Kapitan reprezentacji Robert Lewandowski przyznał przed meczem z Mołdawią w eliminacjach Euro 2024, że w takich spotkaniach najwięcej zależy od polskich piłkarzy. „Jeśli pozwolimy rywalom poczuć się pewnie, to będziemy się męczyć” – dodał. Skomentował też brak kilku doświadczonych graczy.
Podopieczni Fernando Santosa rozpoczęli w poniedziałek w Warszawie oficjalną część zgrupowania. W poprzednim tygodniu kilku kadrowiczów miało w stolicy tzw. treningi wyrównawcze. Teraz już wszyscy trenują razem.
„Dla niektórych ta przerwa (po sezonie ligowym – PAP) powinna trwać dwa tygodnie, może nawet dłużej. Ja odpoczywałem bardzo krótko, ale nie mam z tym problemów. Na pewno dla wielu piłkarzy to było wyzwanie, jak się przygotować do zgrupowania pod względem fizycznym. Dlatego dobrze, że niektórzy już wcześniej trenowali. To im pomoże” – podkreślił Lewandowski podczas konferencji prasowej na stadionie Legii.
20 czerwca biało-czerwonych czeka w Kiszyniowie mecz eliminacji mistrzostw Europy z Mołdawią. Polska będzie faworytem, ale w marcu Czesi zremisowali na wyjeździe z tym przeciwnikiem 0:0. Co zrobić, żeby nie stracić tam punktów?
„Z własnego doświadczenia wiem, że te mecze wyjazdowe (z teoretycznie słabszymi rywalami – PAP) zależą głównie od tego, jak my będziemy się prezentować. Jeśli pozwolimy rywalom poczuć się pewnie, to będziemy się męczyć. Od początku musimy grać to, co my chcemy. W takich meczach wyjazdowych wszystko zależy od nas, a nie od przeciwnika. Przygotowujemy się na to, że czeka nas ciężki mecz, ale mam nadzieję, że dzięki naszej grze będzie nam łatwiej na boisku i zdobędziemy trzy punkty” – podkreślił Lewandowski.
„Mecz z Mołdawią naprawdę jest dla nas ważny. Chcemy nie tylko zwyciężyć, ale też zacząć lepiej grać” – dodał.
Po raz kolejny trener Santos nie powołał do kadry doświadczonych Kamila Glika, Grzegorza Krychowiaka i Kamila Grosickiego. Jak ich nieobecność skomentował kapitan?
„Mówimy o piłkarzach, który wiele zrobili dla tej reprezentacji. I wciąż robią, bo w czasie teraźniejszym to lepiej brzmi. Wiele dzięki nim nasza kadra osiągnęła. Zresztą nie myślę o tym, że to już koniec dla nich, bo może nie. To decyzja trenera, muszę się z nią pogodzić, chociaż z drugiej strony to jest smutne. Wiele lat z nimi grałem, sporo razem przeżyliśmy” – przyznał Lewandowski.
„Ale życie się dalej toczy. To, czego ja bym chciał, nie ma znaczenia. Trener decyduje i patrzy na sportowy aspekt. Ja nie obserwuję każdego piłkarza, więc nie wiem dokładnie, kto jest w jakiej formie. Ale na pewno to jest trudne dla mnie i dla nich. Zresztą zdaję sobie sprawę, że moja perspektywa (kariery w kadrze – PAP) też jest coraz krótsza” – westchnął napastnik, który w sierpniu skończy 35 lat.
Czy to jest dobry moment na zmianę pokoleniową w kadrze?
„Pytanie, kiedy jest taki idealny moment? To się zawsze działo i będzie dziać. Wiadomo, że im mniejszą łyżką, tym lepiej. Zmiana zawodników na dwóch-trzech pozycjach jest łatwiejsza w jednym momencie niż na pięciu-sześciu. Oczywiście mówimy o zawodnikach, którzy dali wiele tej reprezentacji. Czy stać nas na taką zmianę? Jeśli selekcjoner podjął taką decyzję, to widzi, że tak. Jako kapitan chcę dla tej reprezentacji jak najlepiej. I mam nadzieję, że te decyzje selekcjonera okażą się trafione” – odparł Lewandowski.
Zanim dojdzie do meczu z Mołdawią, polscy piłkarze zagrają 16 czerwca w Warszawie towarzyskie spotkanie z Niemcami. To będzie również oficjalne pożegnanie z kadrą 108-krotnego reprezentanta Polski Jakuba Błaszczykowskiego, który wiele lat kariery spędził w Borussii Dortmund.
Jak wcześniej zapowiedział Santos, 37-letni pomocnik zagra prawdopodobnie 16 minut, bo taki numer na koszulce nosił w reprezentacji.
„To na pewno fajny moment dla niego. Sam pomysł, że z takim właśnie rywalem… To na pewno dużo dla niego znaczy. Wielkie przeżycie, emocje. Nie wiem, w jaki sposób dokładnie to będzie wyglądać. To zapewne kwestia organizacyjna między Kubą, trenerem i PZPN” – przyznał Lewandowski.
„Jeżeli chodzi o występ Kuby, nie wydaje mi się, żeby to był jakiś duży problem w kontekście przygotowania całej drużyny. Jak powiedziałem, nie wiem, ile minut rozegra. Natomiast jeśli chodzi o sam mecz i przygotowanie drużyny, to trzeba zobaczyć i pomyśleć, jak każdy piłkarz wygląda indywidualnie. Jak się czuje, kiedy miał ostatni mecz… I wtedy zdecydować, kto jest w stanie zagrać, a komu przyda się odpoczynek” – dodał.
Na razie nie wiadomo, co z występem w piątek Lewandowskiego, który świetnie zna wielu reprezentantów Niemiec i selekcjonera Hansiego Flicka z czasów występów w Bayernie Monachium.
„Zawsze fajnie jest zagrać. Ciężko mi w tej chwili odpowiedzieć, ile to dokładnie będzie minut. Wiadomo, że ja zawsze sentymentalnie będę podchodzić do meczów reprezentacji na PGE Narodowym. A jeszcze taki przeciwnik – z trenerem i piłkarzami kadry Niemiec cały czas mam kontakt. To dla mnie osobiście mecz emocji, nie tylko sportowych. Ale chyba jednak te emocje trzeba odłożyć na bok. Rozsądek powinien decydować, co będzie najlepsze” – przyznał kapitan.
Lewandowski był również pytany o planowane przejście Lionela Messiego do Interu Miami. Czy polski napastnik też myśli o takim kierunku?
„Nie myślałem jeszcze o tym. Mam ważny kontrakt z Barceloną, to jest dla mnie najważniejsze. A jeśli chodzi o Leo Messiego – jego decyzja, którą akceptuję. Mam nadzieję, że w Miami będzie szczęśliwy i fajnie mu się będzie tam żyło i grało w piłkę”.
Lewandowski w minionym sezonie zdobył z Barceloną mistrzostwo Hiszpanii i został królem strzelców tamtejszej ekstraklasy. Gorzej poszło drużynie w europejskich pucharach.
„Koniec końców, wszystko wróciło później na właściwe tory. Jestem zadowolony z tego sezonu. Z tego, jak to wszystko wyglądało wewnątrz i jakie postępy robiliśmy. Zdaję sobie z sprawę, że w nowym sezonie będziemy startować z wyższej półki i na pewno będą inne oczekiwania” – przyznał.
Zapytany o Igę Świątek, pogratulował jej triumfu w wielkoszlemowym French Open, gdzie polska tenisistka obroniła trofeum.
„Wielkie gratulacje. Szczerze mówiąc, spodziewałem się łatwiejszej przeprawy w drugim secie finału. Ale to, myślę, też jest emocjonujące, jeśli Iga musi troszkę bardziej powalczyć o zwycięstwo. Wielki sukces. Rok temu byłem na finale i widziałem, jak to wygląda. Więc tym bardziej jest mi dzisiaj łatwiej się z tym utożsamiać i przeżywać, nawet jeśli nie ma mnie +na żywo+, a przed telewizorem” – zakończył Lewandowski. (PAP)
bia/ cegl/