Dozorczyni budynku w dzielnicy Chelsea w Nowym Jorku ukradła 100-letniemu mężczyźnie 350 tys. dolarów. Kobieta powoli zdobywała zaufanie ofiary, aż w końcu stała się jego powierniczką i de facto zarządzającą jego majątkiem. W budynku uchodziła za opiekunkę i przyjaciółkę osób starszych.
56-letnia Rosalind Hernandez została oskarżona o kradzież 350 tys. dolarów, będących częścią majątku 100-letniego mieszkańca budynku, w którym Hernandez pracowała jako dozorczyni. Kobieta uchodziła za bardzo uczynną, opiekującą się starszymi osobami, które zamieszkiwały to miejsce.
To jednak – jak się okazało – było tylko zasłoną dymną. Jak przekazał prokurator okręgowy Manhattanu Alvin Bragg, Hernandez uśpiła czujność 100-letniego mieszkańca budynku, aby następnie zdobyć jego pełnomocnictwa. Mężczyzna stał się jeszcze bardziej potrzebujący w zeszłym roku, kiedy ucierpiał od upadku.
Wówczas 100-latek zaufał Hernandez, polecając jej zarządzanie jego pieniędzmi. Chodziło nie tylko o kupowanie różnych rzeczy, ale także pomoc w sprzedaży mieszkania. Kobieta miała za to dostać wynagrodzenie w kwocie 100 tys. dolarów, ale hojność starszego mężczyzny nie pomogła. Wykorzystując czeki i karty kredytowe 100-latka, Hernandez transferowała pieniądze w różne miejsca. Część pieniędzy przelewała na nieznane konta, inne środki na bieżąco wydawała – na podróże i swoje potrzeby.
W sumie 56-latka okradła swojego podopiecznego na kwotę 350 tys. dolarów. Hernandez została oskarżona o dwa przypadki wielkiej kradzieży. Zwolniono ją z aresztu z zakazem zbliżania się do ofiary.
Red. JŁ