Wyborców starał się przekonać do siebie doświadczeniem zawodowym, wyciskającymi łzy z oczu opowieściami o mamie. Mówił, że jest ucieleśnieniem “amerykańskiego snu”, który chciałby wszystkim zapewnić. Po wyborach okazało się, że wiele z tego, co mówił w czasie kampanii, nie ma przełożenia na rzeczywistość.
Aleksandra Słabisz
George Santos w listopadzie ub.r. wygrał wybory z ramienia Partii Republikańskiej na swoją pierwszą kadencję w Kongresie, gdzie reprezentować ma 740 tysięcy mieszkańców północno-wschodniej części Queensu i północnej części Long Island. To najzamożniejszy dystrykt w stanie Nowy Jork, który Santosowi udało się zdobyć 54 procentami głosów.
Santos, 34-letni polityk, jak się okazuje, ma wybujałą wyobraźnię. Przedstawiał się jako syn brazylijskich imigrantów, który – po ukończeniu nowojorskiej publicznej uczelni – swoją ciężką pracą stał się “doświadczonym bankowcem i inwestorem na Wall Street”, a także zarządzał rodzinnym portfolio, składającym się z 13 nieruchomości, oraz fundacją, która uratowała ponad 2500 psów i kotów.
Po wyborach wyszło na jaw, że kongresmana nie ma na liście absolwentów Baruch College, a Citigroup ani Goldman Sachs nigdy o nim nie słyszały, zaś IRS nie może znaleźć w swoim rejestrze organizacji non-profit pod nazwą Friends of Pets United, która organizowała zbiórki pieniężne na czworonogów. Za to okazało się, że Santos dwa razy musiał stawić się w sądzie za niepłacenie czynszu i właściwie nie wiadomo skąd wziął 700 tysięcy dolarów na sfinansowanie swojej kampanii wyborczej.
Przyciśnięty do muru Santos przyznał w wywiadach prasowych, że nie ma dyplomu z Baruch College i że nie był szczery na temat pracy w Citigroup i Goldman Sachs. Dodał też, że wcale nie wiodło mu się dobrze jako właścicielowi nieruchomości.
Potem nieprawdziwe okazały się wypowiedzi o matce kongresmana. Była ona gospodynią domową, zajmującą się sprzątaniem domów i sprzedawaniem jedzenia, a nie – jak twierdził Santos – “pierwszą kobietą na stanowisku kierowniczym w dużej instytucji finansowej”. Raz podawał, że matka zginęła w atakach na World Trade Center, raz, że je przeżyła, ale potem rozchorowała się na raka. Jak donosi prasa, w ogóle jej nie było w Nowym Jorku 11 września 2001.
Santos opowiadał też, że dziadkowie ze strony matki byli Żydami, którzy przeżyli Holokaust na Ukrainie, ale wszelkie zapisy wskazują, że urodzili się w Brazylii, gdzie większą część życia spędziła jego matka.
Nieścisłości, żeby nie powiedzieć kłamstwa w jego życiorysie wywołały liczne apele, by zrezygnował z zasiadania w Izbie Reprezentantów. “Nie ma miejsca w Kongresie dla takich jak ty” – powiedział mu prosto w twarz republikański senator Mitt Romney, gdy spotkali się w tłumie podczas ostatniego State of the Union. W ubiegłym tygodniu grupa demokratycznych kongresmanów złożyła rezolucję, za pomocą której chcą usunąć George’a Santosa z Kongresu.
Czeka go też kilka dochodzeń etycznych, ale też kryminalnych, bo swoją wybujałą wyobraźnię Santos wykorzystał nie tylko do kreowania wizerunku, ale również – jak podejrzewają eksperci – do zarządzania funduszami kampanii wyborczej i raportowania ich w komisji wyborczej.
*
Od początku swojej kampanii Santos wydawał krocie, podróżując na zbiórki funduszy i spotkania poza swój dystrykt, chociaż nie musiał, bo nie miał w prawyborach kontrkandydata. W pierwszych trzech miesiącach 2021 r. wydał ponad 5 tys. dol. na podróże i pobyty w hotelach na Florydzie i DC. A w grudniu 2021 jego wydatki na ten cel sięgnęły już 90 tysięcy.
W jego rozliczeniach zastanawiają nie tylko rachunki za drogie hotele w miejscach z dala od jego dystryktu, ale też szereg wydatków w wysokości dokładnie 199,99 dol., bo to kwota, przy której w zeznaniach finansowych nie trzeba podawać odbiorcy. Dziennikarze z “New York Timesa” dopatrzyli się w sumie 356,399.08 dol., które nie wiadomo na co zostały wydane.
Wszystkie te “tajemnicze” wydatki stanowią 12 procent budżetu Santosa, czyli o wiele więcej niż w przypadku innych kandydatów do Kongresu. Eksperci twierdzą, że mogą one sugerować nadzwyczajną niedbałość albo próbę ukrycia niewłaściwych wydatków, które są wbrew prawu dotyczącemu finansowania kampanii.
To jednak nie koniec nieprawidłowości w finansach kampanii Santosa. Kilku darczyńców poskarżyło się, że jego komitet niewłaściwie zarejestrował złożone przez nich sumy. Są też rozbieżności w wysokościach donacji podanych przez Santosa, które zostały przekazane innym kandydatom republikańskim, a twierdzeniami tych kandydatów o otrzymanych kwotach.
Komitet Santosa 36 razy wprowadzał poprawki w zeznaniach finansowych, za każdym razem zmieniając lub likwidując pewne płatności. “W jego dokumentach finansowych jest totalny chaos. Nie ma tam żadnego porządku. Nigdy czegoś takiego nie widziałem” – stwierdził w wywiadzie prasowym Bill McGinley, były prawnik National Republican Senatorial Committee, który przeanalizował raporty Santosa.
*
“Jestem człowiekiem. Jak każdy, popełniam błędy, ale się do nich przyznałem” – stwierdził George Santos w wywiadzie dla konserwatywnego Newsmax. Tych błędów, nieścisłości i zawiłości w jego życiorysie jest tak wiele, że jeszcze w grudniu prokuratury federalna i lokalna wszczęły dochodzenia dotyczące jego finansów i życiorysu. Wydatki jego kampanii wyborczej ma też pod lupą Federalna Komisja Wyborcza, a raporty finansowe analizuje Kongresowa Komisja ds. Etyki.
FBI zajęła się sprawą zbiórki pieniędzy na operację psa weterana wojennego Richarda Osthoffa. W zbiórce, która prowadzona była pod egidą fundacji Santosa, zgromadzono 3 tys. dolarów, które nie trafiły do właściciela psa. Teraz FBI bada, czy była to piramida finansowa, tzw. schemat Ponziego, i jaką rolę odegrał w niej Santos.
Jeszcze przed rozpoczęciem kadencji nowego Kongresu prokuratura brazylijska postanowiła otworzyć starą sprawę przeciwko George’owi Santosowi z 2008 r. dotyczącą skradzionej książeczki czekowej. Tuż przed swoimi 20. urodzinami Santos zrobił zakupy na 700 dolarów w butiku z ubraniami w okolicach Rio de Janeiro i zapłacił za nie czekami skradzionymi mężczyźnie, dla którego pracowała jego matka. Sprawa została zawieszona, bo brazylijski wymiar sprawiedliwości nie mógł zlokalizować Santosa. Teraz oficjalnie będzie mógł poinformować amerykański Departament Sprawiedliwości o oskarżeniach przeciwko Santosowi oraz dalszych losach sprawy.
W ubiegłym tygodniu, z powodu natłoku dochodzeń i znaków zapytania wobec niego, Santos zrezygnował z zasiadania w komisjach kongresowych. “To decyzja, do której bardzo poważnie podszedłem. Dla mnie ważne jest, żebym mógł służyć wyborcom z z ramienia Partii Republikańskiej kongresowego bez żadnych zakłóceń” – oświadczył Santos, wokół którego co chwila wybucha jakiś skandal, piętrzący zawiłości w tej historii i rzucający cień na osobę kongresmana.
Jak wynika z ostatniego sondażu Newsday/Siena College, 78 procent mieszkańców z dystryktu Santosa, w tym 71 procent republikanów, uważa, że powinien ustąpić ze stanowiska. “Jest ogólnokrajowym pośmiewiskiem” – stwierdził jeden z wyborców.