Odkrywanie Peru (cz. 8)
Janusz M. Szlechta
DZIEŃ 14. CZWARTEK, 19 PAŹDZIERNIKA
PRZELOT SAMOLOTEM NAD LINIAMI NAZCA
Wcześnie rano, po śniadaniu w hotelu, pojechaliśmy na małe lotnisko w Nazca. Lotnisko nosi imię Marii Reiche Neuman – głównej badaczki i propagatorki linii Nazca. Linia lotnicza Movil Air obsługuje niewielką liczbę krajowych lotów czarterowych, gdyż głównym jej przeznaczeniem są loty turystyczne nad liniami Nazca. Cała nasza grupa zmieściła się w trzech niewielkich samolotach typu Cessna. Sam lot takim samolotem, który trwał ponad 30 minut, był niesamowitym przeżyciem, a do tego te linie Nazca… Do dziś kryją wielką tajemnicę. Pilot starał się pokazać nam jak najwięcej, a także opowiedział o tym tajemniczym miejscu. Podkreślił, że linie Nazca są skarbem archeologicznym Peru, który musi być chroniony i zachowany dla przyszłych pokoleń.
Rysunki Nazca to zestaw starożytnych geoglifów na pustyni Sechura w południowym Peru, niedaleko miasta Nazca. Większość z nich przypomina ptaki, ryby, płomienie i małpy, ale są też postacie ludzkie i abstrakcyjne. Niektóre z nich mają ponad 300 metrów długości. Usytuowane są na obszarze liczącym ponad 50 kilometrów długości i 14 kilometrów szerokości, pomiędzy 419. a 465. kilometrem autostrady Panamerykańskiej. Nie ma pewności, ale naukowcy uważają, że zostały one stworzone przez Indian Nazca między rokiem 300. przed naszą erą a 700. naszej ery. Chociaż nie wiadomo na pewno, dlaczego stworzyli te linie, uważa się, że były one używane w ceremoniach religijnych i rytuałach rolniczych. Indianie Nazca czcili góry i rzeki jako bogów i wierzyli, że te postacie pomogą im się z nimi komunikować. Znani też byli ze swoich zdolności w rolnictwie i budowie podziemnych akweduktów do nawadniania ich pól. Kultura Nazca zniknęła około VII wieku naszej ery, ale jej artystyczne i architektoniczne dziedzictwo przetrwało do dziś.
Lecąc samolotem nad pustynią widzieliśmy ogromne figury stworzone na skalno-piaszczystym płaskowyżu. Niektóre rysunki nabierały kształtów, tworząc wzory geometryczne takie, jak trapezy, prostokąty czy trójkąty. Inne układały się w kształty przypominające małpę, kolibra lub pająka. Ponieważ na pustyni deszcze pojawiają się bardzo rzadko, rysunki pozostają generalnie nienaruszone. Pilot często zawracał nad rysunkami, aby mogli je zobaczyć ci, którzy siedzieli z lewej i z prawej strony.
Dowiedzieliśmy się też, jak odkryto linie Nazca. Po raz pierwszy zostały zbadane w 1926 roku przez peruwiańskiego archeologa Torbibo Mejia Xesspe. 22 czerwca 1941 roku zaczął je badać amerykański profesor Paul Kosok. Stwierdził, że linie Nasca są kalendarzem astronomicznym. Według jego teorii, linie były zorientowane zgodnie z ruchami słońca, księżyca i gwiazd. Liczby natomiast przedstawiają symbole religijne lub mitologiczne związane z kalendarzem. Podkreślił, że linie są zorientowane w stronę równonocy i przesilenia, czyli pór roku, kiedy gwiazdy są najwyżej na niebie. Ponadto w otoczeniu linii natrafił na pozostałości instrumentów astronomicznych.
Jego śladami poszła niemiecka archeolog Maria Reiche Neuman, znana też jako Lady of the Lines. To ikoniczna postać w Peru. Całe swoje życie poświęciła badaniu, obronie i konserwacji linii Nazca. Wytrwale broniła teorii Paula Kosoka dotyczących astronomicznego i kalendarzowego ich przeznaczenia. Samodzielnie walczyła o ochronę tego miejsca. Zamieszkała nawet w małym domku w pobliżu pustyni, aby osobiście chronić rysunki przed lekkomyślnymi turystami.
Oczywiście teorii na temat powstania linii Nazca jest wiele. Są nawet takie, które mówią, że ich twórcami byli kosmici. Jedno jest pewne – jest to niepowtarzalne miejsce, warte zobaczenia.
Po opuszczeniu samolotów, wróciliśmy do hotelu Hacienda Majoro w Nazca. W restauracji hotelowej zjedliśmy obiad. Wypiliśmy też po lampce wina za szczęśliwy lot. Nasz szef Jurek Majcherczyk i peruwiański przewodnik Marek Zakrzewski wręczyli całej grupie certyfikaty potwierdzające, że odbyliśmy lot samolotem nad liniami Nazca. Każdy certyfikat jest napisany w języki hiszpańskim: MovilAir certifica que ha sobrevolado las enigmaticas Lineas de Nasca, Patrimonio Cultural de la Humanidad, a bordo de nuestra Aeronave (Movil Air zaświadcza, że – tu imię i nazwisko –przeleciał(a) nad tajemniczymi liniami Nazca, kulturowym dziedzictwem ludzkości, na pokładzie naszego samolotu).
EL CATADOR, CZYLI BLISKO PISCO
Pożegnaliśmy się z Nazca i wyruszyliśmy busem do Limy. Do pokonania mieliśmy 438 kilometrów. Po drodze czekała na nas kolejna przygoda. Po dwóch godzinach jazdy zatrzymaliśmy się na peryferiach miasta Ica, aby zobaczyć z bliska restaurację El Catador i dokonać degustacji win oraz pisco produkowanych w tutejszej winiarni. Firma rozpoczęła działalność w roku 1856. Wina tutaj wytwarzane smakowały nam wyjątkowo, a pisco o smaku cytrynowym (o innych smakach również) jeszcze bardziej.
W pobliżu tej jest jeszcze druga, wyjątkowa winnica Tacama, najstarsza w Peru. Została założona w 1540 roku przez Francisco de Carabantesa – hiszpańskiego pioniera, który zasadził wówczas pierwsze winorośle w gorącej dolinie Ica. Przywieziona z Wysp Kanaryjskich winorośl przystosowała się i zakorzeniła w tym miejscu. Ta winnica to nie tylko tradycja, bogata historia, wspaniałe wina i podobno także świetna kuchnia, ale również architektura. Jest tu nie tylko winnica i restauracja, ale także śliczny kościół i wieża widokowa. Niestety, zabrakło nam czasu, aby zobaczyć tę winnicę i skosztować jej win.
Po obiedzie w restauracji El Catador ruszyliśmy do Limy. Naszym głównym celem było lotnisko, z którego mieliśmy polecieć do Newarku w New Jersey i tym samym zakończyć przygodę w Peru.
POŻEGNANIE Z LIMĄ
Do stolicy Peru dotarliśmy, kiedy już było ciemno. Na szczęście mieliśmy jeszcze trochę czasu na krótki spacer po mieście. No bo trudno wyobrazić sobie sytuację, że jesteśmy w stolicy Peru, a nie zobaczymy i nie poczujemy tego miasta.
Lima, czyli „Miasto Królów”, to największe miasto w Peru, położone nad Oceanem Spokojnym. Z drugiej strony widać wysokie góry Andy. Miasto Ciudad de los Reyes, dzisiaj znane jako Lima, założone zostało 18 stycznia 1535 roku przez hiszpańskiego konkwistadora Francisca Pizarro. On też przyczynił się du upadku państwa Inków. Od 1535 roku Lima była stolicą wicekrólestwa Peru, a od roku 1821 jest stolicą Republiki Peru. Obecnie miasto, wraz z peryferiami, liczy ponad 11 milionów ludzi, a to oznacza, że w Limie mieszka prawie jedna trzecia populacji Peru.
Udało nam się dojechać autobusem, mimo ogromnych korków na ulicach, do centrum miasta. Przeszliśmy kilkoma ulicami, również pełnymi ludzi. Duże wrażenie zrobił na nas widok wzgórza San Cristobal, z ogromnym oświetlonym krzyżem na szczycie.
Naszym głównym celem była najstarsza część miasta, czyli Plaza de Armas. W tym historycznym centrum znajdują się bowiem najważniejsze zabytki stolicy Peru. Na środku placu znajduje się fontanna z 1650 roku, wykonana z brązu. Wokół placu położone są: Pałac Prezydencki (oficjalna siedziba prezydenta państwa), katedra (Catedral de Lima) – tutaj został pochowany ten, który podbił Peru, czyli Francisco Pizarro oraz Pałac Arcybiskupi.
POLSKIE ŚLADY W LIMIE
Jurek Majcherczyk przybliżył nam postać wybitnej badaczki historii kultur andyjskich Marii Rostworowskiej. Urodziła się 8 sierpnia 1915 roku w Limie jako jedyne dziecko polskiego arystokraty Jana Jacka Rostworowskiego i peruwiańskiej ziemianki Rity Anny Tovar del Valle. Żyła 100 lat, zmarła w 2016 roku. Była współzałożycielem Instituto de Estudios Peruanos w Limie. Pełniła funkcję dyrektora Narodowego Muzeum Historii w Limie. Napisała książkę „Historia Państwa Inków”. Państwo Inków powstało w XV wieku, w środkowych Andach, jako ostatni etap kształtowania się wysoko rozwiniętych kultur przedhiszpańskich. Maria Rostworowska sięgnęła do rzadkich źródeł – prowincjonalnych dokumentów i relacji nieinkaskich, prezentujących punkt widzenia lokalnych społeczności – pokazując, jak wielką mozaiką polityczną, społeczną i religijną było państwo Inków. Było fenomenem w dziejach powszechnych. U szczytu swej ekspansji obejmowało tereny wzdłuż wybrzeża Pacyfiku i na wschodnich stokach Andów, należące do dzisiejszego Peru, Boliwii, Ekwadoru, Kolumbii i Argentyny. Praca Marii Rostworowskiej weszła już do kanonu książek o Inkach.
Znaleźliśmy tu też inne polskie ślady. Otóż dowiedzieliśmy się, że znakomity polski architekt Ryszard Jaxa Małachowski, który zamieszkał w Peru pod koniec 1911 roku, jest autorem projektów przebudowy Starego Miasta, katedry i Pałacu Prezydenta. Do jego osiągnięć należą m.in. Pałac Arcybiskupi (1924) i Pałac Rady Miejskiej (1944). Jest on twórcą projektu jednej z najważniejszych ulic Limy – Paseo de la República. Jędrzej Kotarski, pracownik naukowy Uniwersytetu Łódzkiego, w artykule „Ryszard Jaxa Małachowski – architekt, który stworzył Limę na nowo” (ukazał się w kwartalniku “Ameryka Łacińska” w Warszawie w 2020 roku) podkreślił, że wkład Małachowskiego w ukształtowanie współczesnej stolicy Peru jest znacznie większy, niż dotychczas przypuszczano.
Na tyłach Pałacu Prezydenckiego znajduje się miejska stacja kolejowa Desamparados, należąca do Centralnej Kolei Transandyjskiej. Dworzec ten, jak i projekt najwyżej na świecie biegnącej linii kolejowej, jest dziełem innego polskiego geniusza – Ernesta Malinowskiego. Zachwyca się nim cały świat. Centralna Kolej Transandyjska łączy Callao, czyli największy i najważniejszy port w Peru z miejscowością Huancayo w środkowej części kraju, na wysokości 3260 metrów nad poziomem morza. Najwyższy poziom osiąga na andyjskiej przełęczy Ticlio – 4818 m n.p.m.
Plaza de Armas w 1991 roku została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia w tym historycznym miejscu, aby je zapamiętać na długo. Potem udaliśmy się do autobusu i pojechaliśmy do portu lotniczego Lima – Jorge Chavez w mieście Callao, położonego 10 kilometrów od Limy. Samolot United Airlines miał wystartować o godzinie 11:05 w nocy, ale ostatecznie wystartował tuż po północy.
DZIEŃ 15. PIĄTEK, 20 PAŹDZIERNIKA. NEWARK
Na lotnisku w Newarku w stanie New Jersey wylądowaliśmy po godzinie 8 rano. Odebraliśmy bagaże. Uściskaliśmy się wszyscy na do widzenia. Obiecaliśmy sobie, że będziemy się spotykać przy różnych okazjach, bo trudno zapomnieć taką wyprawę, te niesamowite przeżycia w Peru i przyjaźnie, jakie się narodziły.
I oczywiście dzieliliśmy się wrażeniami z wyprawy. Niektóre udało mi się zapisać. Nie usłyszałem, aby ktoś narzekał i twierdził, że coś było nie tak.
Peru nie zapomnimy, chętnie tam wrócimy.
KONIEC
ZDJĘCIA: JANUSZ M. SZLECHTA