Janusz M. Szlechta
Artystka i projektantka mody Uta Szczerba była bohaterką spotkania, które miało miejsce w piątek, 15 listopada, w Centrum Polsko-Słowiańskim na Greenpoincie. Spotkanie odbyło się pod hasłem „Farewell to the past, greeting to the future”. Artystka oświadczyła, że hasło jest efektem jej decyzji, gdyż właśnie „żegna się z przeszłością i wita z przyszłością”.
Osoby wchodzące do sali witały prace artystyczne rozmieszczone na ścianach: fotografie, obrazy, ikony, a także obrazy malowane na jedwabiu. Na scenie leżały natomiast piękne kapelusze, rękawiczki mitenki i paski, a na specjalnych wieszakach wisiały żakiety, spódniczki, kamizelki asymetryczne. Cała ta kolekcja przeznaczona na aukcję była wykonana ze skóry. To robiło wrażenie i pokazywało rozmiar talentów artystki. Nie są to tylko szyte na maszynie żakiety czy spódniczki. Dziennikarka Bernadine Morris w artykule, który opublikowała w 1992 roku w dzienniku „The New York Times”, opisała jej prace i nazwała Utę „rzeźbiarką w skórze”. Aplikacje, które ona stosuje, dają efekt płaskorzeźby.
Chciała rzucić Amerykanów na kolana
Jakub Polaczyk powitał gości wraz z artystką i zaprosił ją na scenę. Usiedli obok dużego ekranu, na którym pojawiały się zdjęcia pokazujące jej drogę życiową, jak zmieniała się na przestrzeni lat oraz jej osiągnięcia artystyczne. Ten przegląd zdjęć przygotował właśnie Jakub Polaczyk, postać dobrze znana nie tylko wśród Polonii. Jest to bowiem świetny kompozytor, pianista i pedagog – od 2015 roku wykłada w The New York Conservatory of Music. Pierwsze pytanie, jakie zadał Ucie, dotyczyło wyboru tytułu spotkania: „Farewell to the past, greeting to the future”. Co oznacza ta przeszłość i greeting w tytule?
– W pewnym momencie postanowiłam zerwać ze wszystkim, co nazywam „stare”. Stare to dla mnie coś, co robiłam kiedyś. Postanowiłam więc, że już czas robić cokolwiek innego, co będzie wypływało z mojej duszy. Od dawna marzyłam, aby zacząć pisać ikony. No i dojrzałam do tego. Dwie ikony wiszą na ścianie, można je obejrzeć. To jest moje przywitanie się z „nowym”. Niestety, żegnam się z modą, którą zajmowałam się od dziecka (praktykowałam u babci krawcowej – designerki). Postanowiłam się pożegnać z maszynami do szycia, a w domu nowojorskim mam ich pięć. Nie chcę już mieć nic do czynienia z maszynami i z materiałami. Chcę wrócić do malarstwa, czyli do czystej sztuki i uszanować dyplom uzyskany na Wydziale Grafiki Wizualnej w Katowicach, który był wówczas filią Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie – stwierdziła Uta.
Kiedy pojawiło się zdjęcie, na którym są wymienione różne miasta: Kraków, Łódź, Wrocław, Gdańsk i New York, Jakub zapytał Utę, co ją łączy z tymi miastami? Okazało się, że są to intrygujące historie, ale skupiła się na Gdańsku i Nowym Jorku.
– Ja lubię wciąż czegoś szukać w świecie jak ten ptak – powiedziała. – W Gdańsku mieszkam do dzisiaj na Zaspie. Kiedyś było tam lotnisko, a teraz jest wielkie osiedle. A w Nowym Jorku jestem już ponad 30 lat. Bo tam i tutaj mam swój dom. Do Nowego Jorku przyjechałam, aby rzucić amerykańskich projektantów mody na kolana, ale to oni rzucili mnie na kolana. Przyjechałam tylko na pół roku. Miałam szczęście, bo zamieszkałam u dobrego polskiego Żyda Adama Kaufmana. Udostępnił mi darmowe mieszkanie, jak wielu ludziom, którzy musieli wyjechać z Polski w czasach Solidarności. Przywiozłam ze sobą kolekcję wyrobów ze skóry. Kiedy on to zobaczył, powiedział: „Pani Uto, Nowy Jork jest dla pani. A jak pani wyjedzie, to ja natychmiast umrę”. Nie mogłam więc zostawić tego dobrego człowieka. Poznałam u niego wielu wspaniałych ludzi. Wyprowadziłam się jednak, kiedy wnuk postanowił zamieszkać u dziadka z rodziną. Znalazłam inne mieszkanie w Inwood na Manhattanie, które mam do dzisiaj i jestem z tego bardzo zadowolona. Oczywiście, wynajmuję je od właściciela – dodała.
Uta była pomysłodawczynią spotkań rodaków przy pomniku króla Jagiełły w Central Park na Manhattanie, znanych jako Śniadania Wielkanocne. Organizowała je od 2000 do 2015 roku. Oczywiście spotkania te wciąż się odbywają. Na ekranie pojawiło się kilka zdjęć pokazujących to unikalne wydarzenie.
– Śniadania Wielkanocne to był mój pomysł – podkreśliła Uta Szczerba. – Dziękuję Januszowi Szlechcie, że mi przez wiele lat pomagał. Dziękuję Eli Święszek, że je kontynuowała. Każdy może dołączyć do grupy i pomóc w zorganizowaniu spotkania w danym roku. Spotykajmy się przy pomniku króla Jagiełły w Central Park, aby Wielkanoc była dla nas ważna, żeby świętowana była po polsku, zgodnie z polskimi tradycjami – podkreśliła.
Prowadzący przypomniał, że każdy ma swój american dream i zapytał Utę, czy też go miała.
– Miałam dużo marzeń. Wiele z nich się spełniło. Dzisiaj też marzę… – stwierdziła.
Fashion Shaw, czyli pokaz pięknych kapeluszy i nie tylko
A potem się zaczęło. Agata Galanis zaprosiła panie, które kochają kapelusze Uty, aby w tych kapeluszach się pokazały. Panie spacerowały po sali w pięknych, wręcz unikalnych kapeluszach wzbudzając zachwyt widzów. Dołączyły do nich dwie młodziutkie modelki
Tamara i Natalia. Można było oglądać także żakiety, płaszcze i sukienki ze skóry, wełny i jedwabiu, futrzane kurtki i płaszcze, rękawiczki, getry, szaliki, kapelusze i inne drobiazgi, w których modelki wyglądały fantastycznie. A wszystko to jest wymyślone, zaprojektowane i wykonane przez Utę.
Kiedy wiadomo już było, co na ten wieczór przygotowała, Mieczysław „Mietko” Rudek poprowadził aukcję. Emocji było sporo, bo też sporo było atrakcyjnych rzeczy do nabycia. Głównym nabywcą okazał się Zygmunt Staszewski. Zakupił dla siebie – za 600 dolarów – płaszcz skórzany, który zaprezentował Jakub Polaczyk. Natomiast za 1000 dolarów zakupił damski, skórzany komplet (spodnie, kamizelkę). Świetnie w nim prezentowała się wysoka modelka Natalia Pienkawa. Pan Zygmunt stwierdził, że jego córka jest bardzo podobna do modelki, więc na pewno też będzie świetnie wyglądać w tym stroju.
Uta ufundowała nagrody, które – za darmo – można było wylosować podczas loterii. Wylosowało je 5 osób. Były to: kapelusik, dwa skórzane, asymetryczne paski koloru oliwkowego i czarnego, fantazyjna skórzana opaska na głowę i rękawiczki mitenki. Pani, która wylosowała te rękawiczki, stwierdziła, że oprawi je w ramkę i powiesi na ścianie, gdyż w istocie jest to dzieło sztuki.
Agata Galanis podziękowała wszystkim modelkom za to, że tak pięknie zaprezentowały piękne ubrania. W większości są to klientki, koleżanki i przyjaciółki Uty, które wcześniej zakupiły jej kapelusze. Natomiast „Mietko” Rudek na zakończenie zwrócił się do uczestników spotkania:
– Jeśli ktoś z państwa jest zainteresowany nabyciem tych rzeczy, które są wystawione, proszę komunikować się z artystką.
To było naprawdę wyjątkowe spotkanie. Wiele osób podkreślało, że coś takiego się nie zdarza, ale zdarzyło się… dzięki Ucie. Opowiedziała nam o swoich artystycznych pasjach i o tym, że coś się kończy. Ale też zaczyna iść nową ścieżką artystyczną, więc życzymy jej powodzenia. No i chcielibyśmy te nowe owoce jej twórczości zobaczyć. Warto dodać, że jej damskie stroje w przeszłości kupowały w boutiqach na Manhattanie znane amerykańskie artystki.
Serdeczne podziękowania Uty
Następnego dnia po spotkaniu Uta wysłała specjalne podziękowania do jego uczestników.
„Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy przybyli, aby cieszyć się i świętować ze mną mój monumentalny pokaz sztuki i mody Pożegnanie z przeszłością i powitanie przyszłości. To był wspaniały wieczór, podczas którego miałam okazję podróżować z Wami przez lata mojej kariery zawodowej. Podzielić się z Wami moją pracą twórczą i artystyczną, projektowaniem mody, a zarazem ustąpić miejsca nowej erze sztuki. Podziękowanie kieruję do Centrum Polsko-Słowiańskiego, które udostępniło mi swoje przestrzenne pomieszczenie wystawiennicze. Ten wyjątkowy wieczór był także możliwy dzięki dobrym sercom i pomocy wielu moich drogich przyjaciół. Szczególnie dziękuję tym osobom, które wzięły udział w aukcji i zakupiły moje wyroby z unikalnej skórzanej kolekcji. Wiem, że sprawiłam radość tym osobom, które wygrały losy ufundowane przeze mnie. Był to kapelusik, skórzane dwa paski asymetryczne koloru oliwkowego i czarnego, a także skórzana fantazyjna opaska i rękawiczki mitenki. Osoba, która je wygrała, powiedziała, że oprawi je w ramkę i powiesi na ścianie, ponieważ to w istocie dzieło sztuki” – z radością i wdzięcznością Uta Szczerba.
Zdjęcia: Janusz M. Szlechta