New York
72°
Fair
6:14 am7:42 pm EDT
5mph
95%
29.98
MonTueWed
86°F
82°F
79°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Kultura
Społeczeństwo
Warto przeczytać
Nowy Jork
Polonia

Muzyczny debiut polskiej modelki

22.12.2024
Violett Gaida jest zarówno piosenkarką jak i modelką / Foto: MATERIAŁY PROMOCYJNE

Pochodzi z niewielkiego opolskiego miasteczka i od siedmiu lat świetnie radzi sobie jako modelka działająca w wielu krajach całego świata. Wiola Gaida od dwóch lat mieszka w Nowym Jorku, gdzie niedawno rozpoczęła swoją muzyczną karierę. Jej debiutancki singiel „We’ll Be Gone in the Morning” związany jest z osobistą tragedią wokalistki i opowiada o miłości, stracie i przemianie.

Wojtek Maślanka

„Jestem w szoku. Piosenka dostaje skrzydeł. Znajduje się na wielu playlistach, a ludzie z branży twierdzą, że ma potencjał na hit” – mówi „Nowemu Dziennikowi” Wiola Gaida, opowiadając o swoich wrażeniach na temat reakcji dotyczącej jej muzycznego debiutu. Znana do tej pory jako modelka, używa również artystycznego pseudonimu – Violett Gaida, i właśnie pod takim szyldem, dzięki współpracy z Roc Nation Distribution, opublikowała niedawno swoją pierwszą piosenkę „We’ll Be Gone in the Morning”.

Muzyczny światowy debiut miał miejsce 25 października i połączony był z premierą teledysku nakręconego do tego utworu, który punktualnie o godz. 6 wieczorem czasu nowojorskiego udostępnił YouTube. W tym samym momencie piosenka pojawiła się na wielu platformach streamingowych, m.in. na Spotify i Apple Music. Natomiast dzięki znanej promotorce Alinie Dragan i prowadzonemu przez nią branżowemu portalowi radiowemu (www.radionewsletter.pl), trafiła także do wszystkich polskich stacji radiowych. W ten sposób spełniło się jedno z największych marzeń Wioli Gaidy, która była wniebowzięta, gdy jej utwór pojawił się na antenie największej polonijnej rozgłośni nadającej z Chicago – Polski FM.

„To był pierwszy raz, gdy usłyszałam swoją muzykę na falach radiowych. Nie była to tylko sama piosenka, ponieważ prowadzący wspomniał również kilka słów o mnie i mojej historii, która kryje się za tym utworem. Sama nie wiedziałam, co zostanie powiedziane, więc słuchałam z szeroko otwartymi oczami. Później, gdy nadszedł czas na piosenkę, przyszło wielkie szczęście pomieszane z niedowierzaniem. Opublikowałam z tego momentu wideo na Instagramie, a cała moja reakcja jest podzielona na zabawne fragmenty: widać, jak raz myślę głęboko, potem nie dowierzam, cieszę się, skaczę z radości, znowu jestem zamyślona, później zapada cisza, by nagle pojawił się ogrom emocji, i tak w kółko” – opowiada Violett Gaida. Wówczas zaczęły do niej wracać wspomnienia sprzed wielu lat.

„Myślałam wtedy o sobie, o tamtej dziewczynie z małego polskiego miasteczka Olesno, która marzyła o życiu w Nowym Jorku i realizowaniu się muzycznie. Krótko po tym otrzymałam wiadomość, że inna stacja radiowa chce zagrać mój utwór i zaprosić mnie na antenę, bym mogła podzielić się swoją historią” – dodaje debiutująca wokalistka, i zarazem doświadczona i popularna modelka. Jej piosenka jest bardzo osobista i związana z tragicznymi przeżyciami.

Okładka singla „We’ll Be Gone in the Morning” wydanego przez Violett Gaidę / Foto: MATERIAŁY PROMOCYJNE

WE’LL BE GONE IN THE MORNING

Urodzona w Oleśnie (województwo opolskie) i obecnie mieszkająca w Nowym Jorku Wiola Gaida swoją karierę rozpoczęła w 2017 roku jako modelka. Mając wówczas 20 lat podpisała swój pierwszy kontrakt i od tego czasu współpracowała z agencjami modelingowymi w Tajwanie, Bangkoku, Hongkongu, Singapurze, Meksyku i Stanach Zjednoczonych. Mimo sukcesów na tzw. wybiegu i w branży reklamowej, muzyka zawsze była jej prawdziwą pasją, którą zaczęła realizować po przeprowadzce do Nowego Jorku.

Muzyczną podróż rozpoczęła pod artystycznym pseudonimem jako Violett Gaida, przy ogromnym wsparciu chłopaka, który aktywnie pomagał jej przy nagrywaniu debiutanckiego utworu.

„Byliśmy razem w studiu. On był moim największym wsparciem” – wspomina wokalistka. Nad swoim pierwszym singlem współpracowała z producentem Chazem Mishanem, znanym ze współpracy z takimi artystami jak Jason Derulo i Lil Wayne, oraz Matluckiem, nominowanym do nagrody Grammy autorem tekstów. Niestety, kilka dni po nagraniu utworu „We’ll Be Gone in the Morning” wydarzyła się ogromna tragedia – chłopak Violett zginął w katastrofie lotniczej. Zadziwiający jest fakt, że tekst utworu zdawał się przewidywać to wydarzenie: „Will you still be here when the sun is up? Where do you belong? Coz something tells me, we’ll be gone in the morning”. Mimo że początkowo podczas pracy nad piosenką nikt nie miał żadnych realnych skojarzeń z tymi słowami, to po tragicznym wydarzeniu były one jego uosobieniem.

„Pamiętam, jak po skończeniu nagrywania ostatnich partii, otrzymałam telefon: ‘He was gone…’” – wspomina Violett. Utwór ten nabrał nowego, głębszego znaczenia po jej bolesnej stracie.

„To, co zaczęło się jako piosenka, stało się dla mnie czymś więcej – tłumaczy wokalistka.

Po śmierci ukochanego chłopaka znalazła ona nowy sens w swojej twórczości.

„To nie była już tylko piosenka, ale projekt nadziei i uzdrowienia” – wyjaśnia Violett Gaida. Ta zmiana perspektywy skłoniła ją do stworzenia teledysku pełnego metafor i symboliki. W wideoklipie eksplorowane są cztery żywioły – woda, ogień, ziemia i powietrze – jako symbole emocjonalnych etapów żałoby i straty. Narracja teledysku przenika granice czasu, przedstawiając tajemniczą postać poruszającą się między przeszłością, teraźniejszością a przyszłością, a piosenka stała się potężnym hołdem dla miłości, straty i przemiany.

Kadr z teledysku do piosenki „We’ll Be Gone in the Morning” / Foto: MATERIAŁY PROMOCYJNE

Oprócz muzyki, polska wokalistka i modelka aktywnie buduje społeczność na Instagramie, Facebooku, Twitterze i TikToku, w której jej odbiorcy mogą czuć się bezpieczni w swojej otwartości. Łączy swoje osobiste doświadczenia z przesłaniami nadziei, duchowości, zrozumienia i akceptacji.

„Jeśli kiedykolwiek musiałeś się pożegnać z kimś, kogo kochasz, ta przestrzeń jest dla ciebie. Nie jesteś sam” – podkreśla Violett Gaida.

Jej piosenka, która powoli staje się przebojem, łączy popowy klimat z wibracjami R&B oraz z elektronicznym brzmieniem, tworząc eksperymentalną i świeżą mieszankę muzyczną. Choć można by się spodziewać wolnego, melancholijnego tonu, warto pamiętać, że utwór został nagrany przed tragicznym w skutkach wypadkiem lotniczym, z zamiarem, by był pełen energii i optymizmu. Śmiało można stwierdzić, że jest to dynamiczna mieszanka uczuć, emocji i dźwięków.

„We’ll Be Gone in the Morning” jest już dostępny na ponad 57 różnych platformach streamingowych. Liczba odsłon teledysku i odsłuchań piosenki rośnie bardzo szybko. Pojawiają się także pod nimi, jak również pod wpisami wokalistki na Instagramie, ciekawe i miłe wiadomości od fanów, znajomych oraz rodziny. To wszystko daje jej ogromny impuls do tworzenia.

„Najczęstsze komentarze, jakie dostaję, dotyczą tego, że słuchacze mają ciarki na całym ciele. Niektórzy nawet przesyłają mi wideo, by to pokazać. Inni piszą, że melodia piosenki nie może wyjść im z głowy przez całe dni. Dostaję też wiadomości, że słuchają jej na siłowni lub jadąc do pracy, że dodaje im energii, że do niej tańczą, i żebym o nich nie zapomniała jak będę robiła duże koncerty. Są też tacy, którzy twierdzą, że odczuwają energię płynącą z teledysku i utworu, niemal jakby była nie z tego świata. Wtedy myślę o moim nieżyjącym już partnerze, który jest częścią tej piosenki” – stwierdza wokalistka.

Zdjęcie zrobione podczas kręcenia teledysku do piosenki „We’ll Be Gone in the Morning” / Foto: MATERIAŁY PROMOCYJNE

PAMIĘTAJMY O TYCH CO ODESZLI

W związku z niedawnym Dniem Wszystkich Świętych, Violett Gaida przeprowadziła kampanię #HeartsToTheSky. Polegała ona na wysyłaniu energii miłości do nieba dla tych, którzy odeszli oraz wsparcia dla osób przeżywających stratę bliskich. W praktyce chodziło o opublikowanie w mediach społecznościowych nagranego prywatnego wideo w określonej formie.

„Ten projekt pokazał mi bardzo wiele i dał szansę nawiązać głębszą więź z fanami. Otrzymałam nawet wiadomości od uczestników, że dzięki postom, niektórzy z ich znajomych, którzy stracili kogoś bliskiego, znaleźli odwagę, by się otworzyć i odezwać” – mówi z dumą wokalistka. Wyjaśnia też, że były to osoby, które wcześniej nie miały nikogo, z kim mogłyby porozmawiać o swojej stracie.

Violett Gaida zdradziła również, że dzięki tej piosence ona sama otrzymuje ogromne wsparcie od rodziny jej zmarłego partnera.

„Co kilka dni wysyłają mi wiadomości, wyrażając wdzięczność, radość i dumę, co jest dla mnie niezwykle cenne. Jego mama i tata nazywają mnie swoją córką” – podkreśla piosenkarka. Dodaje również, że od momentu tragicznego wypadku aż do dziś, wydarzyło się wiele magicznych rzeczy, o których niektórzy powiedzieliby „to niemożliwe” lub uznali za paranormalne.

Dla Violett Gaidy wydanie singla jest spełnieniem marzeń / Foto: MATERIAŁY PROMOCYJNE

„Uważam, że podzielenie się tymi doświadczeniami mogłoby dać wielu ludziom spokój, nadzieję i zmienić ich spojrzenie na życie oraz życie po śmierci, na bardziej pozytywne i radośniejsze” – stwierdza Violett Gaida.

Premiera singla oraz teledysku, a także bardzo pozytywne przyjęcie piosenki „We’ll Be Gone in the Morning” przez publiczność i fanów, jak również pozytywna reakcja na jej akcję #HeartsToTheSky sprawiły, że polska wokalistka i modelka znów „nabrała wiatru w żagle” i ochoty do tworzenia muzyki.

„Co mogę dodać? Jestem w szoku. Piosenka dostaje skrzydeł. Znajduje się na wielu playlistach, a ludzie z branży twierdzą, że ma potencjał na hit. Niedawno zwróciła uwagę osoby odpowiedzialnej za synchronizację muzyki do produkcji Disneya, STARZ, CBS i MTV. Ta osoba powiedziała, że kocha mój utwór i chce porozmawiać o szczegółach współpracy – mówi z dumą Violett Gaida. – Ludzie są w szoku, a moja mama mówi: 'Lecisz jak rakieta, nie mieści mi się w głowie, co ty wyprawiasz!’ A ja jej odpowiadam, że przynajmniej jej ze mną nie jest nudno” – opowiada wokalistka zapewniając, że to dopiero początek.

„Jeszcze się porządnie nie rozkręciłam, więc niech zapnie lepiej pasy” – dodaje na zakończenie.

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner