Spotkanie i rozmowa z powstańcem Andrzejem Rawiczem oraz koloryzatorem archiwalnych zdjęć Mikołajem Kaczmarkiem, a także występ Chóru Dziecięcego Polonia wypełniły wernisaż wystawy „Barwy Powstania Warszawskiego”, którą można zobaczyć na zewnątrz Konsulatu Generalnego RP w Nowym Jorku. Jest to zarazem pierwsza w historii ekspozycja wielkoformatowych i koloryzowanych powstańczych zdjęć w publicznej przestrzeni Manhattanu.
Wojtek Maślanka
Uroczystość związana z obchodami 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego miała miejsce w pięknych salonach pałacu Delamara, w których mieści się polska placówka dyplomatyczna w Nowym Jorku i odbyła się w środę, 31 lipca. Rozpoczął ją wicekonsul Krzysztof Płaski, który przywitał wszystkich zebranych na wernisażu oraz gości specjalnych – powstańca Andrzeja Rawicza i koloryzatora Mikołaja Kaczmarka. Przedstawił też program wieczoru, na który składały się rozmowy ze wspomnianymi gośćmi, a także występ Chóru Dziecięcego Polonia oraz wernisaż i wystawa powstańczych zdjęć w koloryzowanej wersji.
„To wszystko dzięki naprawdę jednemu człowiekowi, który był inicjatorem tych wydarzeń, a jest nim redaktor Wojciech Maślanka z 'Nowego Dziennika’” – podkreślił wicekonsul.
Głos zabrał również konsul generalny Mateusz Sakowicz, który wygłosił krótkie przemówienie. Zwrócił w nim uwagę nie tylko na gości specjalnych i wystawę koloryzowanych zdjęć z Powstania Warszawskiego, ale przede wszystkim na znaczenie tego wolnościowego zrywu.
„Jesteśmy prawie 7 tys. km. od Warszawy, a nasz konsulat jest pełen gości, pełen Polaków, dla których symbolika 1 sierpnia ma ogromne znaczenie” – podkreślił dyplomata.
Wcześniej, na samym początku uroczystości, został odśpiewany polski hymn narodowy, który wykonała Hanna Pogorzelska, tegoroczna Miss Polonii z Ridgewood. Dalszą część wieczoru wypełniły rozmowy z powstańcem Andrzejem Rawiczem i Mikołajem Kaczmarkiem, które poprowadził red. Wojciech Maślanka, a także prezentacja różnych prac Mikołaja Kaczmarka.
Wręczono również kilka jego koloryzowanych zdjęć. Powstaniec Andrzej Rawicz otrzymał na pamiątkę trzy pięknie oprawione zdjęcia. Na jednym była jego podobizna pochodząca z dowodu tożsamości wyrobionego tuż po wojnie, na drugim był Prudential, najwyższy przedwojenny budynek w Polsce, z polską flagą, którą po jego zdobyciu przez powstańców powiesił jego dziadek Bronisław Ratajczak, a trzecią stanowiła podobizna symbolicznego gazeciarza warszawskiego.
Koloryzowaną fotografię otrzymał także dr Janusz Romański, honorowy prezes Polonia Technica i zarazem wicekomendant Okręgu 10. Polonia Technica . Znajdowała się na niej podobizna jego ojca, powstańca por. Romana Romańskiego, dowódcy zgrupowania „Żbik”.
Na zakończenie wystąpił Chór Dziecięcy Polonia pod dyrekcją Dominika Grzyba i z gościnnym udziałem znanego polskiego aktora Patryka Szwichtenberga, pełniącego rolę narratora. W specjalnie opracowanym programie znalazły się piosenki opowiadające zarówno o powstaniu jak i o Warszawie. Wśród nich były m.in. takie utwory jak: „Moja mała dziewczynko z AK”, „Warszawo ma”, „Kołysanka z Getta”, „Miasto 44”, „Tyle nadziei”, „Co to jest niepodległość”, „Ostatni list”, „Gdzie są kwiaty z tamtych lat”, „Ballada o sercu”, „Niepodległość”, Piosenka o mojej Warszawie” i „Pałacyk Michla” zaśpiewany na koniec wraz z publicznością. Było to doskonałe uzupełnienie całości wieczoru poświęconego 80. rocznicy Powstania Warszawskiego.
POWSTAŃCZY GAZECIARZ
„Miałem 10 lat i pamiętam, że wtedy dla mnie nie było to nic nadzwyczajnego” – stwierdził Andrzej Rawicz wspominając swoje zajęcie polegające na roznoszeniu gazet wśród powstańców i mieszkańców Warszawy.
„Było to niebezpieczne, ale myśmy traktowali to jako normalne powstańcze zajęcie” – wyjaśniał ówczesny gazeciarz. Do pracy tej został namówiony tuż po wybuchu warszawskiego zrywu. Podczas spotkania w Konsulacie Generalnym RP zaprezentował archiwalny numer „Biuletynu Informacyjnego” z 16 sierpnia 1944 roku, który zachował sobie na pamiątkę. Opowiadał także o życiu podczas okupacji i po wybuchu powstania. „Dla nas dzieci, to była normalność. Myśmy nie wiedzieli, że życie może wyglądać inaczej. Taka była nasza rzeczywistość” – podkreślił Andrzej Rawicz.
Wspominał również swoją rodzinę bardzo zaangażowaną w powstanie oraz walkę o wolność Polski i Europy.
„Dziadek Bronisław Żmijewski zawiesił polską flagę na Prudentialu – wspominał Andrzej Rawicz . – On również piekł nocą chleb dla powstańców, a 5 września niemiecki samolot prawdopodobnie widział dym wylatujący z komina i rano nasz dom został zbombardowany. Wtedy dziadek zginął. Myśmy ocaleli ponieważ schowaliśmy się w pod wielkim piekarniczym piecem zbudowanym z cegły” – wyjaśniał gość specjalny wernisażu. Opowiadał też o ucieczce z transportu do KL Auschwitz, do którego po upadku powstania został wysłany przez Niemców wraz z babcią, ciocią i kuzynem.
„W Krakowie ktoś otworzył drzwi naszego wagonu i 78 osób uciekło z tego transportu, a pociąg pojechał dalej, do Oświęcimia. Tak więc miałem szczęście” – stwierdził powstańczy gazeciarz. Wspominał również mamę Krystynę Rawicz, działającą w AK i będącą sanitariuszką, która została aresztowana przez Niemców.
„Chcieli żeby szła przed czołgiem i była żywą tarczą. Na szczęście jakiś polski strażak gaszący pożary w części miasta okupowanej przez Niemców powiedział, że jest jego siostrą i tym samym uratował jej życie” – mówił były powstaniec. Przybliżył także sylwetkę swojego ojca, zasłużonego zarówno dla polskiego jak i brytyjskiego wojska.
Zanim wybuchła druga wojna światowa Józef Rawicz-Szabuniewicz w 1920 roku uczestniczył w Bitwie Warszawskiej znanej także jako Cud nad Wisłą, później wstąpił dobrowolnie do NKWD i został tam polskim szpiegiem, za co był skazany na karę śmierci i ostatecznie uwolniony w zamian za 13 komunistów aresztowanych przez Polaków. Był także współtwórcą polskiego lekkiego bombowca PZL Łoś.
Podczas niemieckiej okupacji trafił do brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych, gdzie szkolił m.in. pilotów polskich dywizjonów.
„On był świetnym instruktorem i musiał trenować innych chociaż chciał walczyć i strzelać do Niemców. Był tzw. wing commanderem, i wszystkie loty i ćwiczenia zarówno z Polakami i Anglikami spisywał w specjalnych księgach lotów” – opowiadał Andrzej Rawicz. Jedna z nich została pokazana podczas spotkania, podobnie było z odznaczeniami (siedem medali polskich i brytyjskich), które za swoją odwagę i zasługi otrzymał Józef Rawicz.
SPOTKANIE Z KOLORYZATOREM
Gościem specjalnym podczas wernisażu wystawy „Barwy Powstania Warszawskiego” był także twórca koloryzacji powstańczych fotografii na niej wyeksponowanych Mikołaj Kaczmarek, który specjalnie na tę okazję przyleciał do Nowego Jorku z wielkopolskiego Gostynia.
Przed rozpoczęciem rozmowy, którą z nim przeprowadził red. Wojciech Maślanka, zostały zaprezentowane zdjęcia z różnych akcji przeprowadzanych przez koloryzatora, jak również sposoby wykorzystania jego prac. Mowa była też o jego spotkaniach z żyjącymi powstańcami, którym wręcza koloryzacje zdjęć, na których się znajdują, o akcji umieszczana barwnych fotografii na powstańczych grobach, o książkach i okładkach gazet ozdobionych jego pracami oraz o wystawach, a także nagrodach i odznaczeniach, którymi został wyróżniony za swoją działalność popularyzującą polską historię.
Był to świetny wstęp do wspomnianej wcześniej rozmowy. W jej trakcie opowiedział o swoich początkach związanych z przywracaniem barw czarno-białym fotografiom, o technice koloryzowania zdjęć, a także o nieoczekiwanej popularności i prestiżu jaki mu ta działalność przyniosła.
„Widząc koloryzowane filmy dokumentalne i fotografie zacząłem się tym tematem bardzo interesować i nadawać barwy starym zdjęciom. A później ten kolor sprawiał, że zacząłem się w to coraz bardziej wciągać” – wyjaśniał artysta. Dodał, że po pewnym czasie zauważył jaką moc na kolor i jego praca, a coraz bardziej utwierdzały go w tym pozytywne opinie zarówno osób prywatnych jak i nauczycieli z różnych szkół.
„To dało mi poczucie, że to czego nigdy nie planowałem jest być może jakimś moim powołaniem i czymś naprawdę ważnym. Jestem dumny z tego, że tak to się potoczyło i jak mnie teraz ludzie postrzegają. Dowodem tego jest fakt, że znajduję się teraz w tym miejscu, i na wernisaż przyszło tak wiele ludzi. To jest dla mnie ogromny prestiż i za to bardzo dziękuję” – podkreślił z dumą Mikołaj Kaczmarek.
Artysta opowiedział również o spotkaniach z powstańcami, ich reakcji na barwne zdjęcia, a także o swojej ulubionej fotografii, której poprzez kolor nadał nowego życia.
„’Mikołaj, rób to dalej bo to jest coś wspaniałego’ – tak powiedział do mnie mjr Jakub Nowakowski ps. Tomek, gdy wręczyłem mu koloryzację. Usłyszeć takie słowa z ust bohatera Powstania Warszawskiego to dla mnie coś więcej niż odznaczenie państwowe” – zdradził gość specjalny spotkania. Dodał, że takie słowa jeszcze bardziej mobilizują go do pracy. Jego ulubionym zdjęciem, któremu nadał nowego, barwnego życia okazała się jego pierwsza praca.
„To dziewczynka klęcząca przy grobie brata na prowizorycznym cmentarzyku podczas Powstania Warszawskiego. Jest to dla mnie najważniejsze zdjęcie. Pokoloryzowałem je dla zabawy, która później przerodziła się w pasję, a następne w zawodowstwo” – podkreślił Mikołaj Kaczmarek.
Na zakończenie spotkania opowiedział także o zdjęciach, które od 29 lipca są zainstalowane na zewnątrz Konsulatu Generalnego i będą tam wyeksponowane do 3 października, kiedy przypada rocznica zakończenia Powstania Warszawskiego. Na nich oprócz wspomnianej klęczącej dziewczynki można zobaczyć płonący Prudential i jego ruiny, figurę Chrystusa dźwigającego krzyż, która pozostała nienaruszona po zbombardowaniu kościoła św. Krzyża, walczących powstańców, sanitariuszki, małych powstańców (dzieci), mieszkańców stolicy, a także aresztowanie niemieckich żołnierzy.
WRAŻENIA I PODZIĘKOWANIA
Wernisaż wystawy „Barwy Powstania Warszawskiego” oraz spotkanie z jego uczestnikiem Andrzejem Rawiczem i koloryzatorem wyeksponowanych zdjęć cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Wzięło w nim udział około 200 osób, wśród których – prócz wcześniej wspomnianych – byli m.in.: wicekonsul Stanisław Starnawski, sybiraczka i zarazem naczelna prezeska Korpusu Pomocniczego Pań Helena Knapczyk, sybirak Fryderyk Dammont, przedstawiciele SWAP z komendantem głównym Tadeuszem Antoniakiem na czele, Wielki Marszałek Parady Pułaskiego 2024 Piotr Praszkowicz, Jadwiga Kopala reprezentująca Komitet Główny Parady Pułaskiego, a także przedstawiciele ZHP z hm. Marią Bielską na czele. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem spotkania.
Radości nie krył nawet konsul generalny Mateusz Sakowicz, gospodarz miejsca, w którym to wydarzenie się odbywało.
„Zarówno wystawa jak i spotkanie z powstańcem i artystą, grafikiem z Polski było czymś wyjątkowym” – zaznaczył dyplomata. „Pan Andrzej Rawicz, który jako 10-letnie dziecko w sierpniu 1944 roku roznosił powstańczą bibułę podzielił się z nami wspomnieniami z tamtego czasu, a także historiami swojej rodziny. Ma ona piękną kartę jeśli chodzi o dziadka, który zginął 5 września w bombardowaniu Warszawy oraz ojca, który szkolił pilotów RAF-u, itd. Tak więc przekazał nam taką historyczną pigułkę, która z ust uczestnika powstania i osoby pamiętającej tamte wydarzenia ma zupełnie inny ciężar gatunkowy. To nie jest czytanie najbardziej pasjonującej książki czy oglądanie wideo na YouTubie. To było coś więcej i na pewno ludzie, którzy przyszli na spotkanie, docenili fakt rozmowy z panem Andrzejem, który jest osobą bardzo żywotną i z poczuciem humoru, a nawet spędził z nami cały wieczór” – podkreślał Mateusz Sakowicz.
Dodał też, że równie interesujące było spotkanie z koloryzatorem powstańczych zdjęć, które zostały wyeksponowane na zewnątrz budynku Konsulatu Generalnego.
„Pan Mikołaj Kaczmarek to przedstawiciel młodego pokolenia, który swoją pracą poprzez koloryzowanie historycznych zdjęć nadaje im nieco współczesny wygląd, który bardziej przemawia do wyobraźni i tworzy ponadpokoleniowy przekaz” – stwierdził konsul generalny. Dyplomata, podobnie jak uczestnicy wernisażu wystawy „Barwy Powstania Warszawskiego”, był bardzo zadowolony z jej wernisażu.
„Bardzo się cieszę, że takie wydarzenie dzięki współpracy jego pomysłodawcy, dziennikarza Wojciecha Maślanki z moim zespołem konsularnym oraz wspomnianymi gośćmi zostało zrealizowane” – powiedział z dumą na zakończenie Mateusz Sakowicz.
Niesamowicie zadowolony był Mikołaj Kaczmarek, dla którego ta wystawa była spełnieniem największego marzenia.
„To jest niesamowite uczucie, kiedy idziesz pospacerować sobie po Nowym Jorku, po Times Square, a później idziesz dalej w dół Manhattanu, dochodzisz do Konsulatu Generalnego RP i widzisz na ulicy obok niego swoje prace, a także ludzi je oglądających oraz czytających informacje o Powstaniu Warszawskim i o tobie. Stoisz z boku i myślisz sobie: 'Co tu się dzieje?’, i w końcu dochodzi do ciebie, że faktyczne zrobiłeś coś wielkiego, bo w końcu pojawiłeś się w Nowym Jorku, gdzie są wyeksponowane twoje prace” – w ten sposób Mikołaj Kaczmarczyk opowiada o swoich pierwszych wrażeniach z Wielkiego Jabłka, gdy po raz pierwszy odwiedził Manhattan oraz zobaczył wystawę swoich koloryzacji. Był także pod wielkim wrażeniem uroczystości zorganizowanej z okazji jej otwarcia.
„A wernisaż całkowicie przerósł moje oczekiwania. Myślałem, że przyjdzie z 30-40 osób, a tu pojawiło się około 200. W dodatku to magiczne miejsce, czyli Konsulat Generalny, który wygląda jak zamek królewski. To wszystko razem świetnie wyglądało, a ja czułem się naprawdę jakbym był kimś ważnym. Właściwie to myślałem, że zastępuję tam kogoś bardzo wyjątkowego, bo sam nie czuję się żadnym wielkim artystą, którego może spotkać taki zaszczyt jak uczestnictwo w takim wernisażu” – wyjaśnił koloryzator.
Dodał, że przyjęcie jakie zgotowali mu sympatycy jego pracy oraz organizatorzy uroczystości związanej z otwarciem wystawy i 80. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego było czymś wyjątkowym, czego wcześniej nigdy nie doświadczył.
„To wydarzenie pozostanie w moim sercu i pamięci na zawsze, i będę do tych przeżyć wracał bardzo często. Jestem bardzo dumny, że mogłem przekazać swoją małą cegiełkę i pokazać Powstanie Warszawskie ludziom na ulicach Nowego Jorku, bo to jest dla mnie najważniejsze. A poza tym cieszę widokami i pobytem w Wielkim Jabłku, bo to miasto jest magiczne… Nie mogę spać i nie mogę zasnąć” – dodał na zakończenie Mikołaj Kaczmarek, nawiązując tym samym do tekstu wielkiego przeboju Franka Sinatry „New York, New York”.
Jak podkreślił pod koniec spotkania w konsulacie organizator wystawy i wernisażu red. Wojciech Maślanka, to wszystko było możliwe dzięki wsparciu i pomocy wielu instytucji, osób i sponsorów.
Wśród nich byli: Konsulat Generalny RP w Nowym Jorku, Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, mec. Mariusz Śniarowski i kancelaria The Perecman Firm, Victoria Consulting & Development, ELPO Electrical Contracting, Polonia of Long Island, Albany Polish Community Center, Greenpoint Insurance Brokerage, dr Janusz Romański i Polonia Technica, Maurice Building Supplices, Bożena i Andrzej Kamińscy oraz KPA na Dolny Nowy Jork, JEPOL Construction, Wiesław Luciano Burdzy i Digi Art, Fundacja Dobra Polska Szkoła, przedstawiciele Żubrówki i Żywca, Jerzy Leśniak, Zbigniew Solarz, Mieczysław Gubernat, Euro Liquor, Basia Sala-Maślanka, Nicole Maślanka, która opracowała wszystkie prezentacje zdjęć, a także Krystyna Godawa, która przygotowała smaczny poczęstunek mający miejsce po zakończeniu oficjalnej części wernisażu.