Dzień dwujęzyczności po raz 10. zawitał już do polonijnych szkół. Wszystko to dzięki Dobrej Szkole z NY.
“Na ludową nutę” – pod takim hasłem uczniowie Polskiej Szkoły im. św. Michała w Lyndhurst, NJ obchodzili 10. już Dzień Dwujęzyczności. Pomysłodawczynią była p. Małgosia G., która zorganizowała wydarzenie w szkole.
Dwujęzyczność to podwójna fantastyczność i wiedzą o tym wszystkie polonijne dzieci; to podwójna kulturowość, podwójne spojrzenie na świat, podwójne emocje determinowane dwoma językami, większa wyobraźnia, bogatsze słownictwo, zwyczaje i obyczaje. To co najbardziej polskie, zwłaszcza tu na ziemi amerykańskiej, co Polaków wyróżnia, to kuchnia i ludowość. Nasze stroje, tańce, przyśpiewki, melodie i oczywiście potrawy.
I to wszystko mieliśmy w piątek 18 października, w Polskiej Szkole w Lyndhurst.
Obchody Dnia Dwujęzyczności uświetniły najlepsze zespoły ludowe w środkowym New Jersey. Jako pierwszy zaprezentował się młodzieżowy zespół “Galopka” prowadzony przez panią Marię H. Cóż to była za prezencja; niewyobrażalnie kolorowe stroje, bogate spódnice, gorsety, wianki, wszystkie kolory tęczy, aż dech zapierało. Panny strojne i dostojne, uczennice okolicznych polonijnych szkół. A kiedy zaśpiewały, spódnicą zakołysały – to była dopiero prawdziwa uczta i zachwyt. Mamy tak zdolną, rozśpiewaną młodzież. Brawom nie było końca.
Zaraz po nich wystąpił doświadczony już zespół górali z Koła im. Jana Sabały z Clifton. Co tu dużo mówić: Polonia góralami stoi. Zaiskrzyło, zafurczało, ciupażką stuknęło, kierpcykiem tupnęło i te śpiewy, i te rytmy. Gdyby zespół ogłosił nabór, niewątpliwie kilku uczniów z Lyndhurst chętnie by się wybrało i popróbowało. Było pięknie, porywająco, jak u samiuśkiego – nomen omen – Sabały pod Giewontem.
Jako ostatni zaśpiewali młodzi Spisacy z zespołu ludowego ZOR. I tu pytanie – skąd nazwa? Odpowiedź zadziwiająco prosta, od szczytu górskiego. No oczywiście, jakież to oczywiste. Na pierwszy rzut oka delikatne dzieciaczki, wdzięcznie prezentujące się w swoich strojach. Skromnie, stonowanie, delikatnie. Aż zaśpiewali. A głosy jak dzwony. I to był taki występ, że kapelusze z głów pospadały. Uczniowie szkoły porwani rytmami na ludową polską nutę, rodzice w skupieniu i podrygu skrzętnie wszystko nagrywający, by w domu spokojnie raz jeszcze pooglądać, wspólnie choć osobno pośpiewać, by przeżyć, a może i z dzieckiem na występ się wybrać.
Ale czy to wszystko? O nie! Jak się dowiedzieliśmy, rodzice z Polskiej Szkoły w Lyndhurst i niektóre, co zdolniejsze kulinarnie, panie nauczycielki przygotowały prawdziwe przyjęcie (dla smakosza). Sponsorów też nie brakowało: Hot Bite Deli z Fairfield i Chefski Dymski z Wallington. I czego tam nie było: bigosiki, klopsiki, kiszki ziemniaczane, pierożki z rozmaitym farszem, smalczyk w trzech odsłonach i dla panów, i dla pań wybrednych (hi, hi); sałateczki bardziej i mniej tradycyjne; kiełbaska, wędliny, chrzany i musztardy, ogóreczki i buraczki, pasztety i oczywiście nasz polski najlepszy na świecie żur przygotowany przez szkolne kółko kulinarne „Kucharek”.
Jeśli to mało, to należy wspomnieć o słodkościach wszelkich; o pączkach, makowcach, sernikach, ptysiach, może tylko babki piaskowej nie było, choć pewności nie ma. Stoły uginały się pod naszymi tradycyjnymi pysznościami, frykasami, królami kuchni nadwiślańskiej. I wszystko to do spróbowania, posmakowania, nasze polskie, tradycyjne, dla dzieci, rodziców, gości.
Smaki dzieciństwa najukochańsze…
10. Dzień Dwujęzyczności w Polskiej Szkole św. Michała w Lyndhurst, NJ był dniem absolutnie wyjątkowym. Oczywiście nie zabrakło gości: pań z banku i zaprzyjaźnionego księdza z pobliskiej parafii, którzy całym sercem i wszelkimi siłami wspomagają i wspierają szkołę polską. Roześmiane buzie polskich dzieci, polskie narodowe barwy, regionalne stroje, a wszystko to, by celebrować swą polskość, nie zapominając o amerykańskiej ziemi.
Dwujęzyczni – podwójnie fantastyczni…
Autor: Urszula Soliwoda
Autor zdjęć: Tomasz Zawadzki