W pożarach, szalejących na wyspie Maui w archipelagu Hawaje, zginęło w środę co najmniej sześć osób. Niektórzy ludzie uciekali przed ogniem skacząc do oceanu.
Według władz hrabstwa Maui niektóre miejsca turystyczne stały się płonącym piekłem. Aby uciec przed dymem i ogniem ludzie skakali do Pacyfiku. Straż przybrzeżna wyratowała z wody 14 osób, w tym dwoje dzieci. Amerykański Czerwony Krzyż otworzył centrum ewakuacyjne w szkole średniej w Maui.
„Potwierdzono śmierć sześciu osób w pożarach” – powiedział na konferencji prasowej burmistrz hrabstwa Maui Richard Bissen.
„Uciekający przed ogniem mieszkańcy opublikowali w mediach społecznościowych filmy i zdjęcia przedstawiające apokaliptyczne chmury dymu kłębiące się nad zazwyczaj idyllicznymi plażami i palmami” – napisał Reuters.
Krajowa Służba Pogodowa (NWS) wyjaśniła, że pożary są rezultatem połączenia wysuszonej roślinności, silnych wiatrów i niskiej wilgotności. Zgodnie z informacją Uniwersytetu Hawajskiego pożary nie są zjawiskiem wyjątkowym w niektórych częściach archipelagu hawajskiego, ale skala obecnych jest jednak niezwykła.
Spłonęły już setki hektarów lasów i zarośli, a drogi i szkoły zostały zamknięte w niektórych częściach hrabstwa Hawaje, które obejmuje Wielką Wyspę oraz Maui. Wicegubernator Hawajów Sylvia Luke ogłosiła stan wyjątkowy. Władze stanowe apelują, aby turyści trzymali się z dala od regionu.
Ostrzeżenia przed wichurą obowiązywały na wszystkich wyspach hawajskich. Odnotowano silne wiatry o prędkości przeszło 70 km/godz. – z podmuchami sięgającymi do niemal 100 km/godz. Uniemożliwiało to strażakom gaszenie pożarów z powietrza.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ sp/