Analityk PISM Marcin Przychodniak ocenił w rozmowie PAP, że Chiny chcą przekonać UE do wzmocnienia wzajemnych relacji gospodarczych, a po drugie Pekin chciałby osłabienia relacji Europy i USA. Chiny postrzegają Polskę jako państwo o dość zdecydowanej polityce wobec Rosji – zaznaczył ekspert.
Szef chińskiej dyplomacji Wang Yi złoży wizytę w Polsce; w poniedziałek będzie rozmawiał z wicepremierem, szefem MSZ Radosławem Sikorskim. Będzie to pierwsza od sześciu lat wizyta szefa chińskiej dyplomacji w Polsce. Chiński polityk przyjechał do Europy, by odwiedzić również Austrię i Słowenię.
PAP zapytała eksperta Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, jakie są obecne główne cele chińskiej dyplomacji i jakie sprawy w Europie chcą teraz załatwić Chiny. Przychodniak podkreślił, że wizycie Wanga Yi nie przyświeca nowy cel chińskiej polityki, tylko mamy do czynienia z „kolejnym elementem chińskiego podejścia do Europy”.
Przychodniak wskazał, że Chińczycy starają się osiągnąć w stosunku do Europy dwa, trzy główne cele. – Z jednej strony chcą przekonać państwa europejskie, a konkretnie mówiąc Unię Europejską, żeby wzmacniała relacje z Chinami, a przynajmniej starała się je przywrócić, głównie w kontekście gospodarczym, do poziomu sprzed rosyjskiej, pełnoskalowej agresji na Ukrainę – powiedział ekspert PISM.
Jak podkreślił, UE stoi na stanowisku, że relacje chińsko-rosyjskie, wsparcie Chin dla Rosji jest podstawowym w tej chwili powodem, który przeszkadza w tym wzmocnieniu relacji gospodarczych.
Według eksperta, kolejnym celem Chin jest przekonanie Unii i poszczególnych państw członkowskich, że „samodzielne podejście do pewnych spraw, tak po chińsku rozumiana strategiczna autonomia unijna” jest lepszym rozwiązaniem niż opieranie się na relacjach transatlantyckich i wzmacnianiu współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Przychodniak zwrócił uwagę, że tej chińskiej strategii sprzyjają pewne trudności we współpracy Europy z prezydentem USA Donaldem Trumpem.
Dodał, że z punktu widzenia Chińczyków Polska jest państwem o dość zdecydowanej polityce wobec Rosji, polityce wsparcia Ukrainy. A ponadto, według Pekinu, Warszawa zdecydowanie nastawia się na utrzymanie sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi.
Analityk PISM był pytany, czy podczas rozmowy Sikorskiego i Wanga Yi poruszona zostanie sprawa zamknięcia polsko-białoruskiego przejścia granicznego w Małaszewiczach, które stanowi szlak transportu kolejowego chińskich towarów do Europy. Przychodniak odparł, że jego zdaniem będzie to jeden z głównych tematów, który chiński minister będzie chciał podnieść, aby przynajmniej uzyskać informację jak długo to przejście będzie zamknięte dla transportu towarów.
– To nie jest najistotniejszy szlak transportowy dla chińskich towarów do Unii Europejskiej (…). Większość z nich płynie statkami i w sensie gospodarczym, handlowym dla chińskiej gospodarki, dla Chińczyków, to (zamknięcie przejścia polsko-białoruskiego) ma znikome znaczenie, jeśli popatrzy się na statystyki – powiedział ekspert PISM.
Natomiast – jak zwrócił uwagę – ta sprawa ma dla Chińczyków wymiar prestiżowy. – Polska zamykając granice, czyli połączenie kolejowe, wstrzymuje funkcjonowanie pewnego projektu, którego twarzą gdzieś tam na końcu, na samym szczycie jest (przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowe) Xi Jinping – zaznaczył analityk PISM.
Jego zdaniem, Chińczycy nie będą narażać swojej strategicznej współpracy z Rosją, żeby w jakiś sposób zadziałać na rzecz jakiegokolwiek interesu polskiego.
Ekspert ocenił, że spotkanie Sikorskiego i Wang Yi jest dla strony polskiej przede wszystkim kolejną okazja, żeby Chińczykom powiedzieć, jakie są ich powinności wynikające chociażby z faktu, że są stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, żeby powiedzieć o kwestiach dotyczących poszanowania suwerenności państw, integralności terytorialnej. . I – jak dodał ekspert PISM – powiedzieć, że „ich relacje z Rosją, ich podejście do wojny na Ukrainie, jest w tym kontekście dość niewiarygodne”. (PAP)
kos/ par/