Amerykańskie próby naruszenia suwerenności Iranu w związku z protestami wywołanymi śmiercią 22-letniej Mahsy Amini w areszcie policyjnym nie pozostaną bez odpowiedzi – ostrzegł w poniedziałek rzecznik irańskiego MSZ Naser Kanaani. Amini została zatrzymana przez policję moralności za nieodpowiednie nakrycie głowy.
Rzecznik MSZ oskarżył władze USA o wykorzystywanie tragicznej śmierci młodej kobiety do wspierania „uczestników zamieszek”. „Waszyngton od zawsze usiłuje osłabić nasze bezpieczeństwo i stabilność kraju; jak dotąd bez skutku” – zaznaczył.
W wyniku największych od 2019 roku protestów w Iranie zginęło dotąd co najmniej 41 osób. Największy w kraju związek zawodowy nauczycieli wezwał w niedzielę uczniów i nauczycieli do organizacji strajków. Kluczową rolę w protestach odgrywają kobiety, z których część publicznie niszczy wymagane irańskim prawem chusty lub obcina włosy. W trakcie demonstracji zaczęły się również pojawiać hasła antyreżimowe.
Według agencji Associated Press od początku protestów aresztowano co najmniej 1200 uczestników.
Teheran o wzniecanie zamieszek oskarżył zamieszkujących Iran dysydentów kurdyjskich, działających szczególnie na północnym zachodzie kraju, gdzie mieszka większość z około 10 mln mniejszości kurdyjskiej. Sama Amini była Kurdyjką i pochodziła z irańskiej prowincji Kurdystan.
22-latka została w połowie września zatrzymana przez irańską policję moralności w związku z nakryciem głowy, które zdaniem funkcjonariuszy niedostatecznie zasłaniało jej włosy. Po zatrzymaniu młoda kobieta w niejasnych okolicznościach zapadła w śpiączkę i zmarła w szpitalu.
Protesty po jej śmierci wybuchły 16 września przed szpitalem w Teheranie. Członkowie jej rodziny oskarżyli policję o przemoc, z kolei irańskie władze wskazały na problemy z sercem, które miały doprowadzić do zapadnięcia w śpiączkę. Według rodziny Mahsa Amini nie cierpiała na żadne schorzenia kardiologiczne. (PAP)
jbw/ ap/