New York
61°
Showers in the Vicinity
7:02 am6:23 pm EDT
7mph
93%
30.23
SunMonTue
64°F
61°F
68°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Publicystyka
Wywiady
Społeczeństwo
Kultura

Dla Henryka nie istnieje nic – tylko Nalepa

08.09.2025

Agata Pilitowska i Henryk M. – dwoje artystów, którzy stworzyli program muzyczno – poetycki poświęcony znanemu, polskiemu muzykowi – Tadeuszowi Nalepie. Spektakl wyreżyserowała Maria Nowotarska, legendarna krakowska aktorka, od lat mieszkająca i tworząca w Kanadzie. Henryk M. wypełnia część muzyczną przedstawienia, a Agata Pilitowska snuje opowieść o życiu bluesmana, a także interpretuje teksty nadwornego poety Nalepy, Bogdana Loebla. Z wykonawcami rozmawiamy przy okazji wystawienia spektaklu pt. „Tadeusz Nalepa Muzyka Pasja Bunt Miłość” w Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku.

Na początek powiedzcie proszę Czytelnikom jak i kiedy się poznaliście?

HM: Nie pamiętam dokładnie kiedy to było ale chyba w 2011 roku. Wtedy Agata, w związku z wydaniem mojej nowej płyty, nagrywała reportaż o mnie dla polskiej telewizji w Toronto. Po nagraniu poszliśmy razem do polskiej restauracji „Arkady” na zupę. I tak to się zaczęło.

AP: O tak, Henryk przypomniał mi tę sytuację. Sporo czasu minęło… Przez ponad piętnaście lat pracowałam w telewizji w Toronto, w redakcji polskiej. Znałam doskonale artystów, którzy podobnie jak ja, twórczo działali już od lat na emigracji. Henryk pojawił się w Toronto dopiero pod koniec lat 90-tych. Od razu można było zaobserwować, że kocha „bluesa”. Po raz pierwszy wystąpił z nami podczas „Letniej Serenady”. Była to piękna, coroczna tradycja, kiedy to podczas przyjęcia ogrodowego, połączonego z koncertem, zbieraliśmy fundusze na działalność naszej sceny czyli Salonu Poezji, Muzyki i Teatru. Serenady odbywały się w Konsulacie Generalnym w Toronto. Henryk grał oczywiście muzykę Nalepy.

Henryku, a jak to się stało, że zamieszkałeś w Kanadzie?

HM: Z Polski wyjechałem najpierw do Niemiec. Było to w 1981 roku. Po jakimś czasie znajomy przeniósł się do Vancouver i zaprosił mnie do siebie. Przyleciałem do niego w 1996 roku i jak zobaczyłem to miasto, oniemiałem. Wiedziałem, że w Niemczech już mieszkać nie chcę. Ostatecznie, dwa lata później wylądowałem w Toronto. Ot, typowe losy emigranta.

Jeszcze jedno pytanie do Ciebie, Henryku. Kiedy i dlaczego zakochałeś się w muzyce Tadeusz Nalepy?

HM: W 1968 roku pojawił się ogromny przebój tamtych lat „Gdybyś kochał, hej”. Były to początki legendarnego zespołu „Breakout”, którego Nalepa był gitarzystą i wokalistą (oprócz Miry Kubasińskiej, oczywiście). Każdy młody, aspirujący gitarzysta brzdąkał wtedy tę melodię. Ja oczywiście również. Prawdziwy przełom nastąpił trochę później, a mianowicie w 1971 roku, kiedy wyszła płyta „Blues”. Słysząc jego charakterystyczne ryfy, oszalałem.

Powiedzcie proszę, jak zrodził się pomysł przedstawienia, z którym do nas przybywacie?

AP: Ja, jako aktorka Salonu Poezji, Muzyki i Teatru zawsze z wielką radością przyjmuję nowe wyzwania. Henryk przez długi czas proponował mi wspólny projekt. Chciał z bluesem dotrzeć również do innej Polonii. Nie tylko do pasjonatów tego gatunku muzyki. Postanowiliśmy stworzyć coś, co może przyciągnąć szerszą publiczność, w tym również młodzież, która urodziła się wiele lat po stworzeniu największych przebojów Tadeusza Nalepy. Dodatkowo, bardzo bliska jest mi każda twórczość poetycka, a ponieważ nadwornym poetą Nalepy był Bogdan Loebl, więc zainteresowałam się tymi wierszami. I to praktycznie był początek konstrukcji spektaklu. Postanowiliśmy połączyć muzykę, jednocześnie wydobywając teksty poetyckie. Chcieliśmy wyeksponować poezję, która jest zawarta w utworach Nalepy. Moja Mama, reżyserka spektaklu – Maria Nowotarska, wymyśliła, aby opowiedzieć również historię jego życia, korzystając z książki „Tadeusz Nalepa – Breakout absolutnie” autorstwa Wiesława Królikowskiego. Bardzo ważnym elementem są również okładki płyt wyświetlane na ekranie. Celem naszym było stworzenie przedstawienia multimedialnego.

Gdzie i kiedy graliście ten spektakl wcześniej?

HM: Pierwszy raz zagraliśmy dosłownie tydzień przed zamknięciem świata. Dokładnie, pod koniec lutego, 2020 roku. Klub „Sobieski” w Lake Worth na Florydzie pękał w szwach. Premiera odbiła się głośnym echem, dostaliśmy mnóstwo zaproszeń do innych klubów, ale niestety, w marcu okazało się, że jesteśmy uziemieni. Jak wszyscy artyści przygotowaliśmy oczywiście spektakl on-line, ale to nie to samo, co prawdziwy kontakt z publicznością.

AP: Zaraz po zakończeniu pandemii zaangażowałam się w wiele innych projektów i w pewnym sensie odwiesiliśmy nasze przedstawienie na wieszak i teraz z nim wracamy. W najbliższym czasie zagramy cztery razy: w prywatnym domu/salonie artystycznym przyjaciół w Pennington, NJ; 14 września w Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku, 19 i 22 września w Toronto.

Agato, jak czujesz te bluesowe klimaty? Przecież kojarzona jesteś jako romantyczna i eteryczna miłośniczka poezji.

AP: Jestem przede wszystkim aktorką, więc każde wyzwanie jest dla mnie nową przygodą. Muszę się przyznać, że nigdy nie przepadałam za tym gatunkiem muzycznym. A wiesz dlaczego? Bo go nie znałam dobrze. W momencie kiedy przyjeżdżałam do Henryka na próby i ciągle słuchałam tego bluesa, to zrozumiałam, że ta muzyka wchodzi w ciało i przy tych pięknych tekstach, po prostu stwarza niezwykły nastrój. Człowiek zaczyna się kołysać, zaczyna chcieć tańczyć, wystukuje rytm. Ta muzyka hipnotyzuje.

Henryku, wiem, że grając na gitarze, posiłkujesz się tak zwanymi „podkładami”. Kto je tworzy, jacy muzycy w nich występują?

HM: Najważniejszym twórcą i muzykiem jest Dariusz Kozakiewicz, który był gitarzystą w zespole Tadeusza Nalepy. Wspólnie tworzyli najbardziej rozpoznawaną płytę, o której mówiłem już wcześniej. Chodzi oczywiście o „Blues”. W podkładach można usłyszeć zawodowego perkusistę Chrisa Łysiaka, sam nagrałem większość brzmień gitarowych. Gitarowe solówki zagrali: wspomniany Dariusz Kozakiewicz; Piotr Bajus, który wcześniej grał z Izabelą Trojanowską i Marylą Rodowicz; mieszkający obecnie w Kanadzie Marek Majewski z zespołu „Chłopcy z Placu Broni”; krakowski gitarzysta Ryszard Styła z zespołu „Laboratorium”, „Wały Jagiellońskie” i „Wawele” oraz na gitarze basowej Greg Suski, który grał w zespole „Wanda i Banda”.

AP: Sami doborowi artyści. Przy okazji chciałabym opowiedzieć krótką anegdotkę. Otóż podczas koncertu w Lake Worth w klubie „Sobieski” na widowni był Jan Błędowski z zespołu „Krzak”. Miał przy sobie skrzypce. I tuż po zakończeniu przedstawienia wyskoczył na scenę i dał takiego czadu razem z Henrykiem, że publiczność wariowała.

Na koniec zapytam: czy macie w planach kolejne wspólne projekty, czy na tym kończycie współpracę?

AP: Henryk jest tak opętany bluesem, że chyba nie uda mi się namówić go na nic innego. Kiedyś zaproponowałam, żebyśmy zajęli się muzyką Seweryna Krajewskiego. Od razu krzyknął: NIE! (śmiech) Chociaż może zdarzyć się taka sytuacja, że wykorzystamy muzykę Henryka, który jest również kompozytorem, do przyszłych projektów poetyckich. Kto wie? Wszystko jest możliwe.

HM: Póki co zapraszamy Państwa do Fundacji Kościuszkowskiej. Przedstawienie zaczyna się o godzinie 4:00 po południu, w niedzielę, 14 września. Obiecuję dać z siebie wszystko.

Życząc Wam pełnej sali, bardzo dziękuję za rozmowę.

AP i HM: I my bardzo dziękujemy.

Autor: Ella Wojczak, Polish Theatre Institute in the USA

Autor zdjęć: Albert Stępniak

Autor plakatu: Seweryn Reszka

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner