New York
59°
Fair
7:08 am6:14 pm EDT
3mph
46%
29.98
SatSunMon
68°F
73°F
68°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Wiadomości
Polska

Polska nie wyda Niemcom podejrzanego o wysadzenie Nord Stream. Ukrainiec dziękuje za wsparcie

17.10.2025

Sąd odmówił w piątek wydania władzom niemieckim Wołodymyra Żurawlowa, a także uchylił środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania i nakazał jego niezwłoczne zwolnienie. Mężczyzna był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania jako podejrzany o wysadzenie gazociągu Nord Stream.

W piątek w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyło się posiedzenie, na którym rozstrzygnięto, czy wydać stronie niemieckiej Wołodymyra Żurawlowa (jest zgoda na publikację pełnych danych i wizerunku – PAP), podejrzanego o wysadzenie gazociągu Nord Stream. Mężczyzna był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania wydanym przez służby niemieckie.

Sąd postanowił odmówić władzom niemieckim wydania Wołodymyra Żurawlowa, a także uchylić środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania i nakazać jego niezwłoczne zwolnienie. – Po pierwsze jest pan wolny – powiedział do ściganego sędzia Dariusz Łubowski.

Następnie zaznaczył, że wniosek władz niemieckich o wydanie mężczyzny nie zasługuje na uwzględnienie. Podkreślił, że przedmiotem postępowania nie było ustalenie, czy mężczyzna dopuścił się zarzucanego mu przez stronę niemiecką czynu, a jedynie czy czyn ten może stanowić podstawę do wykonania europejskiego nakazu aresztowania.

– Sąd polski nie dysponuje w tej sprawie żadnymi dowodami, albowiem strona niemiecka przesłała jedynie bardzo ogólne informacje – dodał.

Sędzia Łubowski w ustnym uzasadnieniu podkreślił, że nie ma jurysdykcji w zakresie ustalenia, czy to Żurawlow był sprawcą wysadzenia gazociągu Nord Stream. Wskazał, że sąd polski jest jednak zobowiązany zbadać, czy w sprawie zachodzą przeszkody do wydania ściganego władzom niemieckim.

Sędzia przypomniał, że obrona Wołodymyra Żurawlowa obszernie podnosiła zarzuty wobec niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, wskazując, że istnieje bezwzględna przeszkoda do wykonania ENA. – Podnosiła, że ewentualne wydanie ściganego do Niemiec naruszałoby prawa i wolności człowieka. Zdaniem obrony miałoby to wynikać z politycznego kontekstu tej sprawy i głębokiego upolitycznienia sądów niemieckich – mówił sędzia.

Zaznaczył, że „sprawa ta ma niezwykle emocjonalny kontekst polityczny, a polityka nie jest domeną sądu”. – Właściwość sądów ogranicza się wyłącznie do badania aspektów prawnych sprawy – powiedział sędzia.

Zwrócił uwagę, że w sprawie tej należało ocenić, czy czyn stanowi przestępstwo w rozumieniu prawa polskiego i nie zachodzą okoliczności prawne wyłączające odpowiedzialność karną ściganego.

Sąd wskazał też, że czyn ten został dokonany w czasie trwającej od 2014 roku „krwawej i ludobójczej napaści Rosji na Ukrainę”.

Zaznaczył, że wysadzenie infrastruktury krytycznej wrogiego państwa w trakcie pokoju przez służby specjalne czy grupy terrorystyczne jest sabotażem i stanowi przestępstwo. – Natomiast tego rodzaju działania podejmowane przez siły zbrojne i siły specjalne w trakcie wojny na infrastrukturę krytyczną agresora nie są sabotażem, a aktem dywersji, które w żadnym razie przestępstwami być nie mogą – powiedział sędzia.

– Innymi słowy Ukraina, o ile to Ukraina, siły specjalne i ścigany, czego sąd nie przesądza, zorganizowały zbrojną misję zniszczenia rurociągów wroga, to działania te nie były bezprawne. Przeciwnie, były uzasadnione, racjonalne i sprawiedliwe – powiedział sędzia.

Podkreślił też, że ściganemu, o ile był sprawcą tego czynu, przysługuje tzw. immunitet funkcjonalny. – Czyn ten ze względu na swój urzędowy charakter przypisany może być jedynie państwu, ewentualnie państwu ukraińskiemu, i tylko to państwo może za niego ponieść odpowiedzialność – mówił w uzasadnieniu sędzia.

Zaznaczył również, że wysadzenie rurociągu Nord Stream nie miało miejsca na terenie Niemiec, ale na wodach międzynarodowych.

Dodał, że rurociąg Nord Stream nie jest podmiotem niemieckim. Ocenił również, że przyjęta przez stronę niemiecką kwalifikacja czynu i jego opis budzą wątpliwości.

Po wyjściu z sali rozpraw obrońca Wołodymyra Żurawlowa, mec. Tymoteusz Paprocki zaznaczył, że to jeden z ważniejszych dni w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Adwokat wyraził zadowolenie, że sąd nie tylko uwzględnił argumentację przytoczoną przez obronę, ale „w ogóle poszedł dalej w zakresie dotyczącym możliwości ścigania obywateli Ukrainy” – powiedział.

Podkreślił, że od początku stawiał tezę, iż żaden obywatel Ukrainy nie może być ścigany ani skazany na terytorium Unii Europejskiej za działania wymierzone przeciwko Rosji i dzisiejsze postanowienie sądu okręgowego to potwierdza.

Dodał, że postanowienie to jest sygnałem dla Niemiec, że „prawo należy rozumieć” i należy je interpretować z duchem, dla którego zostało stworzone. – Sygnał, jaki dzisiaj płynie z sądu, jest właśnie taki, że prawo zawsze powinno stać po stronie osoby pokrzywdzonej, poszkodowanej, a nie być wykorzystywane instrumentalnie dla większych interesów – dodał.

Na ten aspekt zwrócił też uwagę sędzia. – Ukraińscy żołnierze i wszyscy działający w ramach sił zbrojnych Ukrainy, także sił specjalnych albo na zlecenie sił specjalnych, nie mogą być uznawani za terrorystów czy sabotażystów, albowiem realizując wszelkimi sposobami cel, jakim jest obrona ich ojczyzny, osłabiają wroga – podkreślił wcześniej sędzia Dariusz Łubowski.

W styczniu 2022 r. sędzia Dariusz Łubowski wydał wyrok o niedopuszczalności ekstradycji białoruskiego opozycyjnego blogera Sciapana Puciły. Wówczas prokuratura generalna Białorusi poinformowała o wszczęciu postępowania karnego wobec polskiego sędziego. (PAP)

akuz/ mas/ mark/ mhr/

Wołodymyr Żurawlow: Dziękuję Polakom i Ukraińcom za wsparcie

Dziękuję Polakom i Ukraińcom za wsparcie – powiedział ścigany przez stronę niemiecką za udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream Wołodymyr Żurawlow po tym, jak polski sąd odmówił wydania go władzom niemieckim. Zaznaczył, że w Niemczech nie mógłby liczyć na sprawiedliwy proces.

Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił w piątek wydania władzom niemieckim Wołodymyra Żurawlowa, a także uchylił mu areszt i nakazał niezwłoczne zwolnienie. Mężczyzna był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania jako podejrzany o wysadzenie gazociągu Nord Stream.

Wołodymyr Żurawlow zapytany w Telewizji Republika o postanowienie sądu stwierdził, że nie spodziewał się, iż sprawa pójdzie tak szybko.

– Wierzyłem, że ten wyrok będzie po mojej stronie – powiedział Żurawlow.

Odnosząc się do kwestii zatrzymania i swojego aresztu, wskazał, że „to było trudne” oraz że od razu zabrano mu wszystkie telefony i nie miał kontaktu z żoną ani z rodziną.

– Po co Niemcy przychodzą do domów polskich? – pytał Żurawlow. Zaznaczył, że wszyscy Ukraińcy są bohaterami w wojnie z Rosją, od małych dzieci po starszych ludzi i żołnierzy. – Wszyscy Ukraińcy robią, co mogą zrobić, by ta wojna została zakończona – zaznaczył Żurawlow.

Podkreślił, że nie dokonał żadnego przestępstwa. Stwierdził, że jeśli oskarża się go dlatego, że jest nurkiem, to każdy nurek z Ukrainy może być tak samo oskarżony. Podziękował też wszystkim Polakom i Ukraińcom za wsparcie.

– Myślę, że w Polsce jest bezpiecznie, ale nie do końca, bo jest jeszcze Rosja – mówił.

Zapytany o wysadzenie rurociągu Nord Stream wyjaśnił, że dla Ukraińców wstrzymanie jego działania oznacza wstrzymanie finansowania wojny, czyli że Rosji nie wystarczy pieniędzy, żeby dalej ją toczyć.

Zapytany z kolei o kwestię zadośćuczynienia ze strony niemieckiej za areszt podkreślił, że kiedy w nim przebywał, nie mógł prowadzić biznesu. Ocenił też, że nie miałby uczciwego procesu w Niemczech.

Po wydaniu postanowienia sędzia Dariusz Łubowski w ustnym uzasadnieniu wskazywał m.in., że nie ma jurysdykcji w zakresie ustalenia, czy to Żurawlow był sprawcą wysadzenia gazociągu Nord Stream. Wskazał, że sąd polski jest jednak zobowiązany zbadać, czy w sprawie zachodzą przeszkody do wydania ściganego władzom niemieckim.

Zaznaczył, że „sprawa ta ma niezwykle emocjonalny kontekst polityczny, a polityka nie jest domeną sądu” oraz, że czyn ten został dokonany w czasie trwającej od 2014 r. „krwawej i ludobójczej napaści Rosji na Ukrainę”.

Zaznaczył, że wysadzenie infrastruktury krytycznej wrogiego państwa w trakcie pokoju przez służby specjalne czy grupy terrorystyczne jest sabotażem i stanowi przestępstwo.

– Natomiast tego rodzaju działania podejmowane przez siły zbrojne i siły specjalne w trakcie wojny na infrastrukturę krytyczną agresora nie są sabotażem, a aktem dywersji, które w żadnym razie przestępstwami być nie mogą – powiedział sędzia.

Podkreślił też, że ściganemu, o ile był sprawcą tego czynu, przysługuje tzw. immunitet funkcjonalny. – Czyn ten ze względu na swój urzędowy charakter przypisany może być jedynie państwu, ewentualnie państwu ukraińskiemu, i tylko to państwo może za niego ponieść odpowiedzialność – mówił w uzasadnieniu sędzia.

Dodał, że wysadzenie rurociągu Nord Stream nie nastąpiło na terenie Niemiec, ale na wodach międzynarodowych. Podkreślił, że rurociąg Nord Stream nie jest podmiotem niemieckim. Ocenił również, że przyjęta przez stronę niemiecką kwalifikacja czynu i jego opis budzą wątpliwości.

Na postanowienie warszawskiego sądu okręgowego można wnieść zażalenie do sądu apelacyjnego. (PAP)

akuz/ joz/ mhr/

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner