Raport inspektora generalnego CIA krytykuje swoich czołowych lekarzy za niewłaściwe podejście w przeszłości do dolegliwości spowodowanych tzw. syndromem hawajskim. Według piątkowego „New York Timesa” ofiary z objawami miały problem z dostępem do szybkiej opieki medycznej.
„Dyplomaci i urzędnicy CIA zaczęli zgłaszać dolegliwości wynikające z dziwnych incydentów poczynając od 2016 roku w Hawanie. Później także pracownicy rządowi i członkowie ich rodzin przebywający w Chinach, Austrii, Serbii i innych miejscach zgłaszali objawy” – pisze „NYT”. Jako dolegliwości wymienia m.in. przewlekły ból głowy, zawroty głowy i nudności.
Wielu ekspertów badających skany mózgów ofiar jest przekonanych o spowodowaniu niektórych incydentów przez ukierunkowaną energię lub fale radiowe.
Gazeta nowojorska powołując się na swe źródła zwraca uwagę, że w kadencji prezydenta Donalda Trumpa, także niektórzy pracownicy CIA mieli wątpliwości co do schorzeń związanych z syndromem hawańskim.
„Raport pojawia się w momencie, kiedy agencja zaczęła dokonywać płatności na rzecz niektórych ofiar anomalnych, zdaniem rządu, incydentów zdrowotnych. Ofiary były sfrustrowane wnioskami wywiadu, że schorzenia nie były wynikiem ogólnoświatowej kampanii wrogiego kraju, jakim jest Rosja” – zauważył „NYT”.
Przytoczył wypowiedź jednej z ofiar syndromu, Marka E. Polymeropoulosa z CIA, który – jak twierdzi – doświadczył objawów w czasie podróży do Moskwy w 2017 roku.
„Opóźnienie w zapewnieniu opieki zdrowotnej, czego wielu doznało, skomplikowało ich powrót do zdrowia” – argumentował.
Dokument przesłany w tym tygodniu do Kongresu USA jest w większości utajniony. Według rzeczniczki CIA raport obejmował lata 2016 do 2020.
„Podczas gdy niektóre ofiary sądzą, że incydenty zostały spowodowane przez obce siły, śledczy CIA nie znaleźli na poparcie tego żadnych dowodów” –zaznaczył „NYT”.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)