New York
43°
Sunny
7:01 am5:17 pm EST
5mph
68%
30.05
TueWedThu
45°F
37°F
41°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Bez kategorii

Czy Polska jest bezpieczna?

05.08.2023

O ile wyklucza się możliwość otwartego konfliktu, to możliwe jest przenikanie do Polski i Litwy wagnerowców wraz z grupami migrantów. Niewykluczone jest podjęcie jakichś działań sabotażowych na przesmyku suwalskim.

Tomasz Deptuła

Przy granicy z Polską i Litwą pojawili się ludzie z tzw. Grupy Wagnera – wojskowi najemnicy znani z brutalności i bezwzględności. Musiało to wzbudzić niepokój zarówno w Warszawie, jak i w Wilnie. Choć trudno spodziewać się otwartej napaści, nie ulega wątpliwości, że obecność wagnerowców nie jest przypadkowa.

Choć ich rola w niedawnym „buncie” przeciwko Władimirowi Putinowi pozostaje nadal niejasna, to ich pojawienie się na Białorusi ma za zadanie trzymanie w szachu Ukrainy, obawiającej się otwarcia nowego frontu na północy, a przy okazji także „postraszenie” Polaków i Litwinów.

Wagnerowcy to okryta złą sławą prywatna organizacja wojskowa, która działa od 2014 roku, a ostatnio zaangażowała się w wojnę przeciwko Ukrainie. Jest powiązana z rosyjskim wywiadem. Reżim Putina wykorzystuje Grupę Wagnera w miejscach, gdzie nie może oficjalnie wysłać własnych sił zbrojnych, a gdzie chce zrealizować własne interesy.

Nie inaczej jest tym razem, choć na razie chodzi przede wszystkim o efekt propagandowy. Podczas niedawnego spotkania dyktatorów Białorusi i Rosji, Aleksander Łukaszenka w obecności Władimira Putina opowiadał przed kamerami o tym, jak goszczący u niego najemnicy są spragnieni „wycieczek” do Warszawy i Rzeszowa.

Znów przypomniano też o przesmyku suwalskim, krótkim odcinku granicy lądowej, łączącym Polskę z państwami bałtyckimi. Ten strategiczny obszar jest przedmiotem analiz wojskowych strategów od rozpadu ZSRR i ogłoszenia niepodległości przez Litwę. Położony jest przecież między obwodem królewieckim (jeszcze do niedawna kaliningradzkim), a coraz bardziej integrującą się z Rosją Białorusią. Okręg królewiecki, nazywany często niezatapialnym lotniskowcem Rosji, mimo kłopotów gospodarczych związanych z zachodnimi sankcjami pozostaje wielką bazą wojskową. Jeszcze w 2016 roku Polska zawiesiła tzw. mały ruch graniczny dla mieszkańców Królewca i okolic. Jednym z powodów była rosnąca aktywność rosyjskiej agentury na terenie Polski.

WAGNEROWCY NIE NAPADNĄ

Zarówno rząd polski, jak i litewski a także ogromna większość ekspertów nie spodziewają się, aby Grupa Wagnera była zdolna do podjęcia działań konwencjonalnych na terytorium jednego z tych dwóch krajów. Z prostej przyczyny: do prowadzenia wojny potrzebna jest ciężka broń, artyleria i wsparcie lotnicze. A tymi najemnicy nie dysponują. Poza tym – co dowiodła także wojna w Ukrainie – w starciach z regularnymi oddziałami wojskowymi skuteczność tej grupy najemników wyraźnie szwankuje. Aby przeprowadzić operację w Polsce, wagnerowcy musieliby skorzystać ze wsparcia wojskowego sił zbrojnych Białorusi lub Rosji, co równałoby się rozpoczęciu regularnej wojny z całym sojuszem atlantyckim. Obecność wagnerowców ma więc przede wszystkim wprowadzać poczucie zagrożenia na i tak już destabilizowanym przez wschodniego sąsiada odcinku wschodniej flanki NATO. Zresztą, gdyby nawet do tego doszło – co według ekspertów jest praktycznie nieprawdopodobne – siły zbrojne Białorusi są zbyt słabe i przestarzałe, aby przeprowadzić operację zaczepną. Mamy więc do czynienia z przekazem medialnym na użytek wewnętrzny Łukaszenki, pełniącego rolę propagandowego harcownika, podobnie jak robi to były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oraz telewizyjni dziennikarze na usługach obu reżimów. Polska stała się ostatnio solą w oku proputinowskiej propagandy. Nic dziwnego. To Warszawa okazała największą pomoc Kijowowi w chwili agresji, a Rzeszów stał się największym hubem pomocy militarnej dla broniącego się kraju. Nic więc dziwnego, że rosyjska machina propagandowa robi wszystko, aby wbić klin między Polaków a Ukraińców. Rewelacje o rzekomych roszczeniach terytorialnych Warszawy wobec sąsiada i chęci podziału Ukrainy brzmią nad Wisłą tak absurdalnie, że nikt nawet ich nie komentuje, Rosjanie liczą jednak, że po wschodniej stronie granicy będą padać na podatny grunt. Także Łukaszenka karmi Białorusinów bzdurami o rzekomych planach zaborczych ze strony Polski.

HYBRYDOWA KONTYNUACJA

Z próbą destabilizacji sytuacji na granicy Unii Europejskiej, spełniającą kryteria wrogich działań hybrydowych, mamy już do czynienia od wielu miesięcy. Białoruski reżim zaczął uruchamiać migracyjny kanał przerzutowy na długo przed rosyjską agresją na Ukrainę. W odróżnieniu od innych kierunków, z których migranci próbują przedostać się do najbogatszych krajów Unii Europejskiej najkrótszymi dostępnymi drogami, ta trasa została stworzona sztucznie – chętni do nielegalnego przekroczenia granicy UE przybywają najczęściej na Białoruś samolotami albo przyjeżdżają do tego kraju przez Rosję. Przy próbach przedostania się przez polską granicę otrzymują wsparcie białoruskich służb. Straż Graniczna dokonuje zatrzymań migrantów z tak egzotycznych i z pewnością niegraniczących z Białorusią krajów Afryki i Azji. Pomijając aspekt humanitarny i osobiste dramaty ludzi, którzy ulegli propagandzie białoruskiego watażki, mamy tu do czynienia z celowym działaniem skierowanym przeciwko Polsce.

O ile wyklucza się możliwość otwartego konfliktu, to możliwe jest przenikanie do Polski i Litwy wagnerowców wraz z grupami migrantów. Niewykluczone jest podjęcie jakichś działań sabotażowych na przesmyku suwalskim, choć i tu ryzyko jest raczej niewielkie. Pierwszą reakcją sąsiadów z UE – Polski, Litwy i Łotwy – byłoby bowiem całkowite zamknięcie granicy z Białorusią, czego gospodarka tego kraju mogłaby po prostu nie wytrzymać. Jeśli już czegoś bać się obecnej sytuacji, to tego, że wagnerowcy, posiadający doświadczenie bojowe z Afryki, Syrii i Ukrainy, zaczną szkolić Białorusinów i podnosić ich wartość bojową.

W tej sytuacji trudno się dziwić, że Polska podjęła decyzję o wzmocnieniu swoich sił zbrojnych w północno-wschodniej części kraju. Nowo tworzona 1. Dywizja Piechoty Legionów będzie stacjonować w przyszłości między innymi w: Grajewie, Siemiatyczach, Czerwonym Borze, Ślubowie, Białymstoku, Iławie, Brodnicy, Chełmnie, Łomży, Wielbarku i Ostrołęce – miejscowościach dobrze znanych wielu imigrantom mieszkającym w metropolii nowojorskiej. Si vis pacem para bellum (Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny) – mówi łacińskie przysłowie.

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner