W środę nad ranem FBI przeprowadziło nalot na nowojorską posiadłość Sheyne’a Coplana – założyciela i prezesa Polymarket. Coplan został wybudzony ze snu, a następnie agenci poprosili o przekazanie im urządzeń elektronicznych, należących do przedsiębiorcy. Platforma określiła działania służb mianem „odwetu” za przedwyborczą predykcję, w której to Donald Trump – a nie, jak wskazywały wówczas sondaże – Kamala Harris miał zwyciężyć w tegorocznych wyborach prezydenckich.
Polymarket to platforma rynku prognostycznego (prediction market), która pozwala swoim użytkownikom obstawiać wystąpienie określonych zdarzeń – np. konkretnych wyników wyborów. Rozliczenia na giełdzie zdarzeń prowadzone są w kryptowalutach.
W środę, ok. godz. 6:00 rano, FBI dokonało nalotu na dom założyciela i prezesa platformy Sheyne’a Coplana. Agenci skonfiskowali urządzenia elektroniczne, należące do CEO Polymarket. Oficjalnie nalot miał być częścią dochodzenia Departamentu Sprawiedliwości USA w sprawie rzekomego naruszenia przez Polymarket przepisów regulujących prowadzenie działalności platformy w Stanach Zjednoczonych.
Polymarket, zgodnie z umową zawartą w 2022 roku z Commodity Futures Trading Commission (CFTC), zobowiązał się do zaprzestania działalności na terenie USA oraz zapłacił karę w wysokości 1,4 miliona dolarów za brak spełnienia określonych przepisów prawa.
W oświadczeniu wydanym przez kierownictwo platformy stwierdzono, że działania FBI są „oczywistym odwetem politycznym” za prognozy przedwyborcze Polymarket, które przewidywały wygraną Donalda Trumpa w wyborach z 5 listopada.
Łącznie użytkownicy Polymarket postawili na wydarzenia związane z wyborami prezydenckimi w USA 2,7 mld dolarów. Zanim było jasne, że to Donald Trump zwyciężył, rynek prognostyczny dawał Republikaninowi aż 67 proc. szans na wygraną.
Agenci federalni odmówili komentarza ws. nalotu, co wzbudziło jeszcze większe kontrowersje.
Red. JŁ