New York
45°
Clear
7:13 am6:58 pm EDT
8mph
45%
29.86
TueWedThu
64°F
52°F
50°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Wywiady

Unikalna książka o wciąż skrywanej sowieckiej zbrodni dokonanej na Polakach – Obława Augustowska

27.05.2023
Halina Koralewska z książką Teresy Kaczorowskiej „Obława Augustowska”, którą przetłumaczyła na język angielski FOTO: JANUSZ M. SZLECHTA/NOWY DZIENNIK

„Obławę można nazwać zbrodnią doskonałą, bo brak ciał i śladów zbrodni. Sowieci dużo nauczyli się w 1943 roku, po odkryciu przez Niemców grobów polskich oficerów zamordowanych w Katyniu. Zatarli wszelkie ślady po aresztowanych i zamordowanych w wyniku obławy Polakach. I od lat skutecznie wypierają się posiadania jakichkolwiek dokumentów dotyczących ofiar” – mówi Halina Koralewska, która przetłumaczyła na język angielski książkę Teresy Kaczorowskiej „Obława Augustowska”.

Pani Halino, jak doszło do podjęcia przez Panią tłumaczenia „Obławy Augustowskiej”, trudnej historycznej książki?

Może na początku powiem, na czym polegała Obława Augustowska. To największa zbrodnia stalinowska na narodzie polskim, dokonana dwa miesiące po zakończeniu II wojny światowej, w lipcu 1945 roku. Zbrodnia długo ukrywana, nie wyjaśniona, przemilczana, za której wspomnienie karano przesłuchaniami, gdyż dopuścili się jej „nasi przyjaciele ze Wschodu”. Jej celem było ostateczne rozprawienie się z działającym na tym terenie ruchem oporu, podziemiem niepodległościowym, nie uznającym narzuconej hegemonii sowieckiej. W lipcu 1945 roku olbrzymia armia sowiecka, licząca około 50 tysięcy żołnierzy, rozpoczęła przeczesywanie Puszczy Augustowskiej i okolic aresztując wszystkich napotkanych Polaków, w lesie, na polach, w domach, zagrodach, stodołach. W wyniku tej szeroko zakrojonej akcji pacyfikacyjnej aresztowano ponad 7 tysięcy osób. Aresztowanych poddano brutalnym, połączonym z torturami, przesłuchaniom w tak zwanych „punktach filtracyjnych”, domach, stodołach, oborach miejscowych gospodarzy. Kilku zatrzymanych zakatowano podczas przesłuchań, a ponad dwa tysiące nigdy nie wróciło do domów i ślad po nich zaginął. W Obławie, oprócz wojsk sowieckich i sił NKWD, wzięły również udział jednostki polskie: UB, MO oraz pododdział 1. Praskiego Pułku Piechoty, który został powołany w maju 1943 roku jako oddział piechoty Ludowego Wojska Polskiego. W obławie dowodził nimi Maksymilian Schnepf (1920-2003).

Dlaczego tak mało wiemy o Obławie Augustowskiej?

O tej zbrodni nie wolno było mówić przez dziesięciolecia. Nie można było sporządzić dokładnej listy ofiar. Brak rzetelnych materiałów. Rodziny, które pozostały bez ojców, mężów, synów, braci, teściów, wujków – często jedynych żywicieli, wiodły bardzo ciężki żywot. Wśród ofiar obławy były również kobiety. 17-letnia Aniela Wysocka została zamordowana wraz ze swoją 21-letnią siostrą Kazimierą. Ich ojciec, Ludwik Wysocki, również został zamordowany w obławie. Rodzina Wysockich straciła troje ludzi. Były też inne przypadki zamordowania dwóch i więcej osób z tej samej rodziny. 17-letni Marian Tananis ocalał, ale został skazany na 15 lat komunistycznego więzienia; 7 lat spędził w słynnych Wronkach, gdzie po wojnie wykańczano żołnierzy Armii Krajowej. Niektórzy z ocalonych, po torturach w czasie przesłuchań, zostali inwalidami. Życie rodzin ofiar obławy nie było łatwe. Nosiły nadane im przez komunistyczne władze „piętno rodzin bandyckich”. Dzieci musiały opuścić rodzinne strony, aby skończyć szkołę i uzyskać najniższe wykształcenie poza rodzinnym domem. Żyły w niepewności, strachu i w nędzy, zdane na pomoc sąsiedzką. Natomiast ich krzywdziciele piastowali wysokie stanowiska w miejscowych urzędach bezpieczeństwa, cieszyli się bezkarnością, doczekali się wysokich emerytur i nigdy nie ponieśli kary za udział w obławie. Dlatego książka Teresy Kaczorowskiej na ten zabroniony i ukrywany przez lata temat, jest wyjątkowa i z tego powodu bardzo ważna. Dopiero w okresie „głasnosti”, czyli końca propagandy komunistycznej, można było przez krótki czas uzyskać dostęp do niektórych tajnych dokumentów Rosyjskiej Federacji i dowiedzieć się szczegółów przeprowadzonej akcji. Bardzo pomocne w ujawnieniu sowieckich dokumentów dotyczących Obławy Augustowskiej okazało się Międzynarodowe Stowarzyszenie „Memoriał” powstałe w 1989 roku, z siedzibą w Moskwie, zajmujące się historią oraz propagowaniem wiedzy na temat ofiar represji sowieckich, również w okresie stalinowskim. Nikita Pietrow, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia „Memoriał”, bardzo pomógł w odkrywaniu i dostarczaniu stronie polskiej dokumentów i szyfrogramów dotyczących obławy.

Na zdjęciu od lewej: Halina Koralewska, autorka książki „Obława Augustowska”, dr Teresa Kaczorowska i Zbigniew Koralewski ZDJĘCIA: ARCHIWUM H. KORALEWSKIEJ

Skąd czerpała informacje na temat obławy autorka książki Teresa Kaczorowska?

Autorce udało się dotrzeć do członków rodzin ofiar obławy i zjednać ich zaufanie i szacunek. Książka zawiera siedem wywiadów – z synami, braćmi i córkami ofiar obławy, którzy stracili najbliższych. Mimo zastraszania, pamięć o obławie żyła. Członkowie rodzin zawsze o niej pamiętali, czekając na powrót swoich bliskich, bo nigdy nie stracili nadziei. Nie mogli pogodzić się z okrutną prawdą, że wojska sowieckie i ich aparat przemocy weszły na teren naszego kraju i dopuściły się zbrodni na obywatelach. Rodziny poszukiwały informacji o swoich najbliższych wszędzie: w dokumentach Instytutu Pamięci Narodowej, w biurach władz polskich w Warszawie, w Archiwach Federacji Rosyjskiej, w siedzibie Polskiego Czerwonego Krzyża i Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie – książka zawiera kopie tych listów. Jeśli nadeszła odpowiedź to zawsze była odmowna – nie ma śladu o aresztowaniach. Obławę można nazwać zbrodnią doskonałą, bo brak ciał i śladów zbrodni. Sowieci dużo nauczyli się w 1943 roku, po odkryciu przez Niemców grobów polskich oficerów zamordowanych w Katyniu. Zatarli wszelkie ślady po aresztowanych i zamordowanych w wyniku obławy Polakach. I od lat skutecznie wypierają się posiadania jakichkolwiek dokumentów dotyczących poszczególnych ofiar w ich archiwach.

Od lat mieszka Pani w Nowym Jorku. Jak to się stało, że zainteresowała się Pani tym trudnym tematem?

W 2016 roku autorka książki wyraziła chęć przedstawienia Polonii historii obławy. Postanowiłam jej w tym pomóc. Pierwsze spotkanie odbyło się w Instytucie Piłsudskiego na Greenpoincie w Nowym Jorku. Dowiedzieliśmy się straszliwych rzeczy na temat tej zbrodni. Autorka zatrzymała się w naszym domu, więc miałam okazję poznać wiele szczegółów. Było to dla mnie zaskakujące, gdyż pochodzę z Białegostoku, a Augustów był miejscem, gdzie często wyjeżdżałam na wakacje i obozy. Nie mogłam uwierzyć, że ta ziemia, kojarząca się z beztroską i wypoczynkiem, kryje tak okrutną tajemnicę. Nie mogłam tak po prostu przyjąć tego do wiadomości. Zaczęłam rozpowszechniać wiedzę na temat obławy wśród Polonii i poszłam jeszcze dalej – podjęłam decyzję o przetłumaczeniu tej ważnej książki na język angielski, aby ten długo ukrywany, nieznany nawet Polakom fragment naszej historii poznali Amerykanie.

Uczestnicy spotkania w Instytucie Piłsudskiego na Greenpoincie w czerwcu 2016 roku (od lewej): dr Piotr Kumelowski, Zbigniew Koralewski, dr Magda Kapuścińska – prezes Instytutu, dr Teresa Kaczorowska, Zygmunt Staszewski i Ryszard Brzozowski

Wiem, że „Obława Augustowska” to trudna, historyczna książka. Jak wyglądała praca nad jej przekładem?

Musze przyznać, iż byłam pełna zapału. Nie jestem zawodową tłumaczką. Uczęszczałam przez kilka miesięcy do szkoły języka angielskiego. 25 lat pracowałam w amerykańskich firmach. Najdłużej, gdyż blisko 22 lata, przepracowałam w korporacji znanych domów towarowych Macy’s East. Przetłumaczyłam książkę „Victory for Humanity” z angielskiego na polski, a także przetłumaczyłam na angielski bardzo ciekawą historię rodziny z Wołynia przed i w czasie II wojny światowej napisaną przez jednego ze śpiewaków Chóru im. Ogińskiego, mającego swoją siedzibę w Hempstead na Long Island. Miałam więc praktykę, lecz minimalną. Muszę przyznać, że nie było łatwo. Zaczęłam od pierwszego rozdziału, który okazał się być najdłuższy i niezwykle ciekawy i… w nim utknęłam na długo. Uczyłam się, jak tłumaczyć. Jak ze wszystkim, początki były trudne, ale przebrnęłam. Dalsze rozdziały są krótsze, więc miałam szybszą satysfakcję. Jak to bywa w życiu, czasem musiałam przerwać tłumaczenie, a powrót do tematu zabierał dużo czasu. Pracując nad trzecim rozdziałem zorientowałam się, że muszę mieć dobrego edytora, gdyż używałam kolokwializmów. Zwróciłam się do grupy Polish Writers and Poets na Facebooku i John Guzłowski – autor, pisarz, poeta, polecił panią Bożenę U. Zarembę. Nawiązałam kontakt i pani Bożena, po przejrzeniu tekstu, zgodziła się na pracę edytorską. Bardzo cenię tę współpracę, gdyż sama dużo czytam po angielsku i irytują mnie błędy w tekstach tłumaczonych z polskiego. Jeśli mam okazję i jestem pytana o rady na temat przekładów, radzę skorzystać ze wsparcia dobrego edytora.

Strona tytułowa książki „The Augustów Roundup of July 1945”, przetłumaczonej z języka polskiego na angielski przez Halinę Koralewską

Książkę wydało w kwietniu 2023 roku renomowane amerykańskie wydawnictwo McFarland Publishers. Jak udało się Pani dotrzeć do tego wydawnictwa i uzyskać jego aprobatę?

Bardzo mi zależało na tym, aby książka ukazała się w dobrym wydawnictwie amerykańskim, które zajęłoby się – oprócz sprzedaży – również stroną marketingową. Nie było to łatwe, ale osiągnęłam sukces. Dotarłam do edytorów „od środka”. Zamiast przesyłać kopie rozdziałów na ich stronę internetową i grzecznie czekać, aż któryś z edytorów sięgnie po ten rozdział i zaakceptuje książę do druku, długo kontaktowałam się z edytorami. W końcu jeden z nich zdecydował się sięgnąć po przesłany mu rozdział „Obławy” i wkrótce wydawnictwo zaakceptowało druk książki. Bardzo dobrze pamiętam ten moment, moją radość z pierwszego zwycięstwa. Potem trochę się na nich zżymałam, gdyż traktowali mnie jakbym była ich pracownikiem i zlecali mi do wykonania różne projekty, często ze sobą sprzeczne. Pamiętam, iż spędziłam wiele czasu na klasyfikowaniu zdjęć, których w książce jest 68 – każde wymagało odpowiedniego opisu oraz numeru strony, na której powinno być w książce. Potem te specyfikacje zostały zmienione i musiałam je ponownie opisywać zgodnie z nowymi zasadami. Zdjęcia przeszły przez quality assurance i wymogi grafików – niektóre nie zostały zaakceptowane. Bardzo mi zależało na tym, aby wszystkie znalazły się w książce i przekonywałam ich o potrzebie zamieszczenia każdego zdjęcia. To był mój następny sukces. Podobnie było z indeksowaniem książki, ale o tym później.

Jak postępowała dalsza praca nad tłumaczeniem?

Bardzo mało się działo przez blisko dwa lata – 2020 i 2021 – z powodu Covid zarówno w USA, jak i w Polsce. Edytorzy pracowali zdalnie, co opóźniało kontakt. Dużo czasu zajęły formalności związane z podpisywaniem kontraktów. Polskie wydanie „Obławy” ukazało się w wydawnictwie Bellona i z nim też należało podpisać kontrakt i uzyskać zgodę na amerykańskie wydanie. Poza tym było kilka punktów w kontrakcie, które wymagały uzupełnień i wyjaśnień, co również przeciągało sprawę. Byłam bardzo zaangażowana w ten aspekt negocjacji jako mediatorka. Szukałam również w tym czasie, wspólnie z edytorką, autorów tak zwanych „blurbs”, czyli kilkuzdaniowych streszczeń książki. Te blurbs są zamieszczane na tylnej okładce książki, a także używane do celów marketingowych. Udało nam się dotrzeć do trzech historyków: Alena Paula, Neala Pease oraz Johna Radziłowskiego, a także pisarza Johna Guzłowskiego. Blurbs wymagają niesłychanego kunsztu i precyzji. Blurbs na okładce angielskiego wydania „Obławy” są naprawdę świetne. Pod koniec 2021 roku wszelkie prace moje jako tłumaczki oraz edytorskie pani Bożeny zostały zakończone i manuskrypt, czyli gotowe tłumaczenie tekstu, zdjęcia oraz blurbs zostały przekazane na stronę McFarland Publishers. W tym czasie dało się zauważyć ogólne zmniejszenie ograniczeń spowodowanych Covidem, w wydawnictwie zostali zatrudnieni i przejęli pracę nad książką nowi, energiczni edytorzy i prace nabrały tempa. Przesłano mi projekt okładki i współpracowałam z grafikami nad detalami, które ich denerwowały, a dla mnie były bardzo istotne. W końcu wszystkie moje propozycje zostały zaakceptowane, co również uważam za sukces.

Strona tytułowa książki „Obława Augustowska”

Książka ukazała się ponad rok później, co się działo w tym czasie?

Cały czas myślałam o tym, aby recenzja „The Augustów Roundup of July 1945” ukazała się w dobrej i znanej gazecie, takiej jak „The Wall Street Journal”, którą prenumeruję, a dzięki zamieszczanym w niej recenzjom nabyłam i przeczytałam kilka dobrych książek. Szukałam historyka, który mógłby taką recenzję napisać. Poszukiwałam też środków, gdyż wydawnictwo nie opłaca recenzentów. Ten projekt jest wciąż otwarty. Były też emaile od wydawnictwa na różne tematy, ale muszę przyznać, iż łudziłam się, że książka ukaże się w maju 2022 roku i zdążę z nią na obchody 77. rocznicy Obławy Augustowskiej, które są corocznie obchodzone w tamtym regionie w lipcu. Bomba wybuchła w czerwcu, kiedy wydawnictwo przesłało mi złożony do druku manuskrypt ze zdjęciami, rozdziałami oraz przypisami i obarczyło mnie korektą oraz indeksowaniem książki. Był to czerwiec, miałam plany wakacyjne, a o indeksowaniu wiedziałam niewiele, głównie jako odbiorca, osoba korzystająca z niego w innych książkach. Przyznam się, że początkowo przeraziłam się tym projektem, ale – jak to się mówi – w życiu nigdy nie jest za późno na naukę, tak również było w moim przypadku. Zaczęłam oglądać tutorials na youtube dotyczące indeksowania i po kilku próbach udało mi się sporządzić (wygenerować) prosty indeks złożony z nazwisk. W tekstach, jak wiemy, najpierw pojawia się imię, a następnie nazwisko: Jan Kowalski. I taki był ten mój próbny indeks – w porządku alfabetycznym imion, zamiast nazwisk, jak powinno być. Dokonałam przestawienia imion „ręcznie”, czyli przez typing. Tak uporałam się z ponad trzystoma nazwiskami. Natomiast zależało mi na słowach kluczowych, na szczegółach „Obławy” i wykorzystałam tutaj szansę, aby indeks zawierał jak najwięcej informacji o naszej historii. Była to bardzo żmudna i długa praca. Wykonałam też korektę przesłanego mi manuskryptu i bardzo uważałam na to, aby była poprawna pisownia polskich nazwisk oraz nazw geograficznych. Muszę przyznać, iż pomimo olbrzymiego wysiłku przy korekcie i indeksowaniu zgłosiłam ponad 100 poprawek. Mówię o tym dlatego, iż znam trzy osoby, które również wydały książki w języku angielskim. Wydawnictwa nie przesłały im manuskryptu do korekty i niestety, książki zostały wydrukowane z błędami.

Nad czym jeszcze współpracowała Pani z wydawnictwem?

Zastanawiałam się również nad tym, czy nie należałoby zmienić tytułu angielskiego wydania, aby bardziej dotrzeć do Amerykanów i oddać w tytule tajemniczość zbrodni. Po naradach rodzinnych oraz z autorką i edytorką zaproponowałam tytuł „Still waiting… Augustów Forest Crime of July 1945”.  Słowa „Still waiting” mają w sobie brak rozwiązania, niepokój, zawieszenie, niedokończenie, otwartą ranę, smutek, czas… Ten tytuł rzuca pytania, domaga się odpowiedzi, niepokoi, wprowadza rozterkę i dobrze oddaje emocje związane ze zbrodnią. Przez jakiś czas trwały pertraktacje z ich zespołem, dlatego wiem, że ten tytuł miał zwolenników, ale ostatecznie ustalono, iż tytuł będzie odzwierciedleniem treści książki, podobnie jak tytuł polski, z tym, że tytuł angielski dodaje ważne szczegóły: datę popełnienia zbrodni oraz kto i przeciwko komu popełnił zbrodnię. Jego ostateczna wersja brzmi: „The Augustów Roundup of July 1945. Accounts of the Brutal Soviet Repression of Polish Resistance”.

W obławie nie zginął nikt z Pani rodziny, a więc nie jest Pani osobiście, emocjonalnie związana z tą tragedią. Czy zatem było warto poświęcić bezinteresownie ponad pięć lat pracy na tłumaczenie książki?

Po trosze wyjaśniłam moje zainteresowanie tym tematem na początku wywiadu. Jest to mój region, moja ziemia. Chciałam oddać hołd Ziemi Augustowskiej, a także hołd pomordowanym, niezwykłym, wspaniałym bohaterom, żołnierzom podziemia niepodległościowego, których dusze proszą o pochówek na polskiej ziemi. Czekają, proszą o ich odnalezienie i o wieczny spoczynek wśród swoich. Jak mówił ustami zamordowanych ksiądz prałat Stanisław Wysocki, który w obławie stracił ojca oraz dwie siostry: „Ziemio, nie kryj naszej krwi iżby nasz krzyk nie ustawał. Pamiętaj, że zginęliśmy tylko dlatego, że byliśmy Polakami, do końca wierni Bogu i Ojczyźnie”. Chciałam również uhonorować rodziny pomordowanych, niestrudzonych w wysiłkach odnalezienia bliskich, które spędziły większość życia na poszukiwaniach. Wierzę, że po tylu latach rząd polski wzmocni naciski na Federację Rosyjską w celu otrzymania odtajnionych dokumentów dotyczących miejsca mordu ofiar obławy i rozpoczęcia ekshumacji. Może są wśród nas czytelnicy, którzy wiedzą więcej na temat miejsca mordu aresztowanych w czasie obławy Polaków. W 2016 roku, po jednym ze spotkań autorki Teresy Kaczorowskiej w Connecticut, zadzwoniła do mnie starsza pani z informacją, w jakiej miejscowości i gdzie należy kopać, aby szukać ofiar. Po konsultacji z autorką i IPN chcieliśmy uzyskać więcej szczegółów – niestety, telefon tej pani już nie odpowiadał. Bardzo żałuję, że straciłam ten kontakt. Chciałam też odsłonić bezwzględność machiny sowieckiej i jej pogardę dla ludzkiego życia. A najważniejszy motyw to pokazanie wycinka polskiej historii Amerykanom. W dzisiejszych czasach spotykamy się często z manipulowaniem historią. Uważam, iż należy tłumaczyć i wydawać dobre książki o polskiej historii tutaj, w Ameryce. Jeśli jest szansa, aby historia Polski była znana w Ameryce, należy tę szansę wykorzystać, nawet kosztem wielu osobistych wyrzeczeń.

Autorka Teresa Kaczorowska (z lewej) i Halina Koralewska w gościnnym domu Koralewskich we Floral Park, NY

To bardzo piękne i ważne przesłanie, pani Halino. Proszę powiedzieć, jak i gdzie czytelnicy Nowego Dziennika mogą nabyć tę książkę?

 „The Augustów Roundup of July 1945” powinna znaleźć się w miejscowych bibliotekach i w bibliotekach uniwersyteckich. Proszę pytać o nią, aby bibliotekarze dowiedzieli się o tej pozycji i ją zamówili. Chciałabym również dotrzeć z informacją o książce do amerykańskich i polskich środowisk historycznych, do profesorów uniwersytetów amerykańskich – znam kilku dla których historia Polski jest znacząca. Natomiast jeśli chodzi o dostępność, to oczywiście na stronie wydawcy McFarland Publishers: https://mcfarlandbooks.com/product/the-augustow-roundup-of-july-1945/ Książkę można znaleźć również na stronie Barnes and Nobles oraz Amazon. Można także pisać do mnie na email hkoralewski@aol.com lub dzwonić 718-343-4316 – dom, 917-225-4410 – komórka.

Bardzo Pani dziękuję za interesującą rozmowę, ale przede wszystkim za dyscyplinę, samozaparcie, czas i motywację, której ten projekt wymagał.

Rozmawiał: Janusz M. Szlechta

Halina Koralewska – polonijna wolontariuszka, która od kilku lat jest zaangażowana we wspaniały projekt „Flavor of Poland” promujący Polskę w amerykańskiej telewizji publicznej. Jest tłumaczką i archiwistką w projekcie „Saving the Rabbits of Ravensbruck” – filmie dokumentalnym ukazującym ocalenie Polek – więźniarek, na których Niemcy dokonywali w obozie koncentracyjnym Ravensbruck okrutnych eksperymentów medycznych. Pani Halina przez ponad 20 lat była wolontariuszką organizacji Achilles International, pomagając osobom niepełnosprawnym z Polski i umożliwiając im udział w najsłynniejszym maratonie świata – Maratonie Nowojorskim. A ostatnio zadziwiła nas jako tłumaczka „Obławy Augustowskiej” – wspaniałej książki autorstwa Teresy Kaczorowskiej. Tytuł książki w języku angielskim – The Augustów Roundup of July 1945. Accounts of Brutal Soviet Repression of Polish Resistance”.

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner