Były funkcjonariusz nowojorskiej policji stanowej Thomas Mascia, który w 2023 roku został uznany za bohatera, teraz stanął przed sądem. Policjant twierdził, że w październiku tamtego roku został postrzelony przez nieznanego napastnika. Śledztwo wykazało, że Mascia prawdopodobnie ranił się sam. Były policjant miał postrzelić się w nogę, aby „wzbudzić współczucie i sympatię”.
Według prokuratury – 27-letni Thomas Mascia zgłosił w październiku 2023 roku, że został postrzelony przez mężczyznę z czarnego sedana na Southern State Parkway. W następstwie policja stanowa uruchomiła wielką obławę na napastnika, który w rzeczywistości wcale nie istniał.
W toku dochodzenia okazało się, że Mascia nie aktywował w czasie zdarzenia kamery nasobnej. Nie było też śladów po kulach na jego radiowozie ani żadnych śladów po czarnym sedanie, o którym mówił Mascia. Policjant gubił się ponadto w swoich własnych zeznaniach.
Śledczy doszli do wniosku, że cała historia została zmyślona. Prokuratorzy uważają, że policjant raniąc się chciał wzbudzić „współczucie i sympatię”. Częściowo mu się to udało, bo dopóki nie zaczęły pojawiać się wątpliwości dotyczącego jego wersji wydarzeń, był traktowany jak bohater.
W sprawie nastąpił kolejny zwrot akcji, kiedy przeszukano dom rodzinny Thomasa Mascii. Znaleziono tam nielegalnie zmodyfikowaną broń, w związku z czym zarzuty postawiono także rodzicom policjanta. Ojciec Mascii, 62-letni Thomas Mascia, jest byłym funkcjonariuszem NYPD, skazanym w latach 90. za handel kokainą. Zarzuty usłyszała także matka – 55-letnia Dorothy Mascia.
Mascia złożył odznakę w piątek, a w poniedziałek stawił się wraz ze swoimi rodzicami w siedzibie policji na Long Island, gdzie całą trójka została formalnie oskarżona. Podejrzani zostali wypuszczeni do domu bez wnoszenia kaucji. 5 lutego mają stawić się w sądzie na kolejnej rozprawie.
Red. JŁ