Potrzebujemy znacznie więcej energii, niż nam się wydawało. Gospodarka potrzebuje taniej, niskoemisyjnej energii wiatrowej, żeby udowodnić, że polskie produkty zostały wytworzone bez użycia paliw kopalnych. Bez tego nasze firmy wypadną z globalnego łańcucha dostaw – mówił Andrzej Kaźmierski, dyrektor Departamentu Gospodarki Niskoemisyjnej w Ministerstwie Rozwoju i Technologii podczas konferencji „Transformacja energetyczna dla przyszłości Polski”.
Eksperci w trakcie debaty „Zielona energetyka wiatrowa – wyzwania i możliwości” zastanawiali się, jak wspierać i finansować rozwój lądowej i morskiej energetyki wiatrowej, aby jej potencjał wytwórczy był w stanie pokryć dużą część krajowego zapotrzebowanie na energię elektryczną.
W opinii Andrzeja Kaźmierskiego lądowa energetyka wiatrowa stanowi obecnie najsilniejszy segment OZE, którego moc wynosi obecnie 8 GW i zaspokaja ok. 10 proc. zapotrzebowania na energię w Polsce. Jest to również najtańsza energia ze źródeł odnawialnych, którą można na dużą skalę pozyskiwać dla gospodarki.
Hamulcem dla jej rozwoju jest jednak Ustawa 10H z 2016 r. – tzw. ustawa odległościowa, która nie pozwala na budowę wiatraków w mniejszej odległości od budynków mieszkalnych i form ochrony przyrody, niż wynosi dziesięciokrotność wysokości wiatraka. Instalacje wiatrowe mają wysokość 150-200 metrów, co oznacza dystans od 1,5 do 2 km od budynków mieszkalnych i np. parków narodowych oraz praktycznie wyłącza 99 proc. terytorium Polski spod inwestycji.
Na potrzebę deregulacji ustawy wskazują inwestorzy, deweloperzy, samorządy i sami mieszkańcy.
„Samorządy czekają na te inwestycje. Przede wszystkim na inwestycje w elektrownie wiatrowe, ponieważ z tym wiążą się konkretne korzyści dla lokalnych społeczności, jak np. odblokowanie terenów pod zabudowę mieszkaniową. Poza tym mieszkańcy zrozumieli, że inwestycja w odnawialne źródło energii spowoduje, że na koniec rachunek za prąd będzie niższy” – podkreśliła Olga Sypuła, dyrektor zarządzająca w European Energy Polska.
Ogromne perspektywy rozwoju ma za to przed sobą offshore – czyli morska energetyka wiatrowa, której lądowe limity odległości nie dotyczą, a dodatkowo Bałtyk charakteryzuje się ilością 90 proc. dni wietrznych w roku.
„Polityka energetyczna Polski do 2040 r. przewiduje rozwój mocy z offshore o wolumenie ok. 11 GW. Jednak energetyka wiatrowa na morzu oznacza nie tylko rozwój mocy wytwarzających energię elektryczną, ale oznacza również rozwój przemysłu i całego łańcucha dostaw” – zaznaczył Jakub Budzyński, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Morskiej Energetyki Wiatrowej.
Polskie koncerny energetyczne, również w joint venture z zagranicznymi partnerami, realizują obecnie siedem projektów o mocy 5,9 GW, z wydanymi już decyzjami Urzędu Regulacji Energii (URE). Jednym z nich jest Baltic Power, realizowany przez PKN Orlen we współpracy z duńskim producentem turbin Vestas. Projekt zasili 1,5 mln gospodarstw domowych.
„Dla PKN ORLEN inwestycje w morską energetykę wiatrową są jednym z głównych kierunków strategicznych do 2030 r. To bardzo obiecująca gałąź biznesu, która z punktu widzenia naszej strategii jest nam bardzo potrzebna również do dekarbonizacji naszych aktywów, czy do obniżenia śladu węglowego produktów petrochemicznych i rafineryjnych” – powiedział Maciej Tomecki, kierownik projektu w Zespole Projektów Integracyjnych w PKN Orlen.
Dodał, że czysta energia wiatrowa z morza umożliwi również rozwój strategii wodorowej Orlenu, zakładającej po pierwsze – dostarczanie wodoru na potrzeby transportu publicznego i prywatnego, a po drugie – produkcję zielonego wodoru na własne potrzeby, żeby móc używać go do dekarbonizacji nawozów czy petrochemii.
Decyzja Orlenu o budowie portu instalacyjnego w Świnoujściu oraz planowana produkcja turbin pociąga za sobą lawinę kolejnych decyzji inwestycyjnych wśród poddostawców.
„Musimy mieć port, żeby obsługiwać inwestycje w offshore. Nie mogliśmy dłużej czekać, aż ktoś inny go zbuduje. Od 2024 r. ruszamy z budową projektu Baltic Power, a w 2026 energia popłynie do sieci” – wskazał Maciej Tomecki
Zdaniem uczestników debaty wciąż jednak brakuje kompetencji i umiejętności integrujących usług i, żeby dostarczać konstrukcje finalne, m.in. trafostacje. Eksperci wskazali również na pilną potrzebę modernizacji sieci przesyłowych, które mogą okazać się niewystarczające dla dużych wolumenów mocy.
„Nasze sieci nie są dzisiaj w stanie przyjąć takiej ilości energii, jaką mamy zaplanowaną w offshore czy teoretycznie w atomie. Potrzebujemy inwestycji i te inwestycje muszą zadziać się bardzo szybko” – zaznaczyła Olga Sypuła.
Konferencja „Transformacja energetyczna dla przyszłości Polski”, zorganizowana przez Polską Agencję Prasową, odbyła się 9 listopada 2022 r. w Centrum Prasowym PAP.
Źródło informacji: PAP MediaRoom