Barwny i wesoły korowód przeszedł słynną brooklyńską Graham Avenue, znaną także jako Avenue of Puerto Rico. Doroczna Parada Trzech Króli została zorganizowana po raz 26. przez społeczność latynoamerykańską i odbyła się 8 stycznia, w niedzielne popołudnie.
Świąteczny pochód – Tres Reyes Magos – tradycyjnie wyruszył z pogranicza Greenpointu, gdzie przy Meeker Avenue odbyło się jego oficjalne rozpoczęcie, i poprzez Graham Avenue dotarł do Debevoise Street na Wschodnim Williamsburgu.
Wstęgę oznaczającą początek marszu przeciął Tommy Torres, lokalny działacz i zarazem doradca burmistrza Nowego Jorku Erica Adamsa. Towarzyszyli mu pomysłodawca i założyciel Parady Trzech Króli Radames Milan, a także działacze i aktywiści z północnego Brooklynu.
W Paradzie Trzech Króli wzięli udział przedstawiciele różnych narodowości. Dominowali oczywiście Latynosi reprezentujący kraje Ameryki Południowej, ale wśród nich można było także zobaczyć inne nacje. Dużą część uczestników stanowili uczniowie – dzieci i młodzież – oraz ich rodzice i nauczyciele z publicznych szkół 14. dystryktu nowojorskiego Wydziału Oświaty, który obejmuje ten rejon. Były nawet szkolne kontyngenty reprezentujące PS 132, PS 257, PS 319 oraz grupa młodych skautów z Williamsburga.
Wiele osób maszerujących w świątecznym orszaku było przebranych w tradycyjne, ludowe stroje, z krajów, z których pochodzili. Niektórzy mieli ze sobą flagi narodowe przez co łatwo można było się domyślić jakie państwo reprezentują. Przebierańcy w kolorowych strojach, w których świętują Objawienie Pańskie w rejonach, z których pochodzą, wzbudzali ogromne zainteresowanie publiczności. Towarzyszyła im ludowa muzyka, do której tańczyli i prezentowali tradycyjne układy choreograficzne oraz tańce. Dzięki temu Parada Trzech Króli zawsze jest bardzo kolorowa i wesoła.
Jednak jej główną ideą jest propagowanie wartości chrześcijańskich i tradycji narodowych. Poza tym stanowi dla Latynosów, podobnie jak samo święto Objawienia Pańskiego, koniec okresu bożonarodzeniowego.
„Bardzo mi się podoba ta parada dlatego zawsze chętnie przychodzimy ją oglądać. Niesamowicie barwne są te latynoskie stroje ludowe i ich tańce. To wszystko dodaje uroku tej paradzie. Niestety tym razem trochę się zawiedliśmy ponieważ nie było żywych zwierząt, ani wielbłądów, ani nawet osiołków, a te zawsze były główną atrakcją dla moich dzieci” – powiedziała Monika Stelka mieszkająca w okolicy Graham Avenue.
„To dla nas bardzo ważne wydarzenie i to nie tylko ze względu na jego przesłanie religijne ale również z powodu manifestacji naszej społeczności oraz przynależności narodowej i etnicznej. Dzisiaj emigranci z całej Ameryki Południowej stanowią jedną wielką rodzinę. Uczestniczę z bliskimi w tej paradzie od wielu lat ponieważ chcemy, żeby to wydarzenie nie zanikło i trwało jak najdłużej” – stwierdziła pochodząca z Meksyku Miriam Vargas.
Autor tekstu i zdjęć: Wojtek Maślanka