenisowych.
Cytowany przez agencję AP Matt Ziebell z teksańskiej Służby Meteorologicznej powiadomił, że w okolicy Amarillo utworzyła się wieczorem tak zwana superkomórka burzowa – rodzaj burzy cechującej się wirującym i wstępującym do góry prądem powietrza. Wkrótce potem uderzyła w liczące 570 mieszkańców miasteczko Matador, rujnując domy, łamiąc słupy telegraficzne i unosząc auta. Wiatry wiały z prędkością przekraczającą 175 km/h.
Jak opisuje to rzecznik straży pożarnej, widok po tornadzie był zaskakujący: uderzenie całkowicie zrównało z ziemią budynek po jednej stronie ulicy, a jednocześnie nie naruszyło domów ani nie przesunęło aut z drugiej strony.
Teksas leży w tzw. alei tornad, obszarze, na którym szczególnie często dochodzi do tworzenia się superkomórek burzowych. (PAP)
os/ mms/