Stowarzyszenia Polsko-Amerykańskich Agentów Turystycznych – Society of Polish American Travel Agents in USA and Canada (SPATA) obchodzi w tym roku 65-lecie nieprzerwanej działalności. Stąd też organizowane są różnego rodzaju wydarzenia związane z tą ważną rocznicą. W sobotę, 22 marca, w pięknym lokalu Royal Manor w Garfield, w stanie New Jersey, odbył się Bal Jubileuszowy – Grand Tourism Ball SPATA.
SPATA, czyli Society of Polish American Travel Agents, zrzesza agentów turystycznych pochodzenia polskiego, działających na terenie USA i Kanady. Organizacja ta od lat odgrywa ważną rolę w promowaniu turystyki między Polską a Stanami Zjednoczonymi. Bal odbył się pod patronatem konsula generalnego RP w Nowym Jorku, Mateusza Sakiewicza. Uczestniczyli w nim członkowie organizacji, ale też zaproszeni goście z Polski, a wśród nich prezes Polskiej Organizacji Turystycznej Rafał Szmytke.
„First Look”, czyli unikalna wystawa zdjęć
Uczestnicy balu, wchodząc do głównego hallu, witali się wzajemnie z uśmiechem, ale też mieli okazję obejrzeć wyjątkową wystawę zdjęć, których autorem jest Miłosz Pierwoła. Wystawa zatytułowana „First Look” (Pierwsze Spojrzenie) poświęcona jest Kopalni Guido w Zabrzu – miejscu, które idealnie obrazuje transformację regionu z przemysłowego serca Śląska w kierunku turystyki postindustrialnej. Wystawa przenosi widza aż 320 metrów pod ziemię – do autentycznych podziemi dawnej kopalni węgla kamiennego, które dziś tętnią życiem kulturalnym. Zaangażowanie wielu instytucji, ale przede wszystkim samorządu miejskiego Zabrza, na czele z byłą panią prezydent Małgorzatą Mańką-Szulik, doprowadziło do zatrzymania działań likwidatorskich i utworzenia w 2007 roku Zabytkowej Kopalni „Guido”, jako samodzielnej instytucji kultury Miasta Zabrze i Województwa Śląskiego. W kwietniu 2013 r. połączono Kopalnię „Guido” z Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu w jedną instytucję o nazwie Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu. Kopalnia została założona przez hrabiego Guido Henckela von Donnersmarcka, który otrzymał nadanie górnicze 2 października 1855 roku, a założony obiekt otrzymał jego imię. Pani prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik była honorowym gościem balu.
Wspaniali goście, wspaniała atmosfera
Mistrzem ceremonii był Edward Pierwoła, który zapraszał i przedstawiał gości. Wspierali go w tym Honorata Pierwoła – prezes SPATA (żona pana Edwarda) oraz Piotr Pachacz – wiceprezes SPATA.
Najpierw powitali gości z Polski: Rafała Szmytke – prezesa Polskiej Organizacji Turystycznej, Małgorzatę Mańka-Szulik – prezydent miasta Zabrze w latach 2006-2024, Jana Korsaka – przedstawiciela Stowarzyszenia Wspólnota Polska. Lista gości była długa i wszyscy zostali serdecznie powitani: wicekonsul Wiktor Cichecki z Konsulatu RP w Nowym Jorku, Agnieszka Kulikowski – dyrektor handlowy PLL LOT na Wschodnie Wybrzeże USA, Marszałek Parady Pułaskiego 2025 Arkadiusz (Eric) Bagiński z żoną Ashley, Marszałek Parady Pułaskiego 2024 Piotr Praszkowicz z żoną Dorotą, Jadwiga Kopala – Marszałek Parady Pułaskiego 2020-2021, Andrzej W. Pawluszek – dyrektor Polish National Tourist Office North America w Chicago. Powitani zostali również: Paweł Pachacz – prezes Centrum Polsko-Słowiańskiego, Zbigniew Solorz – wiceprezes CPS, Jerzy Leśniak – założyciel i prezes Nowodworski Foundation. Prowadzący podziękowali licznym sponsorom, którzy wspierają SPATA i wsparli rocznicowy bal. A są to między innymi: Polskie Linie Lotnicze LOT, Chopin Parcel Service, Polamer, Pulaski Association of Business and Professional Men Inc., American Travel Abroad, Polonez America, Piast Meats & Provisions i tomi Bakery.
W trakcie uroczystości przypominano początki SPATA sięgające 1959 roku w Nowym Jorku, jak i dziesiątki konwencji organizowanych na przestrzeni lat w Meksyku, Izraelu, Gruzji, Kazachstanie, Maroku, Portugalii i oczywiście w Polsce. Tegoroczna konwencja zaplanowana jest na wrzesień i odbędzie się właśnie w Polsce oraz w krajach Beneluxu. Dziś SPATA zrzesza biura podróży działające w całych Stanach Zjednoczonych. Wielu gości zostało zaproszonych przed scenę i nagrodzonych pamiątkowymi dyplomami SPATA oraz statuetkami z okazji 65-lecia organizacji.
„Szanowni Państwo! Jestem dumna, że przybyliście tutaj do nas z różnych stron USA, a także z Polski, aby uczestniczyć w tak ważnym dla nas wydarzeniu. Możemy być dziś dumni z naszej organizacji i z jej osiągnięć. Wspólny dorobek właścicieli polonijnych biur podróży w USA i Kanadzie jest naprawdę imponujący. Z dumą możemy się pochwalić, że nasze biura od zawsze były i pozostają pomostem i nadal ważnym kanałem informacji dla tych, którzy nie mogli wrócić do ojczyzny ze względu na sytuację polityczną. To zaszczyt reprezentować organizację, która od 65 lat służy polskiej społeczności i promuje nasze wartości poprzez turystykę. Ta rocznica to nie tylko wspomnienie przeszłości, ale też zobowiązanie na przyszłość” – podkreśliła prezes Honorata Pierwoła.
„Mam wrażenie, że z każdym rokiem w tym waszym zespole jest coraz więcej energii, siły i entuzjazmu. Pamiętajcie, że w turystyce sprzedajemy marzenia. To jest jedna z niewielu usług, za którą płacimy całą kwotę przed wyjazdem – stwierdził Rafał Szmytke, prezes Polskiej Organizacji Turystycznej. – Zobaczcie, jak wiele zaufania jest potrzebne, żeby godnie przyjąć tych ludzi, którzy z nami przyjeżdżają do Polski. Żeby później wyjeżdżali zadowoleni. A to dzięki pasji tych, którzy tworzą tę turystykę, tworzą wizerunek Polski. Jako prezes POT chciałbym serdecznie Państwu podziękować, bo dzięki waszej pracy wizerunek Polski w USA, ale także na całym świecie, jest coraz lepszy. Dzięki temu od wielu lat nieprzerwanie ilość turystów odwiedzających Polskę wzrasta. Ale najważniejszą rzeczą jest to, że praktycznie wszyscy, którzy przyjeżdżają do Polski, a szczególnie ci, którzy odwiedzają nasz kraj po raz pierwszy, wyjeżdżają zachwyceni. SPATA jest niezwykłym ambasadorem Polski na rynku amerykańskim. Dzięki Wam tysiące podróżnych odkrywają piękno naszego kraju, jego historię i kulturę. Dziękuję za Waszą pasję, determinację i wiarę w Polskę. Szanowni Państwo, pozwólcie że w ramach tego wieczoru pozwolę sobie na ręce pani prezydent Honoraty Pierwoły – ale tak naprawdę dla was wszystkich – przekazać list gratulacyjny od całej rodziny Polskiej Organizacji Turystycznej. Jest to list w dowód uznania tego, co dzięki wam się wydarzyło i będzie wydarzać” – podkreślił.
Rafał Szmytke przekazał list Pani Honoracie, a z kolei ona wręczyła mu Globus SPATA 2025 z życzeniami, aby nigdy nie zapomniał o tej organizacji. Pani prezes Honorata Pierwoła podkreśliła, że nie mogłaby podołać wyzwaniom bez pomocy członków Zarządu SPATA, dzięki którym organizacja dalej z sukcesami prowadzi działalność dla dobra biur, jak i całej Polonii. Serdecznie podziękowała: Zofii Strzałce – sekretarz organizacji, za oddanie i profesjonalną pracę; Piotrowi Pachaczowi – swojemu zastępcy, za wsparcie, pomoc i doświadczenie; Marii Dedza – skarbnik, która właściwie prowadzi finanse oraz dyrektorom Ninie Tyra, Grażynie Bachorowskiej i Zofii Biały. Zarząd potem pozował do pamiątkowych zdjęć.
Wicekonsul Wiktor Cichecki przeczytał list konsula generalnego Mateusza Sakowicza skierowany do zarządu SPATA oraz uczestników balu:
Szanowna Pani Prezes! Z przyjemnością informuję o objęciu honorowym patronatem uroczystości związanych z obchodami 65-lecia działalności Stowarzyszenia Polonijnych Biur Podróży – SPATA. Stowarzyszenie SPATA od 1959 roku odgrywa ważną rolę w promowaniu turystyki pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi. Jest cenionym partnerem linii lotniczych, organizacji i przedsiębiorstw turystycznych. Polska jest krajem o bogatej historii, kulturze, jest w niej bogaty potencjał dla popularyzacji podróży. Jestem wdzięczny, że państwa organizacja promuje podróże do Polski, szczególnie wśród Polonii, która często posiada rodzinę i przyjaciół w Ojczyźnie, ale potrzebuje tego dodatkowego bodźca, aby odwiedzić swoje rodzinne miejsca. Życzę Państwu udanej zabawy oraz kolejnych lat służenia doświadczeniem w kierunku organizowania lotów, wycieczek i usług dopasowanych do potrzeb polskiego i polonijnego odbiorcy.
„Ja, jako skromny przedstawiciel konsulatu, chcę życzyć Pani Prezes i wszystkim członkom SPATA wielu, wielu lat funkcjonowania organizacji, abyście Państwo oferowali swoje usługi i animowali naszą społeczność tak dobrze, jak robiliście to do tej pory. I mam taką sugestię: jeśli kiedykolwiek znajdziecie się Państwo w niebezpieczeństwie, poczujecie się dyskryminowani przez lokalne służby czy instytucje, proszę natychmiast kontaktować się polskim konsulatem, a na pewno uzyskacie niezbędną pomoc” – podkreślił pan konsul Cichecki.
Za zaproszenie podziękowała była prezydent miasta Zabrze Małgorzata Mańka-Szulik. No i oczywiście życzyła organizacji SPATA dalszej owocnej działalności.
Każdy uczestnik balu otrzymał pamiątkową książkę, pięknie wydaną, zatytułowaną „SPATA GALA”. Jest w niej wiele informacji o organizacji i wiele życzeń dalszej owocnej działalności.
Kiedy zakończyła się część oficjalna, przyszedł czas na tańce. O dobrą muzykę zadbali dwaj DJ-e: Marek Kafel i Marek Wilbert.
Najpierw wszyscy ruszyli na parkiet, aby zatańczyć poloneza. Taniec ten, z wdziękiem, poprowadziła para w pięknych krakowskich strojach: Mateusz Kowalski i Paulina Raczkowska ze znanego dobrze Polonii zespołu Polish American Folk Dance Company działającego na Greenpoincie.
Atrakcją była loteria fantowa, która wzbudziła dużo emocji, bo można było wygrać wiele fajnych rzeczy, między innymi wartościowe vouchery i bilety na samoloty PLL LOT.
No a potem parkiet zapełnił się przy muzyce disco polo. Polskie przeboje z lat 60. czy 70. ubiegłego wieku sprawiły, że wróciły dobre wspomnienia. Aby odetchnąć, można było zasiąść do stołu i zjeść pyszny posiłek. Atmosfera była wspaniała, ludzie świetnie się bawili i wiele osób było zdziwionych, że… bal dobiega końca. Ale niedługo, bo już za rok, będzie kolejny bal…
Tomasz Sobania opowiedział o biegu przez Amerykę
Specjalnym gościem balu był biegacz ekstremalny Tomasz Sobania, nazywany „polskim Forrestem Gumpem”. Przed oficjalnym rozpoczęciem uroczystości, w sali na górze, z dużym ekranem, spotkał się z uczestnikami balu i opowiedział o swoim ekstremalnym biegu. Opowieść wzbogacał zdjęciami. Wyruszył 15 września z Central Parku w Nowym Jorku, zaliczył po drodze Waszyngton i Chicago. Dalej przebiegł całą długość słynnej drogi Route 66 aż do Los Angeles, a zakończył swój bieg w niedzielę, 2 lutego, około godziny 5 po południu, w San Diego w Kalifornii. Przebiegł 125 maratonów, pokonując ponad 5250 kilometrów w 139 dni. W tym czasie zużył 30 par butów. Ukończenie biegu przez całe USA było największym marzeniem Tomka Sobani, na które pracował cztery lata. Myśl ta nie pozwalała mu się poddać nawet w najtrudniejszych momentach, podobnie jak wsparcie ekipy, która podążała za nim w przyczepie kempingowej. W tym wyzwaniu towarzyszyła mu wierna ekipa kierowców, fizjoterapeuta i fotograf.
– W tym moim bieganiu miałem niesamowite momenty. Kiedy pobiegłem do Rzymu spotkałem się z papieżem Franciszkiem. W Barcelonie spotkałem się z Robertem Lewandowskim, a kiedy pobiegłem do Grecji i wróciłem do Polski spotkałem się z Robertem Makłowiczem. To były pozytywne chwile i bardzo ważne – wspominał Tomek Sobania. – W USA pokonywałem 26 mil dziennie. Biegnąc przez Pensylwanię trafiłem na górę. Zaczęła psuć się pogoda i zepsuło się kilka rzeczy w kamperze. Nagle okazało się, że nie można zagotować wody ani niczego podgrzać, bo nie działa kuchenka gazowa. Po biegu byłem cały mokry i nie mogłem zjeść niczego ciepłego. No, ale na to się pisałem, na tym polegają wszelkie wyczyny, podróże i przygody. Z Pensylwanii pobiegłem do Ohio, następnie do Indiany i po miesiącu trudnych zmagań dobiegłem do Chicago. Tam Polonia przywitała mnie najlepiej na całej trasie – podkreślił z dumą. I pokazał zdjęcia jak biegnie przez Pensylwanię, a potem Michigan Avenue w Downtown w Chicago.
Z Chicago wyruszył w stronę Kalifornii. Zaczął biec słynną Route 66. W Saint Louise w stanie Missouri przeżył jeden z najtrudniejszych momentów w tym biegu, bo dopadła go kontuzja. Nie była to kontuzja nóg, lecz barku.
– Ja miałem problemy z barkiem jako dziecko i ten problem się odnowił. Było tak źle, że w nocy nie mogłem spać. Na szczęście terapeuta, który towarzyszył mi na trasie, wykonywał różne zabiegi i to zaczęło pomagać.
W pewnym momencie poczułem się fatalnie, byłem wykończony fizycznie ale i psychicznie. Wpływ na to miał fakt, że organizm zaczął odczuwać trudy tego biegania, ale i to, że przecież ja sam ten bieg zorganizowałem, byłem odpowiedzialny za sponsorów, za eskortę policji, za media, które nam towarzyszyły. Ekipa amerykańskich filmowców długo nam towarzyszyła i przygotowywała film o tym biegu. Dla filmowców im gorzej… tym lepiej. Kiedy więc byłem w złym stanie, im gorzej się czułem, tym chętniej stawiali przede mną kamerę i pytali: Tomek, jak się czujesz? Po trzech miesiącach było ze mną naprawdę źle. Miałem nawet taki moment, że po raz pierwszy w życiu chciałem się poddać. Obudziłem się następnego dnia i pomyślałem: albo kończę bieganie i wracam do domu, albo jednak pobiegnę do końca. Stwierdziłem, że na pewno będę żałował, jeśli przerwę ten bieg, więc przemogłem się i postanowiłem, że wytrwam jednak w tej męczarni przez następne dwa miesiące. No i ruszyłem na trasę. W pewnym momencie otrzymałem wiadomość, że miasto, do którego biegnę – Los Angeles – pali się. Uznałem jednak, że tam pobiegnę i może uda mi się zrobić zbiórkę pieniędzy dla osób, które w tych pożarach ucierpiały. Zacząłem więc promować zbiórkę pieniędzy dla polskiej rodziny, która straciła dom w pożarze.
Kiedy dobiegłem do Santa Monica, czekała na mnie Polonia i… policja. I zobaczyłem ocean. Zachwycił mnie zachód słońca… chyba nie ma lepszego miejsca, gdzie można obserwować tak piękny zachód słońca. W Los Angeles przeżyłem kilka fajnych momentów. Spotkałem się z Alicją Bachledą-Curuś i z aktorem Rafałem Zawieruchą. Z Los Angeles pobiegłem do San Diego. Dobiegłem tam 2 lutego 2025 roku i tam zakończyłem bieg. Na mecie powitała mnie moja mama, która specjalnie przyleciała z Polski. Był to najdłuższy i najtrudniejszy bieg mojego życia – stwierdził Tomek z uśmiechem na twarzy.
To był najbardziej spektakularny, choć nie pierwszy wyczyn Tomka. Wcześniej przebiegł całą Polskę, biegał też do Rzymu, Grecji i Hiszpanii. Jego opowieść została przyjęta z entuzjazmem i nagrodzona brawami.
„Pragnę podziękować pani Honoracie Pierwoła za zaproszenie i całej organizacji SPATA za pomoc – powiedział na zakończenie. – Półtora roku temu poznałem członków SPATA w Lizbonie. Od tamtego momentu zaczęło się dziać tyle dobrych rzeczy w moim życiu. Jeśli pomagacie takiemu młodemu człowiekowi jak ja to najlepiej o was świadczy. Macie dobre serca i jest wam bliskie gonienie za marzeniami, spełnianie tych marzeń i promowanie Polski”.
Autor: Janusz M. Szlechta
Zdjęcia: Janusz M. Szlechta
Powiadomienia