Jeśli rozmowy prezydenta USA Donalda Trumpa z przywódcą Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i europejskimi liderami przyniosą rozstrzygnięcie, USA wrócą do roli światowego arbitra – ocenił w poniedziałek dziennik „Il Giornale”. Jak dodał, rząd Giorgii Meloni słusznie twierdził, że trzeba stać u boku Trumpa.
„Nie ulega wątpliwości, że Ukraina nie jest w stanie wygrać tej wojny. Ale prawdą jest też, że Rosja nie może jej wygrać za cenę (która będzie dla niej – PAP) do przyjęcia, zarówno pod względem gospodarczym, jak i strat w ludziach. W tej sytuacji pokój opłaca się obu stronom” – napisał redaktor naczelny prorządowej włoskiej gazety Alessandro Sallusti.
Jak dodał, w poniedziałek w Gabinecie Owalnym podjęta zostanie próba „stworzenia drużyny, która pozwoli powiedzieć wszystkim stronom tej tragicznej historii, że jeśli nie wygrały, to przynajmniej nie przegrały”.
Zdaniem komentatora jeśli Trump „nie zdoła doprowadzić do porozumienia (które byłoby) do przyjęcia dla Ukrainy i Europy po tym, jak w pełni zrehabilitował Putina, traktując go jak męża stanu podczas szczytu na Alasce, to jego autorytet z całą pewnością zmaleje”.
Jeśli natomiast prezydentowi uda się to zrobić, „USA znów zaczną pełnić rolę, jaką historia przyznała jej po II wojnie światowej: jako arbitra i przede wszystkim strażnika zachodnich wartości” – ocenił publicysta.
Wyraził opinię, że jeżeli rozmowy w Waszyngtonie przyniosą przełom, to okaże się, że rację miał rząd premierki Giorgii Meloni. To on najbardziej stanowczo w Europie powtarzał, że należy stać u boku Stanów Zjednoczonych i robić wszystko, by zrozumiały one, że interesy krajów europejskich „nie mogą być lekceważone ani tym bardziej deptane”. Jak podkreślił, w rozmowach w Białym Domu będzie uczestniczyć szefowa włoskiego rządu, i to „z całą pewnością nie w roli statystki”.
„Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki i życzyć sobie, by Ameryka pozostała Ameryką” – dodał Sallusti.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ akl/