Federalny sąd apelacyjny odrzucił w poniedziałek wniosek prezydenta USA Donalda Trumpa o uchylenie wyroku ławy przysięgłych, która przyznała pisarce E. Jean Carroll 83,3 mln dolarów odszkodowania za zniesławienie. Trump publicznie podważył jej oskarżenia o napaść seksualną, do której miało dojść około 1996 r.
Sąd Apelacyjny Drugiego Okręgu Stanów Zjednoczonych na Manhattanie jednomyślnie uznał, że argumenty Trumpa są bezpodstawne, a wyrok ze stycznia 2024 r. nie wymaga uchylenia, mimo że prezydent powoływał się na rzekomy immunitet, wynikający z pełnienia urzędu głowy państwa.
„Odszkodowania, należnie przyznane przez ławę przysięgłych, były słuszne w świetle nadzwyczajnych i rażących faktów w tej sprawie” – orzekł trzyosobowy panel sędziowski.
To kolejna przegrana Trumpa w sporze z Carroll. Już wcześniej, 13 czerwca 2024 r., ten sam sąd apelacyjny utrzymał w mocy odrębny wyrok z maja 2023 r., przyznający pisarce 5 mln dolarów za podobne zniesławienie oraz napaść na tle seksualnym, choć bez stwierdzenia gwałtu.
Jak przypomniała agencja Reutera, Carroll, dziś 81-letnia była felietonistka magazynu „Elle”, twierdzi, że Trump zaatakował ją seksualnie około 1996 r. w przymierzalni domu towarowego Bergdorf Goodman na Manhattanie. Po raz pierwszy upubliczniła swoje oskarżenia w 2019 r. Trump stanowczo im zaprzeczył, wyznając w rozmowie z dziennikarzem, że Carroll „nie jest w jego typie” oraz że zmyśliła całą historię, by promować swoją książkę „Po co nam mężczyźni?”. Republikanin zasadniczo powtórzył swoje zarzuty w październiku 2022 r. na platformie Truth Social. Skutkowało to wówczas nałożeniem na Trumpa kary w wysokości 5 mln dolarów.
W przypadku nowszego wyroku, kwota 83,3 mln dolarów obejmuje 18,3 mln dolarów jako rekompensatę za straty moralne i wizerunkowe Carroll oraz 65 mln dolarów tytułem odszkodowania.
W apelacji Trump przekonywał, że orzeczenie Sądu Najwyższego USA z lipca 2024 r., które przyznało byłym prezydentom szeroki immunitet karny za działania podjęte podczas sprawowania urzędu, powinno chronić go również w tej sprawie cywilnej. Argumentował, że wypowiedzi z 2019 r. były częścią jego działalności jako urzędującego prezydenta, a odebranie mu immunitetu stanowiłoby niebezpieczny precedens i zagrożenie dla niezależności władzy wykonawczej.
Błędem sędziego okręgowego Lewisa Kaplana, prowadzącego oba procesy, było – w opinii Trumpa – usunięcie jego zeznania. Republikanin przekonywał, że wypowiadając się o Carroll, „chciał po prostu bronić siebie, swojej rodziny i, szczerze mówiąc, urzędu prezydenta”.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ szm/