Leszek Sadowski Moja przygoda z "Nowym Dziennikiem" rozpoczęła się w 1997 roku. Dołączyłem wówczas do zespołu składającego gazetę, który przechodził znaczącą transformację – od tradycyjnego, ręcznego "klejenia" numeru na szablonie z użyciem woskownicy do nowoczesnego składu komputerowego. Wtedy też oczywiście nie wiedziałem, że kilkanaście lat później drogi gazety i moje skrzyżują się w zaskakujący...