Przez prawie półtorej godziny dwaj znakomici polscy jazzmani bawili nowojorską publiczność swoją grą. Pianista Adam Makowicz i saksofonista Krzysztof Medyna wystąpili na Greenpoince w ramach nowojorskiej edycji Singer’s Warsaw Jewish Culture Festival. Stanowi on swoisty kulturalny most łączący środowisko żydowskie po obu stronach oceanu.
Wojtek Maślanka
„Kiedyś artyści wyjeżdżający z Europy Środkowo-Wschodniej do Stanów Zjednoczonych szerzyli kulturę żydowską w Ameryce. Dzięki temu ona rosła i się rozwijała. Niestety po drugiej wojnie światowej i po Holokauście została niemal kompletnie wypleniona z Polski” – podkreślił Dawid Szurmiej podczas przemówienia rozpoczynającego koncert Adama Makowicza i Krzysztofa Medyny. Konferansjer dodał, że wraz z upływem lat do naszego kraju zaczęli przyjeżdżać artyści amerykańscy, dzięki którym ta kultura dalej żyła, a wsparta przez dodatkowe działania m.in. Idy Kamińskiej i Juliusza Bergera, którzy prowadzili Teatr Żydowski, zaczęła się znów się rozwijać.
„Teraz ta kultura się odrodziła i możemy ponownie przyjeżdżać do Stanów Zjednoczonych by pokazać jak ona wygląda obecnie. Dzięki temu znów ten most łączący nasze kraje jest dwukierunkowy, co nas bardzo cieszy” – dodał prowadzący koncert.
Dawid Szurmiej przypomniał także związki światowej sławy pianisty Adama Makowicza z odbywającym się od 1994 roku Festiwalem Kultury Żydowskiej Warszawa Singera. Przytoczył też słowa jakie do tego wirtuoza fortepianu skierował jego ojciec Szymon Szurlej dwadzieścia lat temu. Były dyrektor Teatru Żydowskiego w Warszawie powiedział mu wówczas: „’Wiesz co? Myślę, że powinieneś zająć się żydowskim jazzem’. No i zajął się tym i od dwudziestu lat tworzy takie koncerty”.
To wyjaśniło wszystkim powód, dla którego występ Adama Makowicza uświetnił 3. nowojorską edycję tego festiwalu. Zresztą podobnie było w sierpniu br. w Warszawie, gdzie światowej sławy pianista był główną gwiazdą Singer’s Warsaw Jewish Culture Festival.
Natomiast podczas koncertu, który odbył się 24 listopada w Centrum Polsko-Słowiańskim na Greenpoince towarzyszył mu znakomity saksofonista jazzowy Krzysztof Medyna.
Obaj artyści często ze sobą występują, a nawet razem nagrywają i wydają płyty, więc również świetnie się rozumieją, i uzupełniają na scenie. Tak też było tym razem, tym bardziej, że repertuar, który zaprezentowali doskonale znają.
„Dzisiejszy repertuar wybraliśmy pod kątem kompozytorów mających żydowskie pochodzenie, bo taka była koncepcja tego koncertu. Są oni doskonale znani jak chociażby George Gershwin, Leonard Bernstein czy Irving Berlin” – zaznaczył w rozmowie z „Nowym Dziennikiem” Adam Makowicz. Dodał, że generalnie podczas swoich występów, również solowych, bardzo często sięga po ich repertuar.
„Zagraliśmy bardzo melodyjne tematy, które Amerykanie doskonale znają, zwłaszcza to starsze pokolenie. Te utwory to nie jest już tylko żydowska muzyka ponieważ obecnie stanowią one światowe standardy. Zresztą typowa muzyka żydowska jest trochę inna jeżeli chodzi o zestaw dźwięków. Ma więcej różnych naleciałości, zwłaszcza wschodnich i arabskich. Jest nią muzyka klezmerska, która jest również piękna jak jazz. Jest też improwizowana i posiada swój rytm, nie ma natomiast swingu, który jest typowy dla muzyki afro-amerykańskiej” – wyjaśnił pianista. Dodał, że na takiej muzyce się wychował i chętnie ją prezentuje.
Wśród artystów, których kompozycje pojawiły się w prawie półtoragodzinnym koncercie byli także: Sammy Fain, Jerome Kern, Irving Mills, Victor Young, Richard Rodgers, Harold Arlen, Josef Cosma oraz Johnny Mandel. Te nazwiska same świadczą o tym, że zestaw zaprezentowanych przebojów musiał być wyśmienity… i tak faktycznie było. Fortepian Adama Makowicza i saksofon Krzysztofa Medyny świetnie ze sobą współbrzmiały, a to, że artyści ci często wspólnie występują sprawiło, że każdy zaprezentowany utwór był majstersztykiem.
Publiczność usłyszała m.in. takie kompozycje jak: „Cheek to Cheek”, „Alice In Wonderland”, „Fascinating Rhythm”, „Love Walked In”, „Yesterdays”, „Maria”, „Moonglow”, „Stella by Starlight”, „It Don’t Mean a Thing”, „My Romance”, „Get Happy”, „Autumn Leaves”, a nawet znany żydowski temat „Hush! Quiet!”. Dopełnieniem tego wszystkiego był zagrany na bis oscarowy przebój „The Shadow of Your Smile” znany z filmu „Brodziec” („The Sandpiper)”, który całkowicie oczarował publiczność. Zarówno po jego wykonaniu, jak i wcześniej po zakończeniu podstawowego koncertu artyści zostali nagrodzeni owacją na stojąco.
************
Singer’s Warsaw Jewish Culture Festival jest jednym z najważniejszych wydarzeń artystycznych w Polsce, prezentujących kulturę żydowską w szerokim kontekście kultury polskiej i światowej.
„Festiwal ten powstał 21 lat temu z inicjatywy Gołdy Tencer, która założyła Fundację Shalom, a obecnie jest dyrektorem Teatru Żydowskiego w Warszawie. Ta kultura była jej bliska całe życie – wyjaśniła „Nowemu Dziennikowi” Izabela Teodorkiewicz, dyrektor ds. Marketingu i Public Relations Fundacji Shalom. – Za patrona festiwalu wybrała Isaaca Bashevisa Singera jako taki pomost pomiędzy Polską, gdzie się urodził, a Stanami Zjednoczonymi, do których później wyjechał. Pisał on w języku jidysz i często w swojej twórczości wspominał Warszawę oraz nawiązywał do kultury żydowskiej, której był ambasadorem na świecie” – podkreśliła nasza rozmówczyni.
Singer’s Warsaw Jewish Culture Festival stanowi święto muzyki, teatru, literatury i sztuk wizualnych i ma za zadanie promować kulturę żydowską na wysokim poziomie artystycznym – zarówno w jej tradycyjnym wymiarze, jak i w nowoczesnej odsłonie. Dlatego do udziału w festiwalu zapraszani są twórcy z dużym dorobkiem artystycznym, jak i młodzi artyści zafascynowani bogactwem kultury żydowskiej i przetwarzający ją w nowoczesnych projektach.
W ciągu dwóch dekad istnienia tego festiwalu przewinęły się przez niego tysiące artystów i miały miejsce różne wydarzenia pokazujące niesamowite bogactwo kultury żydowskiej.
„Właśnie Singer był inspiracją do tego, że kilka lat temu powróciliśmy do miejsc, w których on żył i tworzył. Stąd nasza obecność w Leoncinie, Radzyminie i Biłgoraju, a także w Nowym Jorku, gdzie przebywał i działał najdłużej – wyjaśniła Izabela Teodorkiewicz. Dodała, że mieszkając na obczyźnie cały czas, w sercu nosił on Polskę i ją opisywał, zwłaszcza Warszawę, którą przedstawiał z topograficzną dokładnością.
„Czytając jego książki możemy w naszej wyobraźni przechadzać się po Warszawie. Dlatego ten festiwal jest naszym wielkim hołdem stworzonym dla tego pisarza i noblisty oraz dla wielkich twórców żydowskich” – zaznaczyła dyrektor ds. Marketingu i Public Relations Fundacji Shalom, będącej organizatorem nowojorskiej edycji festiwalu.