Kolejki przed dawną rzeźnią Prince Abou w Astorii na Queensie przypominały sceny z PRL-u. Różnicę stanowił fakt, że mieszkańcy nie czekali na papier toaletowy, czy też masło lub mięso, ale na… jajka. Zmniejszenie ich podaży w amerykańskich sklepach spowodowało gwałtowne zwyżki cen. Dodatkową motywacją dla oczekujących w kolejce było to, że jajka rozdawano całkowicie za darmo.
„Czy oszczędzam pieniądze, czy tracę czas, żeby zaoszczędzić 12 lub 14 dolarów?” – zastanawiała się w głos jedna ze stojących w kolejce kobiet podczas rozmowy z dziennikarzami lokalnej stacji telewizyjnej.
Przed godziną 12:00, m.in. w okolicach dawnej rzeźni Prince Abou w Astorii, FarmerJawn rozdawało chętnym po tuzinie darmowych jaj. Jajka były rozdawane także w dwóch innych lokalizacjach – przy Bed-Stuy na Brooklynie oraz w Harlemie na Manhattanie.
W normalnych warunkach tak wiele osób pewnie nie zadawałoby sobie trudu, aby czekać w długiej kolejce, by zdobyć jajka na dwie jajecznice – a w najbardziej anabolicznym scenariuszu nawet jedną. Sytuacja na rynku sprawiła jednak, że towar ten stał się jakby luksusowy.
5 marca średnia cena dwunastu sztuk jajek wynosiła w USA 8,64 dolara – według danych Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych. Na szczęście w tym tygodniu sytuacja zaczęła się normalizować. Średnia krajowa cena jaj jest obecnie na poziomie 4,90 dolara za tuzin.
FarmerJawn przekazało w oświadczeniu, że akcja miała na celu pomoc najbiedniejszym.
„Jedzenie to lekarstwo, a każdy – zwłaszcza często zapominana klasa średnia – zasługuje na dostęp do niego. W tym wielkim świecie wciąż jesteśmy globalną wioską. Wykorzystujemy nasze własne zasoby w tym działaniu i zachęcamy inne firmy, które chcą się przyłączyć, aby się z nami skontaktowały” – oświadczył producent żywności.
Red. JŁ