To druga, po św. Antonim w Jersey City, polska parafia w New Jersey. W 2022 roku kościół św. Stanisława B&M w Newarku obchodził 133. rocznicę powstania.
Historia parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Newarku sięga drugiej połowy XIX w. Wówczas w New Jersey – podobnie jak w Nowym Jorku, Teksasie, Pensylwanii czy Michigan, masowo osiedlali się imigranci z podzielonej zaborami Polski. Przybywali do USA w poszukiwaniu pracy, wolności i lepszego życia. Tam gdzie osiedlali się Polacy, powstawały polskie parafie, wokół których toczyło się życie duchowe, kulturalne i społeczne Polonii. Na początku lat 1880-tych powstała pierwsza w New Jersey polska parafia – św. Antoniego w Jersey City. Jednak, w położonym kilkanaście mil od tego nadrzecznego miasta Newarku osadzały się setki naszych rodaków, którzy podjęli inicjatywę założenia swojej parafii.
Najpierw powstała szkoła, potem w 1889 r. otwarta została parafia św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Początkowo wspólnota parafialna gromadziła się w budynku kościoła baptystycznego. Potem został on zburzony i w 1901 r. nakładem pracy i datków emigrantów z Polski powstał obecny kościół.
“Zarabiali 5 centów na godzinę, a dawali datki w wysokości 1 czy 2 dolarów na budowę kościoła. To była bardzo duża ofiara” – mówi ks. Bogumił Chruściel, którzy z parafią związany jest od początku lat 70-tych, najpierw jako wikary, potem, przez 35 lat, jako proboszcz w latach 1983-2016.
Na przestrzeni lat parafia rosła i tętniła życiem. Była jedną z największych parafii w okolicy. “Wierni nie mieścili się w kościele, który ma miejsca dla około 500 osób. W jednym roku do parafii należało 1000 rodzin. Ośmiu księży pracowało tutaj. Tak było w latach 20, 30 i 40-tych” – opowiada ks. Chruściel. Stąd biskup postanowił utworzyć nowe parafie dla polsko-języcznych wiernych w centralnym New Jersey. W okolicy powstawały kolejne polskie kościoły: św. Kazimierza w Newarku, św. Wojciecha w Elizabeth, św. Jadwigi w Elizabeth, Sacred Heart w Irvington, a potem w Harrison. “Te parafie odrywały się niejako od naszej, ale św. Stanisław funkcjonował i tętnił życiem. Nasza parafia nawet dała donację w wysokości 5 tysięcy dolarów na zakup ziemi dla św. Kazimierza w Newarku, a potem kolejną w wysokości ponad 2,600 dol na budowę. Wówczas to były poważne sumy” – opowiada ks. Chruściel. Mimo, że jest na emeryturze nadal mocno związany jest z parafią, której poświęcił 45 lat życia. “To jest moje oczko w głowie. Moja oblubienica. Poświęciłem się tej parafii całkowicie” – mówi kapłan.
Ks. Chruściel, zwany “Chrisem”, pojawił się w św. Stanisławie w trudnych czasach dla tej parafii. “Było to trzy lata po rozruchach społecznych, które miały miejsce w Newarku pod koniec lat 60-tych. Jeszcze na ulicach widziałem spalone domy. Groza brała jak się patrzyło na te zgliszcza” – mówi kapłan, ale zaznacza, że przez ponad 40 lat nie doświadczył żadnej nieprzyjemnej sytuacji. – Nie zdażyło się, żeby mnie ktoś napadł, pobił czy okradł. Nigdy nie mieliśmy włamania w kościele, ani żadnych kłopotów, o które ludzie się obawiali. Lokalni mieszkańcy mnie znali, serdecznie witali się ze mną na ulicy”. Nie mniej jednak po przewrotach społecznych w Newarku, duża część Polonii wyprowadziła się z tego miasta, a tym samym topniała wspólnota przy św. Stanisławie. Zamknięta została też przyparafialna szkoła katolicka prowadzona przez siostry felicjanki, gdzie część zajęć prowadzona była w języku polskim, i gdzie do 1968 r. uczyło się po 600 dzieci.
Przy coraz mniejszej liczbie parafian, kurczyły się fundusze i na początku lat 80-tych powstało zagrożenie, że kościół zostanie zamknięty. Gdy ks. Chruściel został proboszczem, za cel postawił sobie uratowanie tej drugiej najstarszej polonijnej parafii w New Jersey. Udało mu się powiększyć wspólnotę parafialną z 200 do 400 rodzin. “Jedni odchodzili inni przychodzili. Miałem cztery grupy weterańskie, które miały uroczystości w naszym kościele – opowiada ks. Chruściel. – Przekonywałem, że nawet jeżeli ktoś się wyprowadza w inny rejon New Jersey nadal może należeć do naszej parafii”. Parafianie wracali do św. Stanisława na różne sakramenty. “Mieliśmy chrzty i śluby z Kalifornii, Georgii, Florydy. Przyjeżdżały wnuki prawnuki tych, którzy tu wcześniej tworzyli wspólnotę parafialną. Odwiedzali nas biskupi z Polski, Rzymu i Newarku” – opowiada ks. Chruściel, który odchodząc w 2016 r. zostawił parafię finansowo bardzo stabilną.
Parafianie byli tak zaangażowani i oddani misji odbudowy parafii, że przed 100. rocznicą założenia parafii przypadającą na 1989 r. udało im się zgromadzić fundusze i rozpocząć gruntowny remont kościoła. Świątynia otrzymała nowy dach, system chłodzenia, przeprowadzona została kompletna renowacja ponad 150-letniej plebanii, budynku szkolnego oraz odmalowany został kościół. Odnowiony został ponad stuletni obraz Matki Boskiej Częstochowskiej przez artystę malarza, Józefa Konopka, który należał do parafii. Świątynia zupełnie zmieniła wygląd: z ponurego i ciemnego, wnętrze kościoła stało się jasne i radosne. “Na plebanii zrywaliśmy farbę i przywracaliśmy dębowe elementy do ich naturalnego koloru. Pięknie teraz to wygląda. Mieliśmy dwóch artystów z Polski, którzy przez dwa lata mieszkali na plebani i malowali kościół. Nie rolkami, ale małymi pędzelkami. Spędziłem wiele czasu z malarzem, panem Henrykiem Krzemińskim, który miał doświadczenie w malowaniu kościołów w Polsce i w Stanach” – mówi ks. Chruściel, którego nierzadko można było zobaczyć w ubraniu roboczym, aktywnie uczestniczącego w pracach remontowych.
Gdy ustawione zostało święto miłosierdzia w centralnym miejscu w kościele parafianie ufundowali ołtarz z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego. Relikwie św. Siostry Faustyny podarował parafii ks. Jordan Myśliwiec, od ponad 20 lat związany z parafią. Podczas obchodów 133-lecia parafii w listopadzie br., ks. Jordan Myśliwiec, obchodził 60-lecie kapłaństwa. W 2009 r. przed kościołem stanął posąg Papieża Polaka, a potem ołtarzyk z relikwiami krwi św. Jana Pawła II.
***
Dziś Newark, w którym na każdym rogu powstają nowoczesne budynki, nie przypomina miasta wiejącego grozą po rozruchach w 1968 r., ale Polonii już tam nie ma. Budynek szkolny został wydzierżawiony dla elitarnej i cieszącej się renomą w Newarku szkoły św. Benedykta prowadzonej przez zakon benedyktynów.
Nadal jednak parafia św. Stanisława B&M służy Polonii związanej sentymentalnie z tym kościołem. “To wspólnota dojrzała, niewielka, bo składająca się zaledwie ze 130 rodzin. 98 procent parafian to rodziny mieszkające poza Newarkiem, ale wciąż związane z naszym kościołem, bo uczestniczyli w procesie odbudowy kościoła i parafii 30-40 lat temu, albo chodzili do trzyparafialnej szkoły. Trzyma ich odpowiedzialność za ten kościół” – mówi ks. Tomasz Koszałka, który od 1 lipca br. jest administratorem parafii św. Stanislawa B&M.
Dziś parafianie przyjeżdżają do Newarku na niedzielne nabożeństwa nawet z Toms River, skąd jadą ponad godzinę. “Byłby grzech, gdybyśmy nie utrzymali tej parafii. Mamy szczęście do dobrych kapłanów: ks. Bogumiła, Jordana i ks. Tomasza” – mówi pani Jadwiga, która do św. Stanisława należy od ponad 20 lat. Dojeżdża tam na cotygodniowe nabożeństwa z Lincoln Park, NJ. W listopadzie wraz z grupą kilkudziesięciu parafian i przyjaciół św. Stanisława B&M, podczas uroczystego bankietu, organizowanego co roku, świętowała 133. rocznicę powstania parafii.
“Ze względu na to, że z tak wielu miejsc przyjeżdżają, systematycznie w niedzielę robimy spotkania dla parafian w budynku szkolnym. Jest kawa, ciasto, dyskusje. Dzięki temu wspólnota żyje” – mówi ks. Koszałka, dodając, że wszyscy cenią sobie rodzinną atmosferę oraz to, że świątynia wygląda świeżo i przyjemnie mimo iż od gruntownego remontu minęło 30 lat. Ta atmosfera przyciąga też Amerykanów, którzy co prawda do parafii nie należą, ale lubią uczestniczyć w nabożeństwach i spotkaniach w św. Stanisławie.
“Szukam recepty na to, żeby życie nadal kwitło w tej parafii. Chciałbym tego bardzo” – mówi ks. Koszałka. Zapowiada, że w okresie wakacyjnym odprawiać będzie mszę świętą o 8 wieczorem, po polsku i angielsku. “W tym okresie wiele osób jeździ na plażę, czy inne wycieczki, potem stoją w korkach i zastanawiają się, gdzie tu pójść na niedzielną mszę. Chcę, żeby mogli tego obowiązku dopełnić w św. Stanisławie w Newarku” – mówi ks. Koszałka.