New York
45°
Partly Cloudy
7:01 am5:17 pm EST
4mph
67%
29.97
TueWedThu
45°F
37°F
43°F
Jesteśmy z Polonią od 1971 r.
Publicystyka
Społeczeństwo
Polonia

Kolędnicy z Kolędnicy

21.01.2022

„Na szczęście, na zdrowie, na ten nowy rok, aby się wam darzyła kapusta i groch, ziemniaki jak pniaki, bób jak chodaki i proso, ażebyście nie chodzili boso” – takie życzenia mogły usłyszeć osoby, które w okresie bożonarodzeniowym przyjęły kolędników z gwiazdą. Byli przebierańcy pięknie śpiewający kolędy, dużo radości, a nawet wzruszenie. To wszystko za sprawą staropolskiego, świątecznego zwyczaju, który odrodził się na Ridgewood.

Pomysłodawcą odwiedzania znajomych oraz sąsiadów w przebraniu i z kręcącą się, kolorową gwiazdą oraz śpiewem na ustach był Andrzej Hajder, mieszkaniec Ridgewood zaangażowany w różne patriotyczno-społeczne akcje w tej dzielnicy. Kolędowanie ma on „we krwi” od lat dziecięcych. Nawet teraz, w dorosłym życiu praktykował ten zwyczaj wyjeżdżając w tym celu specjalnie w swoje rodzinne strony.

„Zanim wybuchła pandemia to latałem na tydzień do Polski by 5 i 6 stycznia kolędować, ponieważ bardzo lubię tę tradycję. Jednak w roku ubiegłym, ze względu na Covid-19 nie było to możliwe. Postanowiłem wtedy zorganizować kolędowanie w Nowym Jorku i nawet zrobiłem w tym celu gwiazdę. Chciałem,  wspólnie z Martą Baran, odwiedzić kilku znajomych z moich stron, ale okazało się, że w okresie świątecznym ona zachorowała i nic z tego nie wyszło. Właściwie to z innymi znajomymi odwiedziliśmy 'po kolędzie’ jednego kolegę, który nie obawiał się wirusa i na tym się skończyło” – wspomina Andrzej Hajder. Dodaje, że podczas niedawnego Bożego Narodzenia pomysł powrócił na nowo i udało się go zrealizować, a nawet na dobre zarazić nim inne osoby, w tym młodzież i dzieci.

„Ja nigdy w Polsce nie chodziłam z kolędnikami i z gwiazdą, ale obserwowałam to z drugiej strony jako widz. W związku z tym, że pochodzę z podobnego rejonu, z południowej części Polski, co Andrzej Hajder, to szybko znaleźliśmy wspólny język w sprawie kolędowania. Zresztą już w roku ubiegłym chcieliśmy zrealizować ten pomysł, by podczas pandemii pocieszyć ludzi, wywołać uśmiech na ich twarzach, ale niestety moja rodzina zachorowała i przebywała w tym czasie na kwarantannie. Tak więc gwiazda była przygotowana, ale niestety nie została wykorzystana” – wyjaśnia Marta Baran, znana z działalności w Komitecie Parady Pułaskiego funkcjonującego przy parafii św. Macieja na Ridgewood.

Właśnie z tego powodu postanowiła wykorzystać tegoroczne kolędowanie na zebranie funduszy potrzebnych do przygotowania kontyngentu z Ridgewood na październikową biało-czerwoną manifestację polskości na Piątej Alei. Idea ta była tym bardziej pożyteczna, że w związku z ciągle obowiązującymi obostrzeniami pandemicznymi nie wiadomo czy uda się przeprowadzić bal marszałkowski, podczas którego z reguły te środki były gromadzone. Nie była to jednak jedyna motywacja do działania, bowiem pielęgnowanie polskości to domena zarówno pani Marty jak i pana Andrzeja.

„Ja chciałem kolędować głównie z tego powodu, że to bardzo lubię, ale Marta doszła do wniosku, że można to wykorzystać do zebrania pieniędzy potrzebnych na najbliższą Paradę Pułaskiego więc połączyliśmy przyjemne z pożytecznym” – podkreśla Andrzej Hajder.

„Zależało nam też na tym aby podtrzymać staropolską tradycję, oraz żeby nasze dzieci, urodzone już w Stanach Zjednoczonych, ale mające polską duszę, mogły jej doświadczyć. To również nas bardzo zmobilizowało do działania” – dodaje Marta Baran.

Kolędowanie rozpoczęli – tak jak to bywa w Polsce – 26 grudnia, w drugi dzień świąt, czyli w tzw. Dniu Świętego Szczepana. Z gwiazdą chodzili przez pięć dni. Wraz z nimi kolędowały ich dzieci: Izabela Hajder oraz Julia, Asia i Karol Baran. Kilka razy dołączyła do nich także Alicja Kołakowska z dziećmi: Julią, Izabelą i Mateuszem. Wszyscy, jak na kolędników przystało, byli odpowiednio przebrani. Zrezygnowali tylko ze śmierci.

„W tych czasach chyba nie wypada pojawiać się z kostuchą stwierdził Andrzej i musiałam zmienić przebranie” – wspomina pani Marta. Zresztą ze względu na ciągle panującą pandemię nie wchodzili do środka domów, tylko śpiewali na zewnątrz.

Wyjątkami były polonijne biznesy i instytucje, które odwiedzili, m.in.: salon Euro Optical na Glendale, sklep Mira na Ridgewood, czy też oddział Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej znajdujący się w tej dzielnicy. Jego menedżerka była pod wielkim wrażeniem tego co zobaczyła i usłyszała. A wizyta kolędników z gwiazdą była jedną z kilku różnych bożonarodzeniowych wydarzeń mających miejsce w oddziale, który prowadzi.

Kolędnicy podczas wizyty w oddziale PSFCU na Ridgewood. Od lewej: Marta Baran, Alicja Kołakowska, Asia Baran, Julia Kołakowska, Agnieszka Duduś (menedżerka PSFCU), Karol Baran, Izabela Hajder, Izabela Kołakowska, Julia Baran i Andrzej Hajder / Foto: BASIA SALA-MAŚLANKA

„Były to bardzo fajne akcje świąteczne, szczególnie w tym pandemicznym czasie, kiedy ludzie są przygnębieni i mają smutne miny. Kolędowanie, a mieliśmy w naszym oddziale kilka różnych grup, nieco ich rozweseliło. W dodatku każda z tych akcji miała jakiś szlachetny cel. Kolędnicy z gwiazdą zbierali pieniądze na Paradę Pułaskiego, zespół dziecięcy Gaudete i grupa rockowa Dzieci PRL-u wspierały zbiórkę funduszy na 'Świąteczny Uśmiech Dziecka’ – wyjaśnia Agnieszka Duduś, szefowa oddziału PSFCU na Ridgewood.

Kolędnicy z gwiazdą przywołali w niej wspomnienia z dzieciństwa, gdy jako mała dziewczynka miała okazję widzieć tego typu kolędujące grupy.

„Powrót pamięcią do tamtych czasów był bardzo miły i sentymentalny. Widziałam, że nawet kilku klientów przebywających wtedy w banku bardzo się wzruszyło” – dodała menedżerka PSFCU.

Również w innych miejscach kolędnicy byli bardzo miło i ciepło przyjmowani.

„Nie było żadnych negatywnych opinii. Spotkaliśmy się z bardzo pozytywnym odbiorem. Dwóch panów nawet się wzruszyło. Jeden z nich jako młody chłopak chodził kolędować z gwiazdą i mieszkając tutaj myślał, że już nigdy w życiu nie doświadczy i nie zobaczy czegoś podobnego. Gdy usłyszał śpiew kolęd na ulicy to wyszedł na zewnątrz i zaprosił nas do siebie, a z wrażenia aż się popłakał. Podobnie było z jego sąsiadem” – opowiada Marta Baran.

Również Amerykanie, nieznający polskiej świątecznej tradycji zatrzymywali się i chcieli posłuchać śpiewu oraz dowiedzieć się czegoś na temat tego zwyczaju.

„Jedna pani nawet dała nam szampana, którego niosła ze sobą do domu i w ten sposób chciała nas wynagrodzić” – wspomina nasza rozmówczyni. Dodaje, że wszyscy są bardzo zadowoleni z tej akcji, również dzieci, które początkowo bardzo sceptycznie podchodziły do tego pomysłu.

„Widząc reakcję ludzi i jak to kolędowanie na nich wpływa bardzo szybko zmieniły zdanie. Dało im to dużo radości i pozytywnej energii” – podkreśla Marta Baran.

„Moja córka, która była w tym roku uczestniczyła w Paradzie Pułaskiego jako Miss Polonii z Ridgewood już po pierwszym dniu kolędowania stwierdziła, że się jej to bardzo podoba, i że będzie dalej z nami chodzić. W dodatku ma też poczucie pewnego obowiązku związanego z tą funkcją, którą pełniła na paradzie. Ma świadomość, że w tym przypadku nie chodzi tylko o pokazanie się na Piątej Alei w ładnej sukience, ale że są z tym związane pewne obowiązki dotyczące przygotowania do kolejnej parady. Zresztą ona od dawna jest bardzo zaangażowana w patriotyczne uroczystości w polskiej szkole, z czego jestem bardzo dumny” – zaznacza Andrzej Hajder. Dodaje, że ma nadzieję, że uda się zaszczepić tę tradycję wśród polonijnej młodzieży.

„Chętnie im doradzę, opowiem o tym jak to wyglądało w przeszłości w Polsce, a nawet pomogę im w przygotowaniu do kolędowania i zrobieniu gwiazdy” – obiecuje nasz rozmówca. Zarówno on jak i pani Marta zapewniają również, że pod koniec roku, podczas kolejnych Świąt Bożego Narodzenia, wraz ze swoimi dziećmi, znów będą odwiedzali z gwiazdą i kolędami na ustach zainteresowane osoby.

„Pierwszeństwo będą mieli ci, którzy przyjęli nas w tym roku” – dodaje na zakończenie Andrzej Hajder.

Podobne artykuły

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

baner