Żandarmeria wojskowa zatrzymała w poniedziałek rano ponad 1200 radykalnych zwolenników b. prawicowego prezydenta Jaira Bolsonaro, podejrzanych o udział w niedzielnym ataku na państwowe instytucje w Brasilii, stolicy kraju.
Jak podała żandarmeria, zatrzymane osoby znajdowały się na koczowisku w stolicy, gdzie od soboty prowadziły protest w pobliżu najważniejszych urzędów państwowych.
Według służb państwowych większość zatrzymanych wzięła udział w szturmie na główne instytucje państwa w Brasilii, demolując m.in. siedziby parlamentu, prezydenta i sądu najwyższego.
Podczas poniedziałkowego zatrzymania większość zwolenników b. prezydenta Bolsonaro nie stawiała oporu.
Wcześniej policja podawała, że w stolicy po niedzielnych zamieszkach zatrzymano około 300 osób. Zablokowano też wyjazd kilkudziesięciu autokarów, którymi do stolicy przybyły w sobotę tysiące zwolenników Bolsonaro.
Z informacji służb medycznych stanu federalnego wynika, że w zamieszkach wywołanych przez prawicowych radykałów w stolicy rannych zostało około 50 osób.
Były prezydent Brazylii Jair Bolsonaro, przebywający obecnie w USA, skrytykował w niedzielę wieczorem atak na urzędy państwowe. Zaznaczył jednak, że podobnych działań miała dopuszczać się lewica w 2013 i 2017 r.
Według osób z kręgu Bolsonaro były szef państwa powinien wrócić do kraju do końca stycznia br.
Marcin Zatyka (PAP)