Były gubernator Nowego Jorku Andrew Cuomo, kandydujący obecnie w wyborach na burmistrza miasta Nowy Jork, odpiera zarzuty faworyta wyścigu – socjalisty Zohrana Mamdaniego – zarzucającego mu bycie „kandydatem Donalda Trumpa”. W ocenie Cuomo to nie on, a właśnie Mamdani jest „kandydatem Republikanów”, bo prezydent USA tak naprawdę chce, żeby został burmistrzem Wielkiego Jabłka.
„Jeśli jesteś Republikaninem, modlisz się, żeby Mamdani wygrał” – stwierdził Cuomo w telewizyjnym wywiadzie. Wyjaśnił, że zwycięstwo jego rywala i wprowadzanie przez niego radykalnych rozwiązań, o których mówi, dałoby nowojorskiemu GOP „narzędzie do atakowania Demokratów”.
Czy rzeczywiście Republikanie grają na rozczarowanie nowojorczyków Partią Demokratyczną, a może nie mają innego wyjścia? Według zupełnie innych doniesień, ujawnionych przez Politico, Donald Trumpa stara się zapobiec zwycięstwu Mamdaniego poprzez skupienie poparcia na jednym kandydacie – przypuszczalnie Andrew Cuomo, który notuje drugie najwyższe poparcie wśród kandydatów na burmistrza.
Jak informował portal, powołując się na anonimowe źródło – w zamian za rezygnację z wyścigu administracja Trumpa miała oferować posady w rządzie federalnym dla burmistrza Erica Adamsa i kandydata Republikanów Curtisa Sliwy. Sztab Adamsa zaprzeczył, jakoby toczyły się jakiekolwiek negocjacje w tej sprawie, a Sliwa ogłosił, że nie jest zainteresowany dołączeniem do ekipy Trumpa.
Wszystko wskazuje na to, że poparcie obozu „anty-Mamdani” rozbije się pomiędzy trójkę kandydatów – Andrew Cuomo, Erica Adamsa i Curtisa Sliwę. Według niektórych sondaży w listopadowych wyborach nominat Demokratów może liczyć na głos nawet połowy wyborców.
Pomimo tego Cuomo nadal widzi szansę na rewanż po przegranych prawyborach, z których wyeliminował go Mamdani. „Myślę, że jeszcze wiele się wydarzy między teraz a dniem wyborów” – ocenił.
Red. JŁ