Kamala Harris wypadła we wtorkowej debacie telewizyjnej prezydencko, jednocześnie prowokując i zachodząc za skórę swojemu oponentowi, zaś Donald Trump wyglądał na wściekłego i wstrząśniętego – ocenili w telewizji ABC komentatorzy stacji. Z występu kandydatki Demokratów w listopadowych wyborach prezydenckich w USA zadowolony jest też jej obóz polityczny.
„Kamala Harris chciała być kandydatką nadziei, kandydatką przyszłości. Donald Trump wydawał się wściekły (…) Nie słyszeliśmy wiele o polityce i planach z żadnej ze stron, ale mieliśmy tę optykę: Kamalę Harris patrzącą na niego, prowokującą go raz po raz (…) Widzieliśmy Trumpa wściekającego się i grymaszącego” – mówiła bezpośrednio po debacie dziennikarka stacji Martha Raddatz, która w 2016 r. prowadziła debatę Trumpa z Hillary Clinton.
Z jej zdaniem zgodził się reporter Jonathan Karl, który ocenił, że Trump nie wykorzystał okazji, by wytykać zmiany poglądów Harris w ważnych kwestiach.
„Myślę, że wyglądał nie tylko na wściekłego, ale też wstrząśniętego. A w przeciwieństwie do niego Harris, której znaczna część świata wciąż nie zna, wyglądała na kogoś, kto pasuje na tej scenie, jak ktoś, kto jest w stanie służyć jako prezydent” – analizował.
Dziennikarze stacji poinformowali też, powołując się na źródła w obozie Demokratów, że politycy partii są zadowoleni z występu swojej kandydatki i z tego, że wyglądała „prezydencko”.
Podobną opinię wygłosił w rozmowie z PAP proszący o zachowanie anonimowości działacz Demokratów w Kongresie, który stwierdził, że Harris odniosła sukces i będzie dążyła do zorganizowania kolejnego telewizyjnego pojedynku.
„Myślę, że to było solidne cztery na pięć gwiazdek” – powiedział polityk, podkreślając m.in. kontrast między kandydatami w sprawie Ukrainy: deklarację wsparcia dla Kijowa ze strony Harris i obietnicę szybkiego zakończenia konfliktu przez Trumpa, uzasadniane obawami o użycie przez Rosję broni jądrowej.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ ap/